III liga kobiet – Derby przegrane w I połowie

W rozegranym na stadionie przy ul. Mianowskiego meczu 2. kolejki rozgrywek III ligi kobiet, Ślęza Wrocław przegrała z AZS-em III Wrocław 2:3.

 

Za to spotkanie naszej drużynie należą się dwie różne oceny. Bardzo negatywna za pierwszą połowę i zdecydowanie bardziej pozytywna za odsłonę drugą. Tak po prawdzie dziewczynom za pierwsze 40 minut należy się potężna bura. Zagrały one najgorszą połowę od wielu miesięcy, w niczym nie przypominając nam walecznego i ambitnego zespołu. Dość powiedzieć, że do przerwy nie stworzyły ani jednego zagrożenia podbramkowego, a co za tym idzie nie oddały choćby jednego, nawet niecelnego strzału. Nie poznawaliśmy liderek zespołu, które znane są z tego, że potrafią wziąć ciężar gry na siebie i indywidualnymi akcjami siać popłoch wśród przeciwniczek. Tymczasem z ich strony oglądaliśmy typową grę na alibi, czyli jak najszybszego pozbywania się piłki, najczęściej grając ją do tyłu. W grze naszych piłkarek nie było agresji, ani też żadnego pomysłu na konstruowanie akcji. Można było zatem odnieść wrażenie, że powróciły do nich demony przeszłości, czyli z początkowych ich potyczek z AZS-em, gdy już tylko słysząc nazwę tego klubu drżały im nogi. Nie ma co się zatem dziwić, że gospodynie już do przerwy zdobyły dwa gole, a mogły ich zdobyć jeszcze więcej, gdyby nie jedyna nasza zawodniczka, do której nie możemy mieć żadnych pretensji, czyli stojąca w bramce Ola Malinowska.

W przerwie trener Arkadiusz Domaszewicz porozmawiał ze swoimi podopiecznymi, i choć nie znając treści tej rozmowy, możemy przypuszczać, że do przyjemnych ona nie należała. Szkoleniowiec naszego zespołu dokonał też kilka zmian w składzie oraz zmienił ustawienie drużyny, przechodząc na grę trójką z tyłu. Wszystkie te zabiegi sprawiły, że w drugiej połowie zobaczyliśmy całkiem inną, a może raczej tą dobrze znaną nam drużynę, ambitną, agresywna i walczącą z pełnym poświeceniem o każdy metr boiska. Zobaczyliśmy zespół jaki lubimy oglądać, bez względu na to czy wygrywa czy przegrywa. Żółto-czerwone (choć dziś zagrały w nowych, pięknych różowych koszulkach) zaatakowały gdy tylko arbiter dał sygnał do wznowienia gry. Piłka zaczęła słuchać naszych piłkarek, które raz za razem zaczęły zagrażać bramce gospodyń. Pojawiły się też wreszcie strzały. Początkowo niegroźne, ale już przy uderzeniu Kingi Podkowy z dystansu bramkarka AZS-u miała wielkie problemy z interwencją. Grając zdecydowanie bardziej ofensywnie, nasz zespól narażony był jednak na kontrataki, i po jednym z nich „Malina” fantastyczną interwencją w sytuacji sam na sam uratowała Ślęzę przed utratą kolejnego gola. Za to w 53 min. w zamieszaniu podbramkowym po strzale Marleny Mikołajczyk, golkiperkę gospodyń wyręczyła jedna z jej koleżanek, wybijając piłkę z linii bramkowej. Gdy wydawało się, że strzelenie kontaktowej bramki przez 1KS jest tylko kwestią czasu, niespodziewanie w 67 min. po rzucie rożnym AZS podwyższył rezultat. Kto w tym momencie pomyślał, że jest już po meczu, był w ogromnym błędzie. Nasze dziewczyny pokazały bowiem charakter i serce do gry i ani na moment nie zamierzały złożyć broni. Nagrodzone zostały za to w 67 min. Julia Mularczyk dośrodkowała z rzutu rożnego, a w zamieszaniu podbramkowych najwięcej zimnej krwi zachowała Julia Pawlak, umieszczając piłkę w siatce. Ta sama zawodniczka uderzyła po chwili z dystansu, lecz tym razem bramkarka AZS-u nie dała się zaskoczyć. W 72 min. było już tylko 3:2 za sprawą bramki zdobytej z rzutu karnego przez Olę Kucharską. W ostatnich minutach emocje sięgały zenitu. Ślęzanki atakowały ze zdwojona siłą, często też egzekwowały rzut rożne, strzelały z dystansu, jednak wyrównującego gola nie zdołały już zdobyć.

Po tym meczu możemy odczuwać niedosyt. Można było nie tylko zremisować, ale też i wygrać. Aby tak jednak się stało nie wystarczy dobrze prezentować się przez 40 minut, ale trzeba to czynić przez całe spotkanie. Ten mecz utwierdził też nas w przekonaniu, że zespół Ślęzy ma duży potencjał, a umiejętności naszych piłkarek predysponują je do tego by w kolejnych meczach zwyciężać. Teraz musimy zapomnieć jak najszybciej o tym co wydarzyło się przed przerwą i wrócić do swojej gry. W przedsezonowej zapowiedzi twierdziliśmy, że Ślęzę stać jest na miejsce w ścisłej czołówce tabeli, i mimo porażki w dzisiejszym meczu , to zdanie podtrzymujemy.

AZS III WROCŁAW – ŚLĘZA WROCŁAW 3:2 (2:0)

1:0 ? 14′
2:0 ? 40+1′
3:0 ? 57′
3:1 Pawlak 67′
3:2 Kucharska (karny) 72′

Ślęza – Malinowska, Stępień (41’Kucharska), Frączkiewicz, Podkowa, Pawlak, Piotrowska (41’Mularczyk), Wolak, Balsam, Czajka (33;Mikołajczyk), Olbińska, Sokołowska (41’Mielniczuk)
rezerwa – Sieńko, Kiliman, Dziadek

Zdjęcia z meczu dostępne są w zakładce Dla Kibica – Galeria