Komplet punktów w Kluczborku

W rozegranym w Kluczborku meczu 24. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3) Ślęza Wrocław wygrała z miejscowym MKS-em 4:2.

 
Mecz w Kluczborku toczył się przy sporym zainteresowaniu kibiców, w fajnej piłkarskiej atmosferze. Pod względem organizacyjnym, można się było poczuć jak na zawodach z wyższych klas rozgrywkowych, w których przecież jeszcze nie tak dawno występował MKS. Samo spotkanie swoim poziomem nie powalało jednak na kolana. Stereotypowo najlepiej można je podsumować jako „mecz walki”. Z drugiej strony na brak emocji, futbolowi fani nie mogli narzekać. Górą z tej potyczki wyszli wrocławianie, choć równie dobrze z kompletu punktów mogliby się cieszyć gospodarze.

Od pierwszych minut widoczna była taktyka nakreślona przez szkoleniowców. Miejscowi zagrali wysoko, a żółto-czerwoni skupili się na defensywie i szukaniu swoich okazji w kontrach. Stąd też w początkowym okresie tej potyczki częściej gra toczyła się na połowie gości. Pierwszy, bardzo niecelny strzał w tym meczu oddał w 5 min. Kamil Nykiel. Z kolei premierowe uderzenie wrocławian, a konkretnie Szymona Lewkota, było już zdecydowanie lepszej jakości, ale bardzo dobrą interwencją, zagrożeniu zapobiegł Konrad Skuza. W 17 min. po rzucie rożnym w zamieszaniu podbramkowym, bliski otwarcia wyniku był Aleksander Jelonek, lecz posłał on piłkę obok słupka. Z drugiej strony, bombę z rzutu wolnego posłał Adrian Niewiadomski i niewiele się przy tym uderzeniu pomylił. Po kolejnym z rzutów rożnych dla miejscowych, piłka odbiła się od nogi Pawła Krauza i opuściła plac gry. Sytuacji jak widać nie brakowało. Nie wynikały one jednak z składnych akcji, a raczej z błędów, które piłkarze obydwu zespołów popełniali bardzo często. W 27 min. szarżujący w polu karnym Kornel Traczyk, został nieprzepisowo powstrzymany przez Huberta Krawczuna. Po chwili pewnym egzekutorem jedenastki był Mateusz Kluzek. W 32. min. Niewiadomski ponownie huknął z rzutu wolnego, lecz tym razem piłka poleciała w środek bramki, gdzie stała się łupem Skuzy. W 36 min. na stadionie w Kluczborku kibice mogli cieszyć się z gola wyrównującego. Po dośrodkowaniu Krauza, lot futbolówki przeciął Dominik Lewandowski, a uczynił to na tyle sprytnie, że ugrzęzła ona w siatce. Jeszcze przed przerwą bramkarz Ślęzy, Piotr Zabielski, nie dał się zaskoczyć po uderzeniu Szepety.

Po zmianie stron Ślęza ponownie objęła prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Kluzka, piłka wylądowała na głowie Huberta Muszyńskiego, a ten skierował ją do bramki. Mogło się wydawać, że po stracie gola miejscowi rzucą się do ataku, a tymczasem z boiska zaczęło wiać nudą. Wrocławianie klepali piłkę między sobą, a miejscowi zbytnio im tego nie utrudniali. Ktoś tam od czasu do czasu oddał kiepski strzał, a widzowie zaczęli ziewać. Pobudka nastąpiła w 71 min. gdy dosyć niespodziewanie Nykiel, mimo że miał obok siebie dwóch defensorów 1KS-u, znalazł lukę, by celnie uderzyć i doprowadzić do remisu. Kolejne minuty to błąd za błędem żółto-czerwonych, którzy raz po raz oddawali piłkę rywalom w okolicach swojego pola karnego, a ci z tych prezentów skwapliwie korzystali, tworząc sobie znakomite okazje strzeleckie. W 75 min. Zabielski na raty poradził sobie z bardzo mocnym uderzeniem Norberta Jaszczaka. Ten sam wkrótce ponownie uderzył, lecz tym razem piłka przeleciała nad poprzeczką, a w 81 min. Szepeta trafił w słupek. W rewanżu wprost w bramkarza posłał futbolówkę Mateusz Stempin. W 84 min. znów mogliśmy mówić o dużym szczęściu , gdy Lewandowski nie trafił w światło bramki, stojąc kilka metrów przed nią. Ostatnie minuty tego meczu należały do wrocławian. W 87 min. po strzale Filipa Olejniczaka, z pustej bramki piłkę wybił Krawczun. Dwa pierwszego gole Ślęza zdobyła po stałych fragmentach i tak też się działo przy trzecim trafieniu. Tym razem po rzucie rożnym futbolówka spadła pod nogi Pawła Niemienionka, a ten krótko odegrał ja do Niewiadomskiego, który za moment utonął w ramionach kolegów, fetujących wraz z nim zdobycie bramki. Już w doliczonym czasie końcowy rezultat ustalił Olejniczak.

Bywały mecze, w których Ślęza była zdecydowanie lepsza od przeciwników, a punktów nie zdobywała. Dziś nasi piłkarze formą nie zachwycili, ale komplet punktów zapakowali do autokaru, sprawiając tym samym sobie i nam świąteczny prezent, za który dziękujemy.

A już za tydzień kolejna okazja do podreperowania swojego dorobku punktowego. Do Wrocławia przyjeżdża Stilon, a piszemy o tym meczu już dziś, dlatego, że tym razem nie odbędzie się on Na Niskich Łąkach, a na stadionie przy ul. Oporowskiej, w sobotę o godz.16.

MKS KLUCZBORK – ŚLĘZA WROCŁAW 2:4 (1:1)

0:1 Kluzek (karny) 28′
1:1 Lewandowski 36′
1:2 Muszyński54′
2:2 Nykiel 71′
2:3 Niewiadomski 87′
2:4 Olejniczak 90+4′

MKS – Skuza, Dyr, Nykiel, Lewandowski, Krauz (62’Zatorski), Jantos, Szepeta, Nitkiewicz, Krawczun, Jaszczak, Jelonek
rezerwa – Franchuk, Szewczyk, Sobala, Mazur, Michalewski

Ślęza – Zabielski, Kotyla, Bohdanowicz (46’Olejniczak), Lewkot, Traczyk (90+3’Berkowicz), Kluzek (74’Stempin), Molski (72’Repski), Niewiadomski, Muszyński, Niemienionek, Tomaszewski.
rezerwa – Palmowski, Skórnica, Wdowiak
nieobecni – Matusik (kontuzja)

Sędziowali – Marcin Celejewski (Gorzów Wlkp) oraz Dawid Kuraszkiewicz i Kamil Onichimowski.
Żółte kartki – Jaszczak (MKS) – Traczyk, Muszyński (Ślęza)
Widzów – 500