Marcin Wdowiak: „Każde spotkanie jest dla nas jak za sześć punktów”

Przed środowym meczem z Foto-Higieną Gać rozmawiamy z piłkarzem tej drużyny, byłym graczem wrocławskiej Ślęzy Marcinem Wdowiakiem.

 

 

 

Ze względu na pauzę za kartki nie zagrałeś w spotkaniu Foto-Higieny z Gwarkiem Tarnowskie Góry. Twoi koledzy w końcowych jego fragmentach wywalczyli w tym pojedynku trzy punkty. Jak ten mecz wyglądał z boku boiska?

Tak niestety nie mogłem uczestniczyć w sobotnim spotkaniu, aczkolwiek cały zespół pokazał ogromny charakter i walkę do końca, co wskazuje wynik i bramka zdobyta w ostatnich minutach tego pojedynku. Jeśli chodzi o sam mecz to może nie było to porywające widowisko, nie ustrzegliśmy się w nim błędów, ale patrząc na tabelę i miejsce, w którym jesteśmy liczy się wynik i zdobycz punktowa, a my takową podwyższyliśmy zgarniając trzy punkty.

Czeka Was bardzo trudna walka o utrzymanie. Co musicie według Ciebie poprawić w swojej grze, aby III liga pozostała w Gaci w następnym sezonie?

Niestety znajdujemy się w miejscu, w którym tak naprawdę każde spotkanie jest dla nas jak za sześć punktów. Mógłbym powiedzieć, że do poprawy mamy naprawdę sporo, gdyż miejsce w tabeli może to odzwierciedlać, natomiast wydaje mi się, że naszym głównym „przeciwnikiem” jesteśmy my sami. Mamy praktycznie w większości bardzo młodą ekipę. Połowa z tych chłopaków albo zaliczała debiut na boiskach trzeciej ligi, albo też wcześniej nie odgrywała jeszcze znaczącej roli w swoich drużynach. Sam po sobie mogę powiedzieć, że miałem to szczęście, że grywałem dotychczas w zespołach, które raczej walczyły o górne lokaty niż grały o utrzymanie, więc również to dla mnie nowe doświadczenie, dlatego moim zdaniem jeśli ułożymy sobie to w swoich głowach to mamy realne szanse, aby na koniec w tej lidze się utrzymać.

Znasz bardzo dobrze ekipę Ślęzy Wrocław, a więc Waszego najbliższego rywala. Jaki jest jej największy atut?

Nie powiem raczej nic odkrywczego, że Ślęza to piłkarsko jedna z najlepszych drużyn w tej lidze, więc też głupio by było mówić tu o jednym największym atucie. No, ale jeśli już miałbym na coś wskazać to na pewno doświadczenie, ale nie te w postaci wieku, bo wrocławianie to stosunkowo młody zespół, a raczej to boiskowe.

Przez trzy i pół sezonu reprezentowałeś barwy naszego zespołu. Co najbardziej utkwiło Ci w pamięci z występów w żółto – czerwonych barwach?

No tak. Trochę tych lat i sezonów było, aczkolwiek trochę żałuję, że nie udało mi się dobić do stu występów, bo chyba niewiele mi brakowało (uśmiech). Dla mnie osobiście najbardziej w pamięci utkwił mi sezon 2017/2018, w którym do ostatniej minuty ważyły się losy awansu do drugiej ligi. Szatnia jaką wtedy mieliśmy i atmosfera była niesamowita. Nigdy chyba nie spotkałem się z sytuacją, aby zespół, a w tym wypadku my potrafił wygrać bodajże trzy spotkania z rzędu strzelając bramkę w 90. minucie spotkania. Bardzo żałuję i pewnie nie tylko ja, że nie udało nam się wtedy osiągnąć tego celu jakim był awans, bo byliśmy naprawdę bardzo blisko.

Twoja recepta na sukces w środowym pojedynku?

Mówiąc żartobliwie zagrać „na zero z tyłu”, a z przodu zawsze coś wpadnie (śmiech).