PP w Futsalu Kobiet – Do sprawienia sensacji zabrakło sekundy

W rozegranym w hali AWF meczu 1/8 rozgrywek Pucharu Polski w Futsalu Kobiet, Ślęza Wrocław po serii rzutów karnych przegrała z Rekordem Bielsko-Biała.

 
Po dzisiejszym meczu w hali AWF potrzebne chyba będzie cyklinowanie parkietu, po tym jak gryzły go dziś niesamowite piłkarki Ślęzy Wrocław. Przed tym starciem pisaliśmy, że chyba tylko cud mógłby sprawić, żeby wrocławianki zdołały wyeliminować głównego kandydata do zdobycia tytułu Mistrza Polski. Teraz możemy za to powiedzieć, że cud dopomógł przyjezdnym w awansie do kolejnej rundy. Zanim zaczniemy relację przypomnijmy pokrótce z kim mierzył się zespół Ślęzy. Do Wrocławia przyjechał Rekord Bielsko-Biała, który w rozgrywkach ligowych (w fazie zasadniczej i play off) odniósł komplet zwycięstw. Rekord strzelał średnio w tych meczach po 7,3 gola, a tracił zaledwie 1,6. Dziś, w starciu z Kopciuszkiem z Wrocławia, w obu tych statystykach zespół z Bielska-Białej był zdecydowanie poniżej swojej normy. Dość powiedzieć, że żaden z rywali z ekstraligi w tym sezonie nie umieścił piłki w bramce bielszczanek więcej niż trzy razy. Dokonała tego za to drużyna, która w futsal tylko się bawi. Ślęza jak wiemy nie występuje w żadnej futsalowej lidze, a do kolejnych meczów pucharowych podchodziła z marszu, bez treningów na hali. Zapowiadając ten mecz pisaliśmy też, że będzie to potyczka Dawida z Goliatem, bo na to wskazywał potencjał obydwu drużyn. Dodajmy jeszcze, że w składzie drużyny gości znajdowały się też reprezentantki Polski.

Początek meczu zdawał się potwierdzać, że będzie to jednostronne spotkanie, a nie niesamowity dreszczowiec, do jakiego z biegiem czasu doszło. Już na jego początku, w 2 min. gola strzeliła Katarzyna Włodarczyk, a w 7 min. rozmiary prowadzenia przyjezdnych zwiększyła Karolina Czyż. Nasze piłkarki, zwłaszcza te młodsze sprawiały wrażenie, jakby ranga meczu i klasa przeciwnika je paraliżowały. Na szczęście w bramce mieliśmy Natalkę Skużybut, która kilkoma doskonałymi interwencjami zapobiegła utracie kolejnych goli. Z biegiem czasu wrocławianki zaczęły się rozluźniać, widząc, że po drugiej stronie boiska są takie same dziewczyny jak i one. Rekord co prawda dalej zdecydowanie przeważał, ale też zaczęły pojawiać się wpierw nieśmiałe, a z biegiem czasu coraz bardziej odważniejsze ataki 1KS-u. Pierwsze próby strzeleckie Oli Kucharskiej, Kingi Podkowy i Sandry Słoty nie były jeszcze najwyższej marki, ale i po tym względem zaczęliśmy odczuwać lekki progres. W 10 min. żółto-czerwono wzorcowo rozegrały piłkę po rzucie wolnym i na czystej pozycji znalazła się Kinga Podkowa, która niestety posłała futbolówkę tuż obok słupka. Chwilę potem doskonałej okazji na gola nie zamieniła Ola Kucharska. To się zemściło na naszej drużynie, bowiem w 15 min. Martyna Gąsiorek strzeliła kolejnego gola dla Rekordu. Do przerwy było zatem 0:3, czyli można by rzec, że zgodnie z przewidywaniami.

To co się działo w drugiej połowie przeszło nasze wszelkie wyobrażenia. Gdyby na trybunach pojawił się jakiś postronny kibic, to miałby ogromne problemy ze wskazaniem, których z zespołów już wkrótce zagra o Mistrzostwo Polski, a który praktycznie pod dachem nie gra. Wrocławianki wyszły na tę część meczu bardzo zmotywowane i po żadnej z nich nie było już widać, żeby lękały się swoich rywalek. Można powiedzieć, że reszta drużyny dostosowała się do Kingi Podkowy, na której nigdy nie robiło wrażenia z kim gra i przeciwko każdemu przeciwnikowi gra jak najlepiej potrafi. Druga odsłona zaczęła się od niecelnego uderzenia Kariny Kruk. W 23 min. ta zawodniczka utonęła już jednak w objęciach swoich koleżanek, gdy umieściła piłkę w siatce po podaniu od Kingi Podkowy. Ten gol jeszcze bardziej podbudował podopieczne trenera Arkadiusza Domaszewicza. Kolejne strzały Kingi i Kariny nie przyniosły jednak pożądanego skutku, podobnie jak sytuacja sam na sam z bramkarką Rekordu, której nie wykorzystała Nikola Żurawska. W 30 min.po zaskakującym uderzeniu Oli Kucharskiej, golkiperka gości z trudem przeniosła piłkę na poprzeczką. Rekord, który w tej części meczu praktycznie nie stwarzał groźnych sytuacji, odpowiedział strzałem w poprzeczkę Magdaleny Knysak. Ślęza wciąż za to napierała. Wprost w bramkarkę piłkę posłała Sandra Słota. Wynik na tablicy nie zmienił się aż do 37 min. Właśnie w niej Ola Ojdana zagrała piłkę do Kariny Kruk, a ta po raz drugi dziś wpakowała ją do bramki. Minęła kolejna minuta i stało się coś niewiarygodnego, bowiem Kinga Podkowa doprowadziła do remisu. To jednak nie wszystko, bowiem gdy do końcowej syreny pozostało niespełna 40 sekund, bramkę, która wszystkich wprowadziła w euforię, strzeliła Sandra Słota. W tym momencie trener Rekordu wziął czas, a po jego wykorzystaniu wycofał bramkarkę i wpuścił dodatkową zawodniczkę z pola. Ostatnie sekundy wlokły się niemiłosiernie. Ślęza broniła się bardzo dobrze i wydawało się, że nikt i nic nie odbierze już jej zwycięstwa. A jednak, w ostatniej sekundzie meczu, reprezentantka Polski, Magdalena Knysak doprowadziła do wyrównania.

W dogrywce inicjatywę przejął Rekord, który miał dwie doskonałe okazję, których jednak nie wykorzystał, bo na przeszkodzie ku temu stała kapitalnie interweniująca Natalia Skużybut. Nasze zawodniczki mimo sporego już zmęczenia, dzielnie się broniły i same też parę razy próbowały zaatakować. Wynik ustalony w zasadniczym czasie nie uległ już zmianie i o awansie zadecydować miały rzuty karne. W pierwszych trzech seriach żadna z zawodniczek strzelających nie popełniła błędu. W czwartej było odwrotnie, bowiem żadna z piłkarek gola nie strzeliła. W serii piątej strzelające dziewczyny solidarnie obiły słupki. Rozstrzygnięcie, niestety na naszą niekorzyść nastąpiło w serii szóstej.

Rekord awansował, a z oczu naszych piłkarek poleciały łzy. Nie ma co się temu dziwić, bo były one dziś tak blisko sprawienia ogromnej sensacji. My jednak powiemy, że dla nas były one dziś mistrzyniami, i choć przegrały po loterii, jakimi są zawsze rzuty karne, to my traktujemy je jak mistrzynie. Dziewczyny zagrały niesamowity mecz, a jak ktoś powie, że zagrały na 100 % to bardzo się pomyli. Zagrały one dziś bowiem na o wiele, wiele więcej. Były po prostu fantastyczne. Dziewczyny, ocieramy łzy i dumnie chodzimy z głowami podniesionymi do góry. Dziękujemy wam bardzo mocno, za ten niesamowity mecz i waszą w nim postawę.

Nie będziemy oceniać gry poszczególnych zawodniczek, bo dla nas wszystkie dały z siebie tyle ile mogły. Wspomnieć jednak musimy o Kindze Podkowie. Ta dziewczyna nie opuściła dziś placu gry ani na sekundę i grała doskonale. Skąd ona bierze tyle sił, nie wiemy, ale naprawdę jej postawa może bardzo imponować.

ŚLĘZA WROCŁAW – REKORD BIELSKO-BIAŁA 4:4 (0:3, 4:1, d.0:0) KARNE 3:4

0:1 Włodarczyk 2′
0:2 Czyż 7′
0:3 Gąsiorek 15′
1:3 Kruk 23′
2:3 Kruk 37′
3:3 Podkowa 38′
4:3 Słota 40′
4:4 Knysak 40′

karne

Knysak + 0:1
Podkowa + 1:1

Nowak + 1:2
Słota + 2:2

Włodarczyk + 2:3
Kucharska + 3:3

Czyż – 3:3
Kruk – 3:3

Gąsiorek – 3:3
Olbińska – 3:3

Pietrzyk + 3:4
Żurawska – 3:4

Ślęza – Skużybut, Słota, Żurawska, Podkowa, Kruk oraz Kaczor, Kucharska, Ojdana, Olbińska , a także dziewczyny , które nie zagrały dziś wcale, ale były ważną częścią drużyny – Malinowska, Stępień, Zygadlik.
Rekord – Majewska, Gąsiorek, Włodarczyk, Czyż, Pietrzyk oraz Berdys, Palichleb, Knysak, Nowak, Kłębek, Cygan.

Sędziowali – Adrian Dorocki, Paweł Małecki i jako czasowy Rafał Świerczek.