Pucharowa rozgrzewka przed ligą

W rozegranym w Centrum Piłkarskim Ślęza Wrocław – #Kłokoczyce, meczu 1/4 rozgrywek Okręgowego Pucharu Polski, Ślęza Wrocław wygrała z MKP Wołów 8:0.

 

Pucharowy mecz z MKP Wołów miał być próbą generalną przed rozpoczynającymi się za tydzień rozgrywkami ligowymi, a tak naprawdę stanowił tylko rozgrzewkę prze pierwszym , wiosennym ligowym starciem. Choć w teorii obie grające dziś drużyny dzieli różnica tylko jednej klasy rozgrywkowej, to na boisku można było odnieść wrażenie, że ta różnica jest dużo większa. O takich meczach się mówi, jako o lekkich, łatwych i przyjemnych i taki rzeczywiście on był dla bardzo dobrze grających dziś piłkarzach Ślęzy.

Gospodarze, bo takimi formalnie byli w tym starciu wołowianie zaatakowali jako pierwsi, konstruując dwie niezłe akcje, a po drugiej z nich Kamil Miłkowski sprawdził umiejętności Piotra Zabielskiego. To by było w zasadzie wszystko o ofensywnych zapędach MKP w pierwszej połowie. W 6 min. bliski otwarcia wyniku był Filip Olejniczak, który niewiele się pomylił strzelając z kilkunastu metrów. Nie pomylił się już za to Piotr Stępień, który chwilę potem z bliska wpakował piłkę do siatki. W 9 min. na 2:0 soczystym uderzeniem podwyższył Mikołaj Wawrzyniak. Następne minuty, to też następne doskonałe okazje wrocławian. Kilkukrotnie o włos od wpisania się na listę strzelców był Hubert Muszyński. Swoich szans nie wykorzystali też Mateusz Stempin, Olejniczak i Stępień. Ten ostatni szybko się jednak zrehabilitował, wykańczając koronkową akcję żółto-czerwonych. W 26 min. Stępień miał już na koncie hat tricka, strzelając swojego trzeciego gola, po którym Ślęza prowadziła już 4:0. Kolejny gol to trafienie Stempina, a w 34 min. ponownie futbolówka zatrzepotała w siatce po uderzeniu Stępnia. Jeszcze przed przerwą dwa razy bliski zdobycia bramki był Muszyński, gdy po jego strzałach głową raz piłka trafiła w słupek, a za drugim razem minęła go w niewielkiej odległości.

W drugiej połowie ambitni wołowianie oddali kilka strzałów, ale żaden z nich Zabielskiego nie zaskoczył. Nie zwalniał za to tempa Stępień, bowiem w 52 min. zdobył on swojego piątego w tej potyczce gola. W 59 min. wreszcie udało się zdobyć bramkę Muszyńskiemu, a jak się potem okazało, był to gol ustanawiający końcowy rezultat. W 63 min. trener Grzegorz Kowalski przeprowadził pięć zmian, ściągając z boiska m.in wszystkich strzelców bramek. Ich zmiennicy nie byli już na tyle skuteczni, choć i im okazji nie brakowało. Najbliżej ku temu by zdobyć gola był kilka razy Dominik Krukowski, który też m.in. obił słupek. Ostatnie minuty to wyczekiwanie na gwizdek przez obydwie strony, a widząc to, arbiter całkiem słusznie nie doliczył choćby minuty.

Efektowne zwycięstwo i awans oczywiście cieszy, ale też w euforię nie popadamy. Stąpamy za to twardo po ziemi i czekamy na ligową rywalizację, a w niej poprzeczka podniesiona będzie zdecydowanie wyżej.

MKP WOŁÓW – ŚLĘZA WROCŁAW 0:8 (0:6)

0:1 Stępień 6′
0:2 Wawrzyniak 14′
0:3 Stępień 24′
0:4 Stępień 26′
0:5 Stempin 32′
0:6 Stępień 34′
0:7 Stępień 52′
0:8 Muszyński 59′

MKP – Leciejewski, Judziński (46’Gacek), Kamraj (46’Moskwa), Żbik (46’Stupieńko), Kościuk, Aramowicz (64’Włodarczyk), Miłkowski, Rosiński, Sobieraj (64’Draczyński), Supranionek, Kamiński.
Ślęza – Zabielski, Stempin (63’Stańczak), Pisarczuk (63’Gil), Bohdanowicz, Dyr, Olejniczak, Stępień (63’Traczyk), Wawrzyniak (63’Krukowski), Muszyński (63’Bialik), Tomaszewski, Samiec.

Sędziowali – Jakub Dmuch oraz Mateusz Maj i Jakub Szymczak (KS Wrocław)
Żółta kartka – Traczyk
Mecz bez udziału kibiców.