Ślęza choć zasłużyła, punktów w Polkowicach nie zdobyła

W rozegranym w Polkowicach meczu 16. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3) Ślęza Wrocław przegrała z miejscowym Górnikiem 1:2.

 
Twierdza Polkowice pozostaje nienaruszona, bowiem Górnik wygrał na własnym obiekcie 9. mecz w tym sezonie. Bliska zakończenia tej doskonałej serii była w sobotę wrocławska Ślęza, która jednak po 9. meczach bez porażki, tym razem zakończyła spotkanie z zerowym dorobkiem punktowym. Porażka ta boli, bo wrocławianie na nią nie zasłużyli. W futbolu liczy się jednak ilość strzelonych goli, a tych o jednego więcej na swoim koncie zapisali gospodarze. Niestety, bardzo im w ich zdobyciu pomógł golkiper 1KS-u, który najprościej rzec ujmując, nie miał wczoraj dobrego dnia. Stało się i już się nie odstanie. Tracimy do Górnika 9 pkt. Jest to spory dystans, ale też nie można już teraz twierdzić, że sezon się skończył. Do rozegrania zostało jeszcze 18. kolejek, a w nich 54 pkt do zdobycia. Nie spuszczamy głów, tylko gramy dalej.

Sobotni mecz zapowiadany był jako hit rundy jesiennej i pod względem emocji takim hitem z pewnością był. Nie było to jednak piękne widowisko, ale był to pojedynek w którym wszyscy jego uczestnicy zostawili na boisku sporo zdrowia, tocząc zacięty bój przez całe 90 minut. Nikt też ani na moment nie odstawił nogi, stąd też arbiter bardzo często musiał używać gwizdka, a nie żałował też napomnień kolorowymi kartonikami. W sumie aż 10 razy wyciągał z kieszonki kartkę koloru żółtego, a raz sięgnął też po czerwoną, przez co od 87 minuty Ślęza musiała radzić sobie w dziesiątkę i niestety nie poradziła sobie tak, jak byśmy tego chcieli.

Od pierwszych minut widać było, że na boisku występuje dwóch godnych siebie rywali. Obie ekipy były bardzo skoncentrowane na tym by popełnić jak najmniej błędów, ułatwiających przeprowadzenie ofensywnych akcji przeciwnikom. Pierwsza swoją okazję miała Ślęza. Już w 7 min. Kornel Traczyk po indywidualnej akcji wyłożył piłkę nieobstawionemu Filipowi Olejniczakowi, a ten niestety posłał ją prosto w bramkarza. Kolejną doskonała szansę wrocławianie mięli w 23 min. Maciej Tomaszewski był już z piłką przed polem bramkowym i szykował się do strzału, by jak rażony piorunem paść na murawę po tym jak od tyłu zaatakował go jeden z obrońców. Gwizdek arbitra w tym momencie jednak milczał. W 26 min. Ślęza powinna, a wręcz musiała objąć prowadzenie, gdy po kolejnym znakomitym zagraniu Traczyka na idealnej pozycji do zdobycia gola znalazł się Mateusz Stempin, lecz fatalnie spudłował. To się niestety szybko na nas zemściło, bowiem akcja przeniosła się na drugą stronę boiska, a tam Piotr Szermach popełnił niewytłumaczalny w żaden sposób błąd, po którym lider klasyfikacji strzelców – Mariusz Szuszkiewicz – bez problemu umieścił piłkę w siatce. Ślęza starała się odpowiedzieć uderzeniami z dystansu, ale zarówno te Jakuba Bohdanowicza jak i te Olejniczaka były bardzo dalekie od doskonałości. Swoją szansę na podwyższenie rezultatu miał za to Górnik, a konkretnie Kornel Ciupka. W 35 min. piłkarz ten zaprzepaścił wspaniała okazję, z kilku metrów uderzając nad poprzeczką.

Na początku drugiej połowy Kamil Wacławczyk oddał strzał z którym bez żadnych problemów poradził sobie Szermach. Potem nastąpił okres, w którym kibice oglądali mało płynnej gry, a za to dużo szarpanego futbolu. Na kolejną ciekawą sytuację musieliśmy poczekać aż do 70 minuty, gdy po strzale Olejniczaka piłka o centymetry minęła słupek. W 78 min. bliski doprowadzenia do wyrównania był Jakub Jakóbczyk, ale po jego strzale znakomicie interweniował Marcin Furtak. Wrocławianie przeważali i nie ustawali w dążeniu do zdobycia bramki. Dopięli swego w 84 min. gdy po wrzutce Kajetana Łątki piłka odbita od jednego z obrońców trafiła do Jakóbczyka, a grający w sobotę 150. ligowy mecz w barwach Ślęzy piłkarz, strzałem po ziemi umieścił piłkę w bramce. Żółto-czerwoni nie zamierzali na tym poprzestać i chcieli poszukać kolejnego gola. Niestety, w 87 min. gospodarze przerwali akcję wrocławian, a ich atak zatrzymany został w środkowej strefie boiska w nieprzepisowy sposób przez Tomaszewskiego, który zobaczył za ten faul drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Wszystko co najgorsze było jednak jeszcze przed nami. W samej końcówce polkowiczanie egzekwowali 4. kornery z rzędu, a przy dośrodkowaniu z tego ostatniego, Szermach minął się z piłką, a w potwornym zamieszaniu na linii bramkowej, piłkę do bramki wepchnął Krzysztof Staśkiewicz. Górnik mógł wygrać wyżej, bo już w doliczonym czasie dwóch jego zawodników nie zdołało z bliska pokonać, tym razem wyśmienicie interweniującego bramkarza Ślęzy.

Po meczu mogliśmy usłyszeć pochwały pod adresem naszego zespołu. Mała to jednak satysfakcja, gdy nie zdobywa się choćby punktu, na który się zasłużyło. Pozostaje nam zatem pogratulować piłkarzom Górnika, a naszym piłkarzom okazać szacunek i podziękować im za ich postawę w rtm spotkaniu. .

GÓRNIK POLKOWICE – ŚLĘZA WROCŁAW 2:1 1:0)

1:0 Szuszkiewicz 26′
1:1 Jakóbczyk 84′
2:1 Staśkiewicz 90′

Górnik – Furtak, Magdziak, Kowalski-Haberek, Ciupka (61’Staśkiewicz), Radziemski (63’Azikiewicz), Bancewicz, Szuszkiewicz (68’Karmelita), Ekwueme (75’Galas), Fryzowicz, Wacławczyk, Opałacz
rezerwa – Kopaniecki, Król, Bednarski

Ślęza – Szermach, Stempin (57’Matusik), Bohdanowicz (57’Jakóbczyk), Traczyk (77’Berkowicz), Kluzek (81’Lewkot), Molski, Łątka, Wdowiak, Olejniczak, Muszyński, Tomaszewski
rezerwa – Palmowski, Mańkowski, Skórnica
nieobecni – Repski, Niewiadomski (kontuzje)

Sędziowali – Maciej Mikołajewski (Świebodzin) oraz Damian Dyduch i Michał Drozd
Żółte kartki – Kowalski-Haberek, Radziemski, Bancewicz, Szuszkiewicz, Fryzowicz, Wacławczyk (Górnik), Molski, Muszyński, Tomaszewski (Ślęza)
Czerwona kartka za 2. żółte – Tomaszewski 87′
Widzów – 150