Piąte z rzędu zwycięstwo Ślęzy w Gorzowie przyszło dosyć łatwo
W rozegranym w Gorzowie Wlkp. meczu 8. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław wygrała z miejscowym Stilonem 4:1.
Stadion przy ul. Olimpijskiej w Gorzowie Wlkp. to jeden z najbardziej ulubionych obiektów wrocławskiej Ślęzy. Nie może być jednak inaczej, kiedy po raz piąty z rzędu żółto-czerwoni wygrywają na nim z miejscowym Stilonem. Różnica pomiędzy tamtymi spotkaniami, a tym rozegranym w sobotę była jednak bardzo wyraźna. Poprzednie potyczki były bardzo wyrównane i emocjonujące, a tym razem zwycięstwo przyszło wrocławianom stosunkowo łatwo.
Spotkanie nie mogło się lepiej rozpocząć dla 1KS-u. Już w pierwszej akcji po dośrodkowaniu Kajetana Łątki, kuriozalny wręcz błąd popełnił bramkarz Stilonu (tłumaczył go tym, że oślepiło go słońce), a piłkę do bramki z najbliższej odległości skierował Maciej Matusik. Na tym jednak żółto-czerwoni nie zamierzali poprzestać. Ślęza przewyższała Stilon pod każdym względem, a zwłaszcza w pierwszej połowie różnica umiejętności pomiędzy piłkarzami obydwu drużyn była bardzo wyraźna. W 11 min. znakomitej okazji na gola nie zamienił Jakub Bohdanowicz. Nie zawiódł natomiast Mateusz Stempin, który po otrzymaniu piłki od Filipa Skórnicy, przeprowadził kilkudziesięciometrowy raj, zakończony uderzeniem, po którym piłka zatrzepotała w siatce. I po tym golu obraz gry nie uległ zmianie. Wrocławianie bez większego wysiłku przeprowadzali kolejne akcje ofensywne. W 27 min. Mateusz Kluzek strzelał z granicy pola karnego, lecz tym razem Jacek Skrzyński nie dał się zaskoczyć. Stilon w tym okresie oddał zaledwie dwa bardzo niecelne strzały z dystansu, nadające się raczej tylko do statystyk. W 37 min. Ślęza prowadziła już 3:0, po przepięknym uderzeniu z dystansu Mateusza Kluzka. Jeszcze przed przerwą okazji do podwyższenia rezultatu nie wykorzystali Marcin Wdowiak i Hubert Muszyński.
Troszkę więcej emocji mieliśmy po przerwie. Działo się tak za sprawą gola zdobytego w 49 min. przez Sebastiana Jarosza. To trafienie sprawiło, że gorzowianie odzyskali nadzieję, na odmianę losów tego spotkania. Na nadziei jednak tylko się skończyło, choć kilka akcji ofensywnych tym razem potrafili stworzyć. Bliżej zdobycie kolejnych bramek byli jednak przyjezdni. W 57 min. powinien tego dokonać Stempin, który mając już przed sobą tylko bramkarza, posłał piłkę obok słupka. W rewanżu minimalnie niecelnie główkował Jakub Okuszko. W 66 min. było już praktycznie po meczu. Bohdanowicz przy linii końcowej poradził sobie z bramkarzem i jednym z obrońców i bez problemów wpakował futbolówke do bramki. Gospodarzy należy pochwalić za ambicję, bo mimo beznadziejnej sytuacji, starali się zdobyć choćby jeszcze jednego gola. Dwukrotnie zmusili oni nawet od interwencji Łukasza Palmowskiego, a tym piłkarzem, który uderzał w światło bramki był Adrian Nowak. Ślęza mogła za to wygrać w jeszcze bardziej imponujących rozmiarach. Trzech bardzo dobrych okazji nie wykorzystał Jakub Jakóbczyk, a już w doliczonym czasie „setkę” zmarnował Szymon Lewkot.
Patrząc na wyjściową jedenastkę Ślęzy, nie trudno nie zauważyć, że trener Grzegorz Kowalski dokonał w niej kilku rotacji w porównaniu z poprzednimi spotkaniami. Oznacza to, że szkoleniowiec Ślęzy nie ustaje w poszukiwaniu optymalnego zestawienia, a także, że żaden z piłkarzy 1KS-u nie może być pewny miejsca, nie tylko w podstawowym składzie ale i też w meczowej osiemnastce.
STILON GORZÓW WLKP. – ŚLĘZA WROCŁAW 1:4 (0:3)
0:1 Matusik 1′
0:2 Stempin 19′
0:3 Kluzek 37′
1:3 Jarosz 49′
1:4 Bohdanowicz 66′
Stilon – Skrzyński, Mrozek (34’Taranenko), Kaczmarczyk, Okuszko (66’Nowak), Maliszewski, Chyrek, Bednarski, Świtaj (66’Pakuła), Łaźniowski, Rawiak (33’Pietrakowski), Jarosz.
rezerwa – Grala, Drame, Wiśniewski
Ślęza – Palmowski, Stempin (89’Traczyk), Bohdanowicz (78’Jakóbczyk), Matusik (74’Niewiadomski), Kluzek, Skórnica (70’Lewkot), Molski, Łątka, Wdowiak, Olejniczak, Muszyński.
rezerwa – Banach, Berkowicz, Tomaszewski
Sędziowali – Hubert Sarżyński oraz Radosław Kasprzyk i8 Igor Adamczyk (KS Wrocław)
Żółta kartka – Muszyński
Widzów – 150