Piotr Ćwielong: ”Naszą największą siłą jest zespół”
Przed środowym meczem z LKS Goczałkowice – Zdrój rozmawiamy z piłkarzem tej drużyny Piotrem Ćwielongiem.
Chociaż po Twojej bramce ekipa z Goczałkowic-Zdrój prowadziła w ostatniej kolejce w konfrontacji z Rekordem Bielsko-Biała, w ostatecznym rozrachunku to rywale cieszyli się ze zdobycia trzech punktów w tym spotkaniu. Dlaczego Twoim zdaniem?
Od początku kontrolowaliśmy ten pojedynek. Po strzelonym golu jednak zbytnio cofnęliśmy się i daliśmy grać Rekordowi. Konsekwencją tego były nasze głupie błędy i w cztery minuty pod koniec pierwszej połowy straciliśmy dwie bramki, po przerwie jeszcze jedną i spotkanie to zakończyło się naszą porażką.
Jesteście po dotychczasowych pojedynkach na wysokim szóstym miejscu w tabeli. Co jest największym atutem Twojej drużyny?
Myślę, że naszą największą siłą jest zespół. Nie ma tak, że ja czy inni doświadczeni zawodnicy grają pod siebie, tylko jako drużyna wyglądamy dobrze i jeśli nie popełniamy błędów, to nasza gra całkiem fajnie wygląda. Punktujemy jak na razie na wyjazdach, ale tam tych błędów nie robimy. Dlatego wygrywamy.
No właśnie. Jak inną ekipą jesteście grając u siebie, od tej na wyjeździe?
Ciężko powiedzieć. Może wynika to z tego, że bardzo chcemy u siebie wygrać i to jest kwestią tego, że popełniamy wspomniane błędy. Wiadomo, że w meczach u siebie przychodzą i oglądają nas nasi kibice, chcą, żebyśmy pierwszy raz wygrali na własnym boisku, a tu nie idzie. I to może czasem denerwować, ale mamy teraz zaległe spotkanie ze Ślęzą Wrocław i będziemy bardzo chcieli osiągnąć pierwsze zwycięstwo u siebie.
Jak oceniasz szanse swojego zespołu w środowym pojedynku?
Są takie same jak Ślęzy, która przyjedzie do nas i też będzie chciała wygrać. Wiadomo, że ważna będzie dyspozycja dnia, ale też dużo będzie zależało od skuteczności i gry takiej jaką nam trener nakreśli.
Wiadomo, że LKS Goczałkowice – Zdrój kojarzy się z Łukaszem Piszczkiem, który jest bardzo mocno związany z Waszym klubem. Czy uważasz, że osoba obrońcy Borussii Dortmund dodatkowo mobilizuje graczy LKS do jeszcze lepszej gry?
Bardziej mobilizuje jak Łukasz jest z nami na ławce. Myślę, że dla młodszych piłkarzy jest to taki duży bodziec i chęć pokazania na żywo Łukaszowi co potrafią. Na tych doświadczonych starszych zawodnikach nie robi to już aż takiego wrażenia, bo wiadomo, że Łukasza niektórzy znają długo np. prywatnie także bardziej dla tych młodych chłopaków, którzy obserwowali go w telewizji czy w reprezentacji jego pojawienie sprawia taki dreszczyk emocji i mobilizuje do cięższej pracy.
Masz za sobą jeden występ w reprezentacji Polski, 163 mecze w Ekstraklasie, 25 zdobytych w niej goli. Co chciałbyś osiągnąć z ekipą z Goczałkowic?
Przychodziłem tu jak ta drużyna była w czwartej lidze. Awansowaliśmy do trzeciej ligi. Nie ma teraz takiego ciśnienia, że musimy awansować do drugiej. Po prostu gramy i uczymy się tej trzeciej ligi, bo 3/4 graczy tego zespołu grało jeszcze do niedawna w czwartej lidze lub niektórzy nawet w lidze okręgowej. Także wydaje mi się, że to jest dla nich duży przeskok, a jeśli chodzi o mnie to gra tutaj może nie jest dla mnie jeszcze „piłkarską emeryturą”, bo staram się zawsze przygotować do sezonu dobrze i być tą postacią, która napędza tę drużynę, ale profesjonalnie w piłkę już grał nie będę. Trzecia liga to jest liga amatorska i bardziej mi to pasuję, bo zajmuję się też innymi rzeczami, także to mi odpowiada. Nie jestem w stanie codziennie trenować i w weekendy wyjeżdżać. Bardziej koncentruję się na tym, że jestem tutaj i funkcjonuję sobie tak jak zawsze chciałem.
Fot. M. Folmer