Łukasz Janoszka: „Chcemy zrewanżować się za jesienną porażkę”

Przed sobotnim meczem z Ruchem Chorzów rozmawiamy z piłkarzem tejże drużyny Łukaszem Janoszką.

 

 

Następny ligowy mecz za Wami i kolejne zwycięstwo. Trudno było zdobyć komplet punktów w spotkaniu w Żmigrodzie?

Ciężko na pewno pod tym względem, że późno strzeliliśmy bramkę. Mieliśmy wcześniej sytuacje, kontrolowaliśmy ten pojedynek. Mogliśmy szybciej zapewnić sobie spokojniejszą grę w tym meczu, ale gdzieś zawiodła skuteczność, czy też zabrakło ostatniego podania i dosyć skromnie wygraliśmy, ale najważniejsze, że udało się wywieźć trzy punkty z tego spotkania.

Wiadomo jak uznaną firmą w Polsce jest chorzowski Ruch. Czujecie dodatkową motywację wśród Waszych rywali w pojedynkach na trzecioligowych boiskach?

Tak nam się wydaje, że każdy grając przeciwko nam jakoś podwójnie się mobilizuje, by temu utytułowanemu klubowi pokrzyżować szyki, bo niektóre zespoły pierwszy raz grają z takim przeciwnikiem i to się pisze w ich historii. My znamy jednak swoją wartość, wiemy jaki potencjał mamy i musimy sobie z tym jakoś radzić.

Niedawny mecz z MKS Kluczbork był dla Ciebie spotkaniem nr 250 w barwach Niebieskich. Wiadomo, że głównym celem Twojej ekipy jest awans do II ligi, ale z pewnością przeszkodzić Wam w tym będzie chciała drużyna wrocławskiej Ślęzy, która przyjedzie do Chorzowa po to by przy ewentualnej wygranej zmniejszyć z dziewięciu do sześciu punktów swoją stratę do Was w tabeli. Myślisz, że jest to najważniejszy dla Was pojedynek piłkarskiej wiosny jak i całego sezonu?

Nie jest to najważniejszy mecz o aspekt awansu. Jeśli chodzi o sprawę prestiżową w lidze, że gra na ten moment pierwszy zespół z drugim w tabeli, to na pewno będzie to dosyć ważne spotkanie, które na pewno będziemy chcieli wygrać, by zrewanżować się za porażkę, którą doznaliśmy we Wrocławiu. Pojedynek ten będzie wyjątkowy pod aspektem pokazania, że to my zasługujemy na pierwsze miejsce w tabeli, ale moim zdaniem jeśli chodzi o sam awans to nie będzie najważniejszy mecz w sezonie.

Wrocławianie w ostatnim czasie pokazali, że potrafią wygrywać z Ruchem. Uważasz, że te zwycięstwa nad ekipą z Chorzowa mogą ich jeszcze bardziej zmobilizować do lepszej gry w sobotnim spotkaniu?

Myślę, że zmobilizują i jednych i drugich, bo wiadomo, że Ślęza będzie chciała odrobić te punkty straty, które do nas ma. My natomiast chcemy zrewanżować się za jesienną porażkę i pokazać, że u siebie nie chcemy z nikim przegrywać, nie chcemy z nikim remisować, a chcemy wszystkie pojedynki wygrywać.

Jakie atuty przemawiają w tym meczu za drużyną prowadzoną przez trenera Łukasza Beretę, a jakie za wrocławską Ślęzą?

Ciężko powiedzieć. Jeśli chodzi o nas to atutem jest to, że jesteśmy w dobrej dyspozycji. Ostatnie spotkania to pokazują, bo wygraliśmy pięć pojedynków z rzędu, więc myślę, że nie ma się czego obawiać. Gramy na swoim terenie, gdzie jeszcze nie przegraliśmy. Patrząc w tabelę mamy najwięcej punktów, najwięcej bramek strzelonych, najmniej straconych. Na pewno to przemawia za nami, aczkolwiek to są tylko liczby. Statystyki mają to do siebie, że fajnie wyglądają na papierze, a potem przychodzi mecz i może być różnie. Na pewno jeśli chodzi o Ślęzę, to analizowaliśmy jej grę. Cieszymy się i mamy taką nadzieję, że przyjedzie zespół, który będzie chciał grać w piłkę, bo z tym jest różnie i wierzę, że będzie to z korzyścią dla widowiska, bo na pewno lepiej się gra zarówno jednej jak i drugiej ekipie gdy obie chcą grać w piłkę, a nie gdy tylko jedna chce grać, a druga tylko jej w tym przeszkadza.