Efektowne zwycięstwo Ślęzy w ostatnim meczu we Wrocławiu

W meczu 16. kolejki rozgrywek III ligi Ślęza Wrocław wygrała z Rekordem Bielsko-Biała 3:0

 

Silny wiatr, czasami deszcz, a momentami i grad towarzyszyły meczowi Ślęzy z Rekordem. Do tego jeszcze będące w bardzo kiepskim stanie, grząskie boisko. Mimo tych niesprzyjających czynników, nielicznie przybyła na „Oławkę” publiczność, była świadkami ciekawego, toczonego w bardzo dobrym tempie meczu. Ślęza wygrała dziś dzięki bardzo dobrej grze w defensywnie i skuteczności w ataku. Rekord zagrał tak jak się tego spodziewaliśmy, czyli bez większej finezji, za to prosty i fizyczny futbol. Troszkę obawialiśmy się przed tym spotkaniem stałych fragmentów gry, ze względu na bardzo wysokich piłkarzy z Bielska-Biała. Nasze obawy okazały się jednak nieuzasadnione, bowiem dowodzona przez Marcina Wdowiaka defensywa doskonale sobie radziła z takimi sytuacjami, a było ich nie mało. Dość powiedzieć, że goście aż 12. razy egzekwowali rzuty rożne. Mimo to i stosunkowo wysokiej porażki, Rekord pozostawił dziś po sobie niezłe wrażenie, ale Ślęza jeszcze lepsze. Wrocławianie przedłużyli serię meczów bez porażki do 9. i awansowali na 4. pozycję w tabeli.

Gospodarze mogli objąć prowadzenie już w 9 min. gdy po dobrze skonstruowanej akcji Kornel Traczyk doskonałym podaniem obsłużył Jakuba Bohdanowicza, ale niestety dla nas ze strzałem z kilku metrów piłkarza Ślęzy, znakomicie poradził sobie Krzysztof Żerdka. Goście też starali się atakować, ale ich akcje umiejętnie przerywali defensorzy Ślęzy. Nie mogąc zatem przedostać się w pobliże bramki, próbowali szukać swojego szczęścia uderzając z dystansu, a takie próby podejmowali Marek Sobik, Łukasz Szędzielarz i Dawid Hałat. Były to jednak strzały zbyt mało precyzyjne, by mogły stanowić większe zagrożenie. Piłkarze Ślęzy tymczasem dobrze operowali piłką i często konstruowali ciekawe akcje, którym niewiele brakowało do skutecznego ich wykończenia. Podobać się zwłaszcza mogły szybko wyprowadzane kontry, a po jednej z nich w 28 min. Mateusz Kluzek trafił futbolówką wprost w bramkarza. Dwie minuty później we wrocławskim obozie zapanowała pierwszy raz w tym meczu radość, gdy po dośrodkowaniu Kornela Traczyka zamykający akcję Adrian Repski ładnym uderzeniem umieścił piłkę w siatce.

Po przerwie emocji też nie brakowało. Goście co zrozumiałe dążyli do odrobienia strat, a żółto-czerwoni nie zamierzali poprzestać na skromnym, jednobramkowym prowadzeniu. W 54 min. Maciej Firlej stanął przed szansą uderzenia z rzutu wolnego.W poprzednich meczach czynił to często z powodzeniem, lecz dziś fatalnie spudłował. W rewanżu swoimi umiejętnościami wykazać się musiał Piotr Gorczyca, broniąc bardzo groźne uderzenie Hałata. Po chwili już po drugiej stronie boiska nieźle z dystansu uderzył Repski, jednak nie na tyle by sprawić większe kłopoty interweniującemu Żerdce. W 61 min. miała sytuacja, która stanowi doskonałą lekcję, że gra się zawsze do gwizdka sędziego. Piłka po złej interwencji jednego z obrońców Rekordu trafiła pod nogi Macieja Firleja. Wszyscy inni piłkarze zespołu gości w tym momencie stanęli widząc uniesioną w górę chorągiewkę asystenta, sygnalizującą pozycję spaloną piłkarza Ślęzy. Arbiter główny zinterpretował jednak tę sytuację inaczej i nie użył gwizdka, a najskuteczniejszemu zawodnikowi 1KS-u nie pozostało nic innego jak wpakować piłkę do bramki. Kilka chwil później Firlej ponownie uderzył, lecz tym razem z dystansu i niewiele się pomylił. W 67 min. groźnej kontuzji doznał grający świetny mecz Wdowiak. Ta okoliczność mocno nas zaniepokoiła, bo Marcin doskonale radził sobie z „wieżowcami” z Bielska-Białej, a przez to, że musiał on opuścić boisko, przewaga centymetrów gości jeszcze bardziej się zwiększyła. Nie potrafili oni jednak tego wykorzystać, a może bardziej trafnym sformułowaniem będzie, że wrocławianie im na to nie pozwolili. W 76 min. było już po meczu, gdy Kamil Żołna postanowił podarować przedwczesny świąteczny prezent Tobiaszowi Jarczakowi. Piłkarz Rekordu chciał bowiem zagrać piłkę do własnego bramkarza, ale nie zauważył stojącego samotnie w polu karnym Tobiasza i to do niego zagrał futbolówkę, a ten nie omieszkał skorzystać z prezentu i ograwszy golkipera zdobył gola. Goście do samego końca szukali honorowego trafienia, a najbliższy tego był Szędzielarz, którego strzał znakomicie obronił Gorczyca. Już w doliczonym czasie ładnie przymierzył jeszcze Repski, ale i tym razem górą był stojący w bramce Rekordu Żerdka.

Ślęza efektownie pożegnała się z własnymi kibicami w ostatnim w tym roku meczu rozgrywanym we Wrocławiu. Przed naszym zespołem pozostał jeszcze wyjazd do Polkowic do mającego drugoligowe aspiracje KS-u. To spotkanie odbędzie się jednak dopiero za tydzień, a dziś cieszymy się z kolejnego kompletu punktów zdobytego przez żółto-czerwonych.

ŚLĘZA WROCŁAW – REKORD BIELSKO-BIAŁA 3:0 (1:0)

1:0 Repski 30′
2:0 Firlej 61′
3:0 Jarczak 76′

Ślęza – Gorczyca, Repski, Mańkowski, Bohdanowicz, Firlej (82’Jakóbczyk), Traczyk (89’Stempin), Kluzek (84’Berkowicz), Molski, Łątka, Wdowiak (68’Jarczak), Małecki.
rezerwa – Malisz, Lasota, Sakwa
nieobecni – Matusik, Niewiadomski
Rekord – Żerdka, Dudek (67’Ogrocki), Madzia, Bojdys, Nagi, Szędzielarz, Sobik, Żołna, Kubica (58’Hilbrycht), Profic (79’Czernek), Hałat (67’Solorzano)
rezerwa – Góra, Rucki, Gaudyn

Sędziowali – Paweł Łapkowski oraz Piotr Maczalski i Sebastian Chudy (Świebodzin)
Żółte kartki – Jarczak (Ślęza)
Widzów – 100