Punkt w Kluczborku nagrodą za determinację
W rozegranym w Kluczborku meczu 28. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław zremisowała z miejscowym MKS-em 1:1.
Piękna pogoda i fajna piłkarska atmosfera towarzyszyły meczowi, o przebieg którego mogliśmy mieć wcześniej obawy. Wszak do meczu z zespołem zajmującym 3. miejsce w tabeli, Ślęza przystąpiła bardzo osłabiona, bowiem za nadmiar żółtych kartek pauzować musieli Robert Pisarczuk i Przemysław Marcjan. Brak tego pierwszego sprawił, że średnia wieku żółto-czerwonych mocno się obniżyła, a w podstawowej jedenastce znalazło się ośmiu młodzieżowców, a w tej grupie (do czego zdążyliśmy się już przyzwyczaić), pięciu juniorów. I ta składająca się w większości z „dzieciaków” drużyna potrafiła się mocno postawić silnemu rywalowi, grając z wielką determinacją i ambicją od pierwszego do ostatniego gwizdka arbitra. MKS w tym spotkaniu oddał tylko jeden celny strzał, w czym spora zasługa jakże młodego i niedoświadczonego bloku defensywnego 1KS-u, który tworzyli 19 letni Miłosz Kozik i dwóch 17-nastolatków – Aleksander Kifert i Jakub Zawadzki. Ten ostatni po raz pierwszy rozegrał dziś pełne 90 minut w meczu III ligi (wcześniej w 4. meczach spędził na boisku 69 min.) i radził sobie znakomicie w pojedynkach m.in. z Patrykiem Tuszyńskim (208 spotkań w Ekstraklasie i 44 gole). Cała żółto-czerwona drużyna dała dziś z siebie bardzo dużo, co było też widać po tym, jak zmęczeni opuszczali murawę nasi piłkarze.
Pierwszy kwadrans to optyczna przewaga gospodarzy, z której kompletnie nic nie wynikało, bowiem w tym czasie zdołali oni oddać tylko jeden, kiepskiej jakości, niecelny strzał. W 15 min. wrocławianie przeprowadzili za to znakomitą akcję, podczas której piłka krążyła miedzy nimi jak po sznurku, aż wreszcie po zagraniu Mikołaja Wawrzyniaka, trafiła do Mateusza Kluzka, który pewnym strzałem uciszył stadion. Po tym golu gra się wyrównała i toczyła się często w środkowej strefie boiska. Gospodarze nie mogąc wedrzeć się w pole karne, próbowali bez powodzenia uderzać z dystansu, tak jak to uczynił w 27 min. Dawid Wojtyra. Chwilę później po błędzie bramkarza piłkę przechwycił Oliwier Jakuć i niestety swoim uderzeniem Jakuba Osobińskiego zaskoczyć nie zdołał, a przy dobitce Kluzka, piłkę zmierzającą do bramki, zdołał na rzut rożny odbić jeden z obrońców. Wydawało się, że Ślęza zejdzie do szatni z jednobramkowym prowadzeniem, gdy niestety dla nas, w ostatniej akcji w tej części gry, po dośrodkowaniu Dominika Lewandowskiego, doskonale głową uderzył Mateusz Lechowicz, doprowadzając tym trafieniem do remisu.
Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy, po wrzutce z rzutu wolnego, niewiele pomylił się główkujący Kozik. MKS swoją najlepszą okazję by wyjść na prowadzenie miał w 60 minucie, a konkretnie miał ją Wojtyra, który mając przed sobą tylko Sebastiana Sobolewskiego, posłał piłkę obok słupka. Kolejne minuty nie obfitowały w sytuacje podbramkowe, i dopiero w doliczonym czasie w którym Ślęza egzekwowała cztery rzuty rożne z rzędu, po ostatnim zabrakło dostawienia nogi przez jednego z naszych piłkarzy, byśmy mogli cieszyć się z pełnej puli.
MKS KLUCZBORK – ŚLĘZA WROCŁAW 1:1 (1:1)
0:1 Kluzek 15′
1:1 Lechowicz 45+2′
MKS – Osobiński, Trojanowski, Nowak (74’Maj), Wojtyra (68’Dachnowski), Napora, Tuszyński, Szota, D.Lewandowski, Lechowicz, Neison, Zawada (68’Wienczek)
rezerwa – Kaczmarczyk, Jaskuła, K.Lewandowski, Paszkowski, Begar, Mirowski
Ślęza – Sobolewski, Jakuć, Jakóbczyk (63’Hampel), Wawrzyniak, Olek (63’Michalski), Jabłoński, Kluzek, Afonso, Zawadzki, Kozik, Kifert
rezerwa – Majchrzak, Pierożak, Murat, Heresh
Sędziowali – Paweł Horożanecki (Żary) oraz Michał Gołębiewski i Wojciech Ganczar
Żółte kartki – Neison – Jakuć, Kluzek, Afonso
Widzów – 500