Alan Lubaski: „Zdajemy sobie sprawę, że gramy z wymagającym rywalem.”

Przed sobotnim spotkaniem z Gwarkiem Tarnowskie Góry rozmawiamy z piłkarzem tej drużyny Alanem Lubaskim.

 

 

Zwycięstwem zakończyliście ostatni mecz piłkarskiej jesieni. Jak z Twojej perspektywy wyglądał ten pojedynek?

Moim zdaniem pierwsza połowa w naszym wykonaniu nie należała do najlepszych, rywal zawiesił wysoko poprzeczkę. W drugiej części gry wyglądaliśmy na boisku już lepiej i wykorzystaliśmy swoje sytuacje, co doprowadziło nas do zwycięstwa.

Pierwsza część sezonu dobiegła końca. Dla Was można powiedzieć, że była ona podzielona na dwie części, tą lepszą do 6. kolejki i tą gorszą zakończoną wspomnianym dobrym spotkaniem z ekipą z Gubina…

Zgadza się, zaczęliśmy sezon bardzo dobrze. Wszystko wskazywało, że będziemy przeć do przodu, niestety nie zdołaliśmy utrzymać dobrej passy co przyczyniło się do kilku przegranych meczów i spadku w tabeli.

Waszym najskuteczniejszym strzelcem w bieżącym sezonie jest z czterema golami obrońca Kacper Będzieszak. Nie brakuje Ci w ekipie Gwarka typowego egzekutora, który skutecznie wykańczałby Wasze akcje?

Tym egzekutorem powinienem być ja, to jest moje zadanie. Niestety, myślę, że nie miałem ku temu zbyt dużo okazji ale liczę, że wkrótce się to zmieni.

Trzynaście z dziewiętnastu punktów zdobyliście na własnym obiekcie. Tu też zagracie rozegrany awansem z rundy wiosennej pojedynek 18. kolejki bieżących rozgrywek ze Ślęzą Wrocław…

Tak, to prawda. Najwyraźniej gra na własnym boisku nam sprzyja, co mamy zamiar potwierdzić w najbliższą sobotę. Zdajemy sobie sprawę, że gramy z wymagającym rywalem jakim jest Ślęza Wrocław, ale liczymy, że to znowu my zainkasujemy trzy punkty.

Plusy i minusy zakończonej w ubiegłym tygodniu piłkarskiej jesieni w III lidze.

Na plus moim zdaniem jest to, że w minionej rundzie wszystkie zespoły pokazały wysoki poziom umiejętości na boisku. Do minusów zaliczyłbym zbyt dużą liczbę przegranych spotkań, które z naszej perspektywy powinnismy wygrać lub co najmniej zremisować.

 

Fot. Śląski ZPN