Ciężko wywalczony komplet punktów w Pawłowicach

W rozegranym w Pawłowicach meczu 26. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław wygrała z miejscowym Pniówkiem 1:0.

 
Trwa dobra passa zespołu Ślęzy, który dziś odniósł czwarte z rzędu zwycięstwo. Była to też pierwsza wygrana żółto-czerwonych w ich trzeciej wizycie na specyficznym, małym boisku w Pawłowicach. Na te 3 pkt. wrocławianie musieli ciężko zapracować, bowiem solidny zespół gospodarzy, zawiesił im wysoko poprzeczkę.

Nie było w tym meczu fajerwerków, ale przede wszystkim była walka na każdym metrze boiska. Skutkowało to też tym, że dobrze prowadzący te zawody arbiter, bardzo często musiał używać gwizdka po faulach, w których nie było jednak złośliwości, a wynikały one z zaciętej rywalizacji zawodników obu ekip. Kibice nie mogli też narzekać na tempo w jakim rozgrywane było to spotkanie, w którym brakowało jednak tego, czego widzowie oczekują najbardziej, czyli akcji podbramkowych, kończonych strzałami. Tych było po prostu jak na lekarstwo.

Piłkarze Ślęzy dłużej utrzymywali się przy piłce, czasami wymieniając piłkę między sobą piłkę przez 2-3 minuty. Nie potrafili jednak tych akcji sfinalizować strzałami, których w pierwszej połowie praktycznie nie oddawali. Wyjątkiem była próba Adriana Niewiadomskiego z rzutu wolnego, po którym piłka zatrzymała się na murze. Tymczasem grający prosty, fizyczny futbol gospodarze w pierwszej odsłonie mięli dwie dogodne sytuacje do otwarcia wyniku. W 19 min. gdy po rzucie rożnym, Szymon Ciuberek główkował nad poprzeczką i w 30 minucie, po kontrataku zakończonym strzałem głową Dawida Morcinka, po którym piłka trafiła w słupek.

Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie, a wśród kibiców zaczęła pojawiać się opinia, że w tym meczu wygra ta drużyna, która zdobędzie jedynego gola w tym meczu, bo na więcej nikt raczej nie liczył. Bardzo bliscy tego byli miejscowi, a konkretnie Mateusz Szatkowski, który po kiksie Niewiadomskiego miał przed sobą już tylko Piotra Zabielskiego, lecz na nasze szczęście posłał futbolówkę obok słupka. W 60 min. trener Grzegorz Kowalski dokonał podwójnej zmiany, wprowadzając na boisko Szymona Lewkota i Jakuba Berkowicza. Pojawienie się zwłaszcza tego drugiego, ożywiło poczynania ofensywne żółto-czerwonych. W 62 min. dobrze przymierzył spoza pola karnego Maciej Tomaszewski, ale piłka otarła się jeszcze o nogę jednego z obrońców i w bardzo niewielkiej odległości minęła bramkę gospodarzy. Obie ekipy w tej części meczu oddały też jeszcze po kilka kiepskiej jakości uderzeń, a obecnym na stadionie kibicom zaczęła świtać myśl, że w tym meczu goli już raczej nie zobaczą. Stało się jednak inaczej. W 82 min. po wrzucie piłki z autu przez Huberta Muszyńskiego w pole karne, jej lot przedłużył Tomaszewski, a do siatki skierował ją Berkowicz.

Może nie było to piękne spotkanie, może brakowało w nim sytuacji podbramkowych, ale naszym piłkarzom nie możemy odmówić woli walki. Przez całe spotkanie dążyli oni do zdobycia tego jedynego, dającego komplet punktów gola i w końcu swego dopięli. Za to należą się im podziękowania i szacunek.

PNIÓWEK 74 PAWŁOWICE – ŚLĘZA WROCŁAW 0:1 (0:0)

0:1 Berkowicz 81′

Pniówek – Gocyk, Weis, Goik, Morcinek (84’Prusek), Szatkowski, Wuwer, Bodziony, Ciuberek, Zajączkowski (84’Dzida), Glenc, Musioł.
rezerwa – Świerczek, Wrana, Szary, Paleczny, Pieczka.

Ślęza – Zabielski, Stempin, Repski, Bohdanowicz (60’Berkowicz), Traczyk (86’Wdowiak), Kluzek (60’Lewkot), Molski, Olejniczak, Niewiadomski, Muszyński, Tomaszewski.
rezerwa – Palmowski, Kotyla, Skórnica, Niemienionek
nieobecni – Matusik (kontuzja)

Sędziowali – Dawid Matyszczak oraz Daniel Szpila i Mateusz Wąsiak (Kluczbork)
Żółte kartki – Ciuberek, Szary (Pniówek) – Bohdanowicz, Olejniczak (Ślęza)
Widzów – 100