Dobry mecz, a mimo to porażka Ślęzy

W meczu 6. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3) Ślęza Wrocław przegrała z Pniówkiem 74 Pawłowice 0:2.

 

 

To były naprawdę fajne zawody, rozgrywane na dobrym trzecioligowym poziomie. Ślęza przegrała, ale paradoksalnie, rozegrała chyba najlepszy mecz w tym sezonie. Poza brakiem skuteczności, nasi piłkarze pokazali się z dobrej strony, grając z duża determinacją od pierwszego do ostatniego gwizdka arbitra. Słowa uznania należą się również przyjezdnym, którzy swoje zwycięstwo zawdzięczają bardzo mądrej grze w defensywie, a przede wszystkim doświadczeniu ogranych na wyższych poziomach piłkarzy. Pniówek wygrał, bo strzelił dwa gole, czego nie udało uczynić się wrocławianom, a niestety punktów za wrażenie, w futbolu się nie zdobywa.

Od pierwszych minut gra toczyła się w dobrym tempie, a akcje przenosiły się spod jednego, po drugie pole karne. Pierwsi okazję bramkową stworzyli sobie goście, bo już w 2 min. Piotr Zabielski zmuszony został do interwencji po główce Wojciecha Caniboła. W 8 min. Adrian Niewiadomski huknął z rzutu wolnego, a piłka po otarciu się o mur, w niewielkiej odległości minęła słupek. Ten sam piłkarz po dośrodkowaniu Tomasza Dyra, po strzale głową posłał piłkę nad poprzeczką. W rewanżu z dystansu niecelnie uderzył Dawid Hanzel. W 19 min. tuż obok słupka piłkę posłał Maciej Matusik, a za moment po strzałach Roberta Pisarczuka i Dyra, znakomicie interweniował Bartosz Gocyk. Wydawać się mogło, że Ślęza zaczyna dyktować warunki na boisku, gdy w 26 min. po wzorcowo przeprowadzonej kontrze, Caniboł zdobył gola dla gości. Żółto-czerwoni chcieli szybko zniwelować straty, lecz Gocyk znów popisał się w bramce broniąc strzał Szymona Lewkota, a Jakubowi Bohdanowiczowi zabrakło centymetrów, by uderzona przez niego piłka wylądowała nie nad, a pod poprzeczką. W 31 min. wprost w stojącego na środku swojej świątyni golkipera Pniówka, z rzutu wolnego futbolówkę posłał Dyr. Oczekiwaliśmy wyrównania, a tymczasem Pniówek powiększył rozmiary prowadzenia, gdy w 36 min. po tym jak piłki nie zdołał opanować Zabielski, z najbliższej odległości wepchnął ją do siatki hanzel.
Po zmianie stron goście skupili się na defensywie, ale też gdy nadarzała się ku temu okazja, nie rezygnowali z okazji, by spróbować zdobyć kolejną bramkę. W 50 min. bliski tego był Kamil Glenc, lecz jego strzał głową obroniony został przez Zabielskiego. W zdecydowaniej większości trwania drugiej odsłony, gra toczyła się na połowie Pniówka. W 56 min. piłka wylądowała w rekach Gocyka, po petardzie Niewiadomskiego z rzutu wolnego. Po chwili Lewkot nie trafił w bramkę. Jedna z nielicznych akcji ofensywnych przeprowadzonych w tym okresie przez Pniówek, mogła przynieść tej drużynie trzeciego gola, lecz tym razem żółto-czerwonym dopisało szczęście, bo piłka po główce Hanzela w 67 min. obiła poprzeczkę. Kapitalną okazję do zdobycia kontaktowego gola zmarnował w 77 min. Szymon Tragarz, a z dwoma uderzeniami głową Mateusza Stempina poradził sobie bramkarz GKS-u. Jeszcze w samej końcówce znów potężną bombę z wolnego posłał Niewiadomski, ale i tym razem nie przyniosła ona pożądanego skutku.

Nasi piłkarze schodzili z boiska wściekli i trudno im się dziwić. Zostawili oni dziś na nim serducha i walczyli z ogromną ambicją. Niestety, choć na to nie zasłużyli, schodzili z murawy jako przegrani. Mimo to należą im się za to starcie słowa uznania.

ŚLĘZA WROCŁAW – PNIÓWEK 74 PAWŁOWICE 0:2 (0:2)

0:1 Caniboł 26′
0:2 Hanzel 36′

Ślęza – Zabielski, Bohdanowicz, Lewkot, Matusik (73’Tragarz), Traczyk, Pisarczuk, Dyr (46’Kotyla), Wdowiak (46’Stempin), Niewiadomski, Muszyński, Niemienionek
rezerwa – Koziarz, Repski, Gutierrez, Ahmed
nieobecni – Tomaszewski (kartki), Gil (zagrał w juniorach)
Pniówek -Gocyk, Szary, Caniboł (90+3’Łaski), Morcinek (83’Zajączkowski), Szatkowski (87’Weis), Glenc, Paleczny, Hanzel, Dzida, Musioł, Zalewski
rezerwa – Świerczek, Siwek, Trąd, Płowucha

Sędziowali – Marcin Celejewski (Gorzów Wlkp.) oraz Kamil Onichimowski i Damian Szutkowski
Żółte kartki – Pisarczuk, Stempin, Kotyla (Ślęza), Caniboł (Pniówek)
Widzów – 100