W Goczałkowicach nie wygrał lepszy zespół

W rozegranym w Goczałkowicach-Zdroju meczu 13. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław przegrała z miejscowym LKS-em 1:2.

 
Tej jesieni Ślęza już czwarty raz gościła na boisku rywala, zrzeszonego w Śląskim Związku Piłki Nożnej, i niestety, po raz czwarty nie zdobyła choćby punktu. Dzisiejsza porażka jednak boli bardziej, a to dlatego, że przeciwnik nie był lepszy, w wręcz przeciwnie to wrocławska drużyna zdecydowanie lepiej prezentowała się na „Panattoni Arenie”. Nasi piłkarze zagrali naprawdę dobry mecz, ale jak wiemy doskonale, w sporcie, a tym bardziej w futbolu nie zawsze wygrywa lepszy i z takim przypadkiem mieliśmy do czynienia w sobotę.

Wrocławianie bardzo dobrze weszli w ten mecz, bo to oni posiadali więcej z gry. Już w 5 min. miejscowym dopisało szczęście, po tym jak po strzale Macieja Tomaszewskiego, widzącego daleko wysuniętego prze bramkę golkipera. piłka wylądowała na górnej siatce. W 12 min. dobrze z rzutu wolnego uderzył Mikołaj Wawrzyniak, ale jeszcze lepiej interweniował Klaudiusz Mazur. Oglądając ten mecz wydawać się mogło, że Ślęza prędzej czy później, ale jednak udokumentuje swoją przewagę. Stało się jednak zgoła odwrotnie. w 24 min. gospodarze wykonywali rzut wolny, a piłka zagrana została na lewe skrzydło, gdzie niestety, żaden z naszych piłkarzy nie pokrył rywala, a ten dośrodkował piłkę w pole karne, gdzie strzałem głową,umieścił ją w bramce Krzysztof Kiklaisz. Choć kilka minut później, niewiele się pomylił główkujący Oskar Hampel, to jednak stracony gol, wyraźnie ostudził zapędy 1KS-u, i do końca tej odsłony, lepsze wrażenie sprawiali już gospodarze. Efektem tego był drugi ich gol, strzelony przez Michała Nagrodzkiego, któremu pomógł przy strzale rykoszet. W 39 min. mogło być już 3:0, gdyby Jakub Wąsowski znakomicie nie interweniował po strzale Michała Szymały.

W przerwie trener Grzegorz Kowalski dokonał aż czterech zmian, i to miało duży wpływ na postawę Ślęzy w II połowie, w której to wrocławianie totalnie dominowali na boisku. Już w początkowych fragmentach tej części meczu, swoich szans nie wykorzystali Paweł Fediuk, Jakub Gil i Tomaszewski. W 56 min. w polu karnym sfaulowany został Vinicius, a po pewnym wykonaniu jedenastki przez Tomaszewskiego, Ślęza złapała kontakt. Napór żółto-czerwonych wzmagał się z każdą minutą, a gra praktycznie toczyła się w okolicach pola karnego LKS-u, który bronił się całym zespołem. W 64 min. powinien być już remis, a tylko Fediuk wie, dlaczego z kilku metrów nie potrafił on skierować piłki w światło bramki. W 78 min. dwukrotnie widzieliśmy już w piłkę w bramce LKS-u, lecz za każdym razem z linii bramkowej wybijali ją obrońce. Mimo, że do końca meczu piłkarze Ślęzy z determinacją dążyli do strzelenia wyrównującego gola, ostatecznie im się nie udało tego uczynić. Szkoda, bo w spotkanie nie tylko zasłużyli oni na punkt, ale na ich komplet.

Mimo porażki, śmiało możemy powiedzieć, że Ślęza zagrała kolejny dobry mecz. Mimo braku w składzie Afonso i Krukowskiego, fajnie było patrzeć, jak nasza młoda drużyna (w podstawowej jedenastce zagrało 8. młodzieżowców), potrafiła radzić sobie z doświadczonymi rywalami, z których trójka (Adam Danch, Łukasza Hanzel i Mariusz Magiera) ma wspólnie rozegranych 623 spotkania w ekstraklasie.

LKS GOCZAŁKOWICE-ZDRÓJ – ŚLĘZA WROCŁAW 2:1 (2:0)

1:0 Kiklaisz 24′
2:0 Nagrodzki 36′
2:1 Tomaszewski (karny) 57′

LKS – Mazur, Prytykovskyi, Szymała (67’Flasz), Zięba, Nagrodzki (59’Ślosarczyk), Lipniak (69’Bryzhenko), Magiera, Hanzek, Dzierbicki (46’Gemborys, 86’Dąbrowski), Damch, Kiklaisz
rezerwa – Kurowski, Nadolski
Ślęza – Wąsowski, Trochanowski (46’Bąk), Stempin, Marcjan, Wroński (46’Gil), Wawrzyniak, Maciołek (46’Vinicius), Hampel (46’Kluzek), Samiec, Tomaszewski, Fediuk.
rezerwa – Gasztyk, Olek

Sędziowali – Paweł Kukla (Kraków) oraz Szymon Grodowicz i Maciej Górski
Żółte kartki : Dzierbicki, Danch – Wąsowski, Wroński, Tomaszewski, Gil
Widzów – 50