W Goczałkowicach zagrała sama młodzież
W rozegranym w Goczałkowicach-Zdroju meczu 31. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław przegrała z miejscowym LKS-em 1:3.
Niespodzianki w Goczałkowicach nie było. LKS wygrał zasłużenie, ale my z postawy żółto-czerwonej młodzieży możemy być w miarę zadowoleni. Do protokołu meczowego na to spotkanie wpisanych zostało 20-stu zawodników Ślęzy, a przy nazwisku każdego z nich znalazła się wielka litera M, oznaczająca młodzieżowca. Ostatecznie na murawie pojawiło się 16-stu piłkarzy, wśród których 13-stu to juniorzy, a trzema „starymi” byli urodzeni w 2003 roku Przemysław Marcjan i Kamil Olek, oraz Miłosz Kozik (rocznik 2004). Ta młoda drużyna mierzyła się z rywalem, w składzie nie brakowało zawodników znanych z boisk Ekstraklasy, czy też wyższych niż III liga poziomów rozgrywkowych. „Dzieciaki” miały zbierać doświadczenie w dorosłym futbolu, a sztab trenerski przyglądał im się też po kątem przyszłych już rozgrywek. Indywidualną ocenę ich występu zostawiamy trenerowi, a jako całość możemy powiedzieć, że wstydu nie przynieśli. Ślęza miała w tym starciu swoje momenty i przy odrobinie szczęścia mogla pokusić się o kolejne bramki. Mogła też podobać się ambicja młodych zawodników, którzy starali się grać jak najlepiej, choć po niektórych widać było stres związany z rzuceniem ich na głęboką, nie znaną im dotąd wodę.
LKS od pierwszych minut przejął inicjatywę, ale poza bardzo niecelnym uderzeniem Jakuba Domagały, w początkowym okresie nie stworzył żadnego zagrożenia pod bramką Ślęzy. Lepsze okazje mieli za to żółto-czerwoni. W 9 min. po wrzutce Marcjana z rzutu wolnego, strzałem głową próbował zaskoczyć bramkarza Kacper Bieńkowski, a w 15 min. Łukasz Krawiec posłał piłkę o centymetry obok słupka. W 18 min. gospodarze objęli prowadzenie po golu Jana Borka. Ten sam piłkarz w 36 min. ustalił wynik do przerwy.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Wciąż inicjatywa należała do miejscowych, a wrocławianie czekali na swoje okazję i się doczekali w 66 min. gdy oko w oko z bramkarzem stanął Olek i wygrał ten pojedynek. Kontaktowe trafienie dawało nam nadzieję na odwrócenie niekorzystnego wciąż rezultatu. Niestety, w 69 min. gospodarze ponownie odskoczyli na dwa gole. Sebastian Sobolewski obronił strzał Michała Nadolskiego, lecz przy dobitce Dawida Lipniaka był już bez szans. Wynik meczu nie uległ już zmianie, mimo kilku okazji z obu stron. My szczególnie możemy żałować uderzenia Wiktora Ulatowskiego, po którym doskonale interweniował Klaudiusz Mazur, oraz znakomitej okazji Marcjana, który zamiast w bramkę, trafił w jednego z obrońców LKS-u.
LKS GOCZAŁKOWICE-ZDRÓJ – ŚLĘZA WROCŁAW 3:1 (2:0)
1:0 Borek 18′
2:0 Borek 36′
2:1 Olek 66′
3:1 Lipniak 69′
LKS – Mazur, Domagała (46’Magiera), Zięba, Rabczak (75’Gajda), Nagrodzki, Borek (46’Wuwer), Komandera, Lipniak, Flasz (61’Bieroński), Nadolski, Danch (46’Kiklaisz).
rezerwa – Bęben, Śleziak, Wojnar.
Ślęza – Sobolewski, Ulatowski, Jakóbczyk (46’Kudelskyi), Marcjan, Olek (72’Nowak), Pierożak (46’Jabłoński), Murat (46’Bagiński), Zawadzki, Kozik, Bieńkowski (46’Kifert), Krawiec.
rezerwa – Majchrzak, Jakuć, Hampel, Michalski
Sędziowali – Daniel Bołoz (Tarnów) oraz Sebastian Wiśniowski i Bartłomiej Stepek
Żółta kartka – Wuwer
Widzów – 150