Grając w dziesięciu zremisowali, a powinni wygrać

W rozegranym w Gorzowie Wlkp. meczu 6. kolejki rozgrywek III Ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław zremisowała z miejscową Wartą 1:1.

 

Ślęza w Gorzowie pokazała charakter i przywiozła z terenu, aktualnego teraz lidera 1 pkt. Wrocławianie mogą się poczuć moralnymi zwycięzcami tego meczu, bo gdyby nie ogromny błąd sędziów w doliczonym czasie, zapakowaliby do autokaru komplet punktów.

Jeszcze przed meczem w wąskiej przecież kadrze 1KS-u nawarstwiły się problemy.  Z Kazachstanu z meczu Regions Cup (w którym strzelił bramkę), z zatruciem pokarmowym wrócił Przemysław Marcjan. Problemy zdrowotne wyeliminowały też Oskara Hampela, a Maciej Drzymkowski zajął co prawda miejsce na ławce rezerwowych, ale też nie był jeszcze w pełni sił by wbiec na murawę, po kontuzji jakiej doznał przed tygodniem w meczu juniorów. Tak naprawdę oprócz bramkarza, na ławce rezerwowych trener Grzegorz Kowalski dysponował zaledwie trzema zmiennikami.

Mimo tych problemów, byliśmy dobrej myśli. Tymczasem już w 6 min. arbiter zadał 1KS-owi ogromny cios wyrzucając z boiska Mateusza Kluzka. Sytuacja ta była mocno kontrowersyjna, bo nasz kapitan faulował zawodnika gospodarzy, ale po pierwsze wcale nie był ostatnim zawodnikiem Ślęzy, bo kilka metrów obok, na równi z nim znajdował się jeden z jego kolegów, a po drugie piłka nie kierowana była w stronę bramki, a zmierzała w stronę linii bocznej. Sędzia podjął jednak taką decyzję i już jej nie zmienił. Wydawać się mogło, że od tego momentu gospodarze zdominują boiskowe wydarzenia i zepchną Żółto-Czerwonych do głębokiej defensywy. Tymczasem rzeczywistość okazała się zgoła inna, bo choć gorzowianie, co zrozumiałe, dłużej utrzymywali się przy piłce, to wiele z tego nie wynikało, a na dodatek groźniejsze sytuacji podbramkowe stwarzali goście. W 10 min. nieźle z dystansu uderzył Kamil Olek, lecz nie na tyle by zaskoczyć Dawida Smuga. Miejscowi nie potrafiąc przedostać się w pole karne Ślęzy, starali się uderzać z dystansu, lecz zarówno próby Adama Setli jak i Igora Lewandowskiego, były dalekie od doskonałości. W 43 min. do wykonania rzutu wolnego podszedł Robert Pisarczuk i uczynił to znakomicie, lecz niestety trafił w słupek, a na dodatek piłki z bliskiej odległości nie zdołał dobić Olek.

Przed drugą częścią meczu mieliśmy obawy o to jak fizycznie wytrzymają ją wrocławianie, bo gra w zdekompletowanym składzie wymaga przecież zwiększonego wysiłku. Tymczasem obraz gry niewiele się zmienił. Warta wciąż nie miała sposobu na sforsowanie dobrze zorganizowanej wrocławskiej defensywy, i wciąż jej piłkarze próbowali bez powodzenia uderzać z dystansu, mając przy tym wielkie problemy, by posłać piłkę w światło bramki. Takich problemów nie miał za to Paweł Wojciechowski, z którego uderzeniem poradził sobie jednak Smug. W 60 min. niewiele brakowało by bramkarza gości zdołał zaskoczyć Mikołaj Wawrzyniak. W 63 min. gospodarze po strzale Karola Gardzielewicza, wydawać się strzale niezbyt groźnym, objęli prowadzenie. Nie cieszyli się z niego długo, bo już w 68 min. po podaniu Afonso, do wyrównania doprowadził wprowadzony kilka minut wcześniej na boisko, Ihor Vanda. Piłkarz ten mógł stać się bohaterem tego meczu, gdyby minutę później wykorzystał sytuację sam na sam ze Smugiem, lecz ku naszej rozpaczy, zamiast umieścić piłkę w bramce, posłał ją nad nią. Im bliżej końca meczu tym gospodarze częściej decydowali się na uderzenia z dystansu, ale tak jak i poprzednim, tak i tym brakowało precyzji, bowiem za każdym razem piłka przelatywała w sporej odległości od bramki. Sędzia doliczył 3 minuty i w tej trzeciej, przez chwilę w naszym obozie wybuchła euforia, po tym jak piłkę w siatce umieścił Błażej Jakóbczyk. Tymczasem asystent sędziego zasygnalizował pozycję spaloną strzelca bramki, a my już wiemy, że mocno się pomylił i wypaczył przez to wynik meczu. Młody piłkarz Ślęzy gdy posyłał piłkę do bramki na pewno nie był na spalonym, co doskonale widać na zapisie filmowym. Tę sytuację będzie można zresztą samemu ocenić, bo ukaże się ona w skrócie z bramkami z tego meczu.

Koniec końców wrocławianie zdobyli punkt i zasługują za swoją postaw na ogromny szacunek. Brawo Panowie.

WARTA GORZÓW WLKP. – ŚLĘZA WROCŁAW 1:1 (0:0)

Warta – Smug, Lewandowski, Gardzielewicz, Marchel, Rybicki, Orzechowski, Setla (46’Zdybowicz), Roszak (46’Karasiewicz), Majerczyk, Maćkowiak, Ufir (77’Skrzyniak)
rezerwa – Madaliński, Przybylski, Gajda, Kaczorowski, Stasiak, Poręba
Ślęza – Kozioł, Pisarczuk, Wojciechowski, Jakóbczyk (90+4’Kifert), Wawrzyniak, Olek (64’Vanda), Jabłoński, Kluzek, Afonso, Kozik, Bieńkowski
rezerwa – Komicz, Ulatowski

Sędziowali – Eliasz Pawlak (Poznań) oraz Piotr Bacia i Tomasz Nowicki
Żółte kartki – Setla, Orzechowski, Karasiewicz – Pisarczuk, Afonso
Czerwona kartka – Kluzek 6′
Widzów – 150