Kacper Zając: „Ślęza to zespół, który nie odpuszcza”

Przed meczem z Lechią Zielona Góra rozmawiamy z piłkarzem tej drużyny Kacprem Zającem.

 

 

Wywalczyliście w ostatniej kolejce cenny punkt pod Jasną Górą remisując z rezerwami częstochowskiego Rakowa. Jak podsumowałbyś ten pojedynek?

Spotkanie z Rakowem było dosyć otwarte. Oba zespoły miały swoje okazje, aby strzelić bramkę lecz wydaje mi się, że trochę bardziej przeważaliśmy w tym meczu i powinniśmy wywieść trzy punkty.

O ile na wyjazdach gracie podczas piłkarskiej wiosny bieżących rozgrywek bardzo dobrze to z jedynego dotąd spotkania ligowego rozegranego na własnym stadionie wspomnień nie macie zbyt dobrych…

Racja. W pojedynku z rezerwami Górnika Zabrze pierwsza połowa wyglądała dosyć obiecująco. Druga część gry zaczęła się dla nas koszmarnie, bo nasz zawodnik otrzymał czerwoną kartkę i szybko straciliśmy potem dwa gole, a wtedy już się wszystko posypało w naszej grze.

Piękne wspomnienia w historii klubu zapisaliście z pewnością jednak w Fortuna Pucharze Polski, gdzie wyeliminowała Was dopiero warszawska Legia, a więc od środy finalista bieżącej edycji tych rozgrywek…

Fajnie mówić, że odpadliśmy z finalistą Pucharu Polski. Było to niesamowite przeżycie i doświadczenie zarówno dla mnie jak i dla całej ekipy Lechii. Stworzyliśmy piękną historię i będziemy to długo wspominać.

W Wielką Sobotę zagracie na własnym boisku w bardzo ciekawie zapowiadającym się meczu z wrocławską Ślęzą, która na pewno w popularnym „Dołku” tanio skóry nie sprzeda. Czego spodziewasz się po tym przeciwniku?

Zapowiada się ciekawe spotkanie, bo obie drużyny próbują grać w piłkę. Na pewno mogę spodziewać się dużej walki ze strony Ślęzy, bo z tego co pamiętam to jest zespół, który nie odpuszcza .

Co może według Ciebie zadecydować o sukcesie którejś z ekip?

Mecz wygra ekipa, która zdobędzie więcej bramek (uśmiech).