Komentarze po spotkaniu Ślęza – MKS
Oto, co po meczu Ślęza Wrocław – MKS Kluczbork powiedzieli członkowie sztabów szkoleniowych i piłkarze obu zespołów:
Marcin Herc (trener bramkarzy Ślęzy): „Od pierwszych minut tego meczu czuć było stawkę o jaką się gra. Obie drużyny nie kalkulowały, remis nie byłby sprawiedliwy dla nikogo. Takie zwycięstwa dają ogromną satysfakcję, są stemplem, który stawia drużyna po wykonanej pracy. Z przebiegu całego spotkania byliśmy zespołem lepszym i zasłużyliśmy na wygraną, choć trzeba przyznać, że MKS Kluczbork postawił nam dzisiaj wysoko poprzeczkę. Spodziewaliśmy się, że będą walczyć do ostatniej minuty i tak było, szczególnie w drugiej części drugiej połowy przy wyniku 3:2 rywale pokazali swoją siłę w ofensywie dając nam możliwość pokazania siły naszej defensywy. Mamy wiele powodów do radości, jesteśmy liderem, wygraliśmy mecz z bezpośrednim rywalem o to miejsce w tabeli po ładnych bramkach i ciężkim spotkaniu. Pozostaje nam się szykować na środowy mecz pucharowy ze Śląskiem Wrocław.
Jan Furlepa (trener MKS): „Niestety mój zespół nie dojechał dziś na pierwszą połowę. Mam dużą pretensję o postawę zawodników. Nie stricte piłkarsko, ale cechy wolincjonalne zadecydowały o tym, że większa determinacja drużyny Ślęzy dała im prowadzenie. Wiedziałem, że po strzelonym golu zespół gospodarzy się cofnie, bo ma trochę meczów w nogach, ale byliśmy niedokładni. W drugiej połowie mieliśmy swoje sytuacje, ale liczy się to co wpadnie. Nam nie chciało wpaść i mogę tylko pogratulować Ślęzie awansu na pozycję lidera.”
Tomasz Dyr (Ślęza, były zawodnik MKS): „Wiedzieliśmy, że MKS Kluczbork za darmo nie odda nam fotelu lidera, dlatego też nastawialiśmy się na ostrą walkę ze względu na to, że jest to drużyna, która właśnie tym się tez charakteryzuje. No i tak też było. Mecz zaczął się dla nas dobrze, bo wyszliśmy na prowadzenie. Niestety rywale po szybkiej kontrze zdołali doprowadzić do remisu. Cały czas nie zwalnialiśmy tempa i udało się wrócić na prowadzenie już w pierwszej połowie. Po przerwie szybko strzeliliśmy gola i wydawało się, że już nic złego nam nie grozi. Jak się okazało MKS zdołał jednak strzelić bramkę kontaktową, co mocno napędziło ich do dalszych ataków. Na szczęście wszystkie z nich udało się wybronić i w doliczonym czasie gry postawiliśmy „kropkę nad i.”
Szymon Przystalski (MKS, były gracz Ślęzy): „Emocje pewnie opadną dopiero za dwa dni. Trzeba się z tym przespać. Na gorąco mogę powiedzieć, że był to dla nas na pewno mecz walki. Przed spotkaniem wiedzieliśmy, że będzie to trudny pojedynek w bardzo dobrym tempie, dużo gry piłką i głupia strata będzie kosztowała naprawdę ogromną ilość energii. Czujemy niedosyt, boisko to na pewno atut Ślęzy, ale przeciwstawiliśmy się i za wszelką cenę chcieliśmy wywieźć punkty. Nie udało się. Jak dla mnie głupia decyzja sędziego o rzucie karnym po wyjściu na drugą połowę. Zaczęliśmy od wyniku 1:3, rzuciliśmy się do ataku i druga połowa to pełna nasza kontrola. Bramka dająca kontakt na 2:3, piłka meczowa na 3:3 też była, ale nie udało się umieścić jej w siatce. Czujemy niedosyt, uważam, że remis byłby sprawiedliwym wynikiem. Głów nie zwieszamy, ale niedosyt jeszcze na pewno będzie w nas siedział przez kilka dni.”