Koniec fatalnej passy

W zaległym meczu 9. kolejki rozgrywek Betclic III Ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław wygrała z Unią Turza Śl. 3:1.

 

Zwycięstwo w tym meczu było nam potrzebne niczym tlen do oddychania. Ślęza przystępowała do tego starcia po serii czterech z rzędu ligowych porażkach, a na dodatek po odpadnięciu z pucharowej rywalizacji. Już choćby te dane pokazują jak ogromny ciężar gatunkowy miało to spotkanie. Dla drużyny gości ta potyczka też miała bardzo duże znaczeni, bo i jej w ostatnich tygodniach nie wiodło się najlepiej (1 pkt w czterech meczach). Był to zatem mecz z gatunku o przełamanie, a tego przełamania dokonali żółto-czerwoni.

Od pierwszego gwizdka widać było determinację w poczynaniach wrocławian. Od razu zepchnęli oni przyjezdnych do głębokiej defensywy, a na efekty tego nie trzeba było długo czekać. Już w 7 min. po dośrodkowaniu Roberta Pisarczuka, strzałem głową piłkę w siatce umieścił Paweł Wojciechowski. Minutę później mogło być już 2:0, gdyby dobrą okazję wykorzystał Kamil Olek. Wrocławianie po objęciu prowadzenie nie oddali inicjatywy i wciąż mocno przeważali. W 19 min. dobre z rzutu wolnego przymierzył Pisarczuk, a jeszcze lepiej interweniował Wiktor Gorel. Znakomitą sytuację miał w 37 min. Afonso, który jednak zamiast strzelać, zdecydował się na podanie. W 42 min. Wojciechowski minął kilku rywali, a swój rajd zakończył umieszczając piłkę w bramce. Nasz najlepszy strzelec jeszcze przed przerwą bliski był skompletowania hat tricka, ale na przeszkodzie ku temu stanął bramkarz gości, popisując się doskonałą interwencją.

Pierwsza połowa toczyła się pod pełną kontrolą Ślęzy, lecz początek drugiej odsłony wyglądał już inaczej. Co prawda na jej początku groźnie, acz niecelnie uderzył Afonso, to jednak w kolejnych minutach niespodziewanie to goście zaczęli zagrażać bramce 1KS-u i już w 50 min. po strzale Jakuba Kuczery złapali kontakt. Po chwili do remisu mógł doprowadzić Musiolik, czemu zapobiegł dobrze interweniujący Kacper Kozioł. Goście próbowali też szukać swego szczęścia uderzając z dystansu, ale w tym elemencie ich celowniki były to bardzo, bardzo mocno rozregulowane. Z biegiem czasu wszystko zaczęło wracać do normy, czyli wrocławianie ponowie przejęli kontrolę nad tym co dzieje się na boisku. W 53 min. bramkę zdobył Kamil Olek, lecz arbiter dopatrzył się, że nasz zawodnik pomógł sobie w tej akcji ręką. Bardzo dobrej szansy na gola nie zdołał zamienić Jakub Jabłoński. W 68 min. Ślęza odzyskał dwubramkowe prowadzenie po tym, jak po dośrodkowaniu Afonso, głową strzelił gola Mateusz Kluzek. Swoją szansę miał też Mikołaj Wawrzyniak, ale będąc w dosyć trudnej pozycji, strzelił zbyt lekko. Unia z rzadka już zagrażała bramce Ślęzy, ale w 74 min. miała swoją szansę by złapać ponownie kontakt. Nie stało się tak, bowiem po strzale Michała Mazura świetnie spisał się Kozioł. Wrocławianie mogli za to wygrać wyżej, bo też mieli ku temu okazję, a najlepszą z nich zaprzepaścił w 78 min. Błażej Jakóbczyk.

Jest zwycięstwo i to nas bardzo cieszy, ale choć nasz zespół zanotował awans w tabeli, to jednak sytuacja jest jeszcze daleka od komfortowej. Kolejne punkty są wciąż bardzo potrzebne, a okazja do ich zdobycia nadarzy się już w niedzielę, gdy Ślęza podejmować będzie Podlesiankę Katowice. Początek tego meczu o godz.13:30.

ŚLĘZA WROCŁAW – UNIA TURZA ŚL. 3:1 (2:0)

1:0 Wojciechowski 7′
2:0 Wojciechowski 42′
2:1 Kuczera 50′
3:1 Kluzek 68′

Ślęza – Kozioł, Pisarczuk, Wojciechowski, Wawrzyniak (84’Hampel), Marcjan, Olek (67’Jakóbczyk), Jabłoński, Kluzek, Afonso, Kozik, Kifert
rezerwa – Komicz, Jezierski, Ulatowski, Drzymkowski, Zawadzki, Bieńkowski
Unia – Gorel, Okulicki, Musiolik, Mazur, Jeleń (46’Klimkiewicz), Witkowski, Nocoń (46’Strączek), Twarkowski (78’Włodarczyk), Kuczera (86’Stisz), Wala, Pawlak (46’Zawierucha)
rezerwa – Cisek, Marczak, Wramba, Szymczak

Sędziowali – Adam Sekuterski (Łódź) oraz Przemysław Jankowski i Arkadiusz Stokłos
Żółte kartki – Kifert, Wawrzyniak – Pawlak, Kuczera
Widzów – 100