Po niesamowitym meczu Ślęza zwycięża w Gorzowie

W rozegranym w Gorzowie Wlkp. meczu 14. kolejki rozgrywek Betclic III Ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław wygrała z miejscowym Stilonem 4:2.

 

To co zrobili na gorzowskim stadionie piłkarze Ślęzy, zasługuje na przeogromny szacunek. Grając ponad godzinę (wliczając to czas doliczony w obydwu połowach), pokazując niesamowity charakter, wygrali starcie ze Stilonem. Jeszcze kilka kolejek wstecz, narzekaliśmy na skuteczność wrocławian, którzy na potęgę marnowali znakomite okazje, co wiązało się też ze stratami punktów. Teraz ten element wygląda już zdecydowanie lepiej. Piłkarze 1KS-u w trzech ostatnich meczach strzelili 10 bramek, a dziś przerwali też serię trzech zwycięstw Stilonu, jednocześnie odczarowując bramkę tego zespołu, w której nikt nie zdołał umieścić piłki przez 343 minuty. Co też ważne, żółto-czerwoni przełamali też serię porażek w delegacjach, bowiem w trzech ostatnich takich przypadkach, wracali do Wrocławia bez punktów.

Jadąc do Gorzowa, trochę obawialiśmy się tego starcia, choćby z powodów problemów kadrowych. Wiąż grać nie może Ihor Vanda, ale gorszą wiadomością była ta, że jeden z filarów naszej drużyny – Mateusz Kluzek –  z powodu urazu zasiadł tylko na ławce rezerwowych i było raczej pewne, że z tej ławki się nie podniesie.

Od początku widać było, że żadnej z drużyn nie interesuje kompromis w tym starciu i że każda z nich chce w nim zwyciężyć. Stąd też już od pierwszego gwizdka arbitra, kibice mogli oglądać otwarty i emocjonujący mecz, w którym akcja przenosiła się to pod jedno, a to pod drugie pole karne. Już w 2 min. dobrej okazji nie wykorzystał Kamil Olek. W 6 min. dobrze przymierzył Afonso, po którego strzale Danylo Demianienko wybił głową piłkę z pustej bramki za linię końcową i widzieli to wszyscy, poza trójką sędziowską, bowiem zamiast rzutu rożnego dla Ślęzy, od „piątki” grę wznowili miejscowi. W 11 min. pierwszy raz swoją formą mógł się wykazać Kacper Kozioł, świetnie interweniując po główce Łukasza Kopcia. Dwie minuty później, Robert Pisarczuk z rzutu wolnego wrzucił piłkę w pole karne, a w nim w sporym zamieszaniu najlepiej zachował się Jakub Jabłoński, umieszczając piłkę w siatce. Wstrzelić się za to nie mógł Olek, który uderzył zbyt lekko, by zaskoczyć Szymona Czajora. Stilon miał problemy by znaleźć dogodne okazje w polu karnym, stąd też próbował uderzeń z dystansu. W 26 min. potężną bombę w kierunku bramki posłał Mateusz Kaczor, lecz i tym razem Kozioł był na posterunku. W 28 min. na strzał tuż spoza pola karnego zdecydował się Mikołaj Wawrzyniak, a uczynił to z taką precyzją, że futbolówka po raz drugi znalazła drogę do bramki gorzowian. W kilku poprzednich meczach Ślęza obijała słupki i poprzeczki bramek rywali. dziś te słupki były sprzymierzeńcem wrocławian. Pierwszy raz w obramowanie naszej bramki trafił  30 min. Kopeć. W rewanżu nieźle, choć niecelnie  z dystansu kropnął Jabłoński, a  po chwili to samo po drugiej stronie boiska uczynił Mateusz Mączyński. Wydawać się mogło, że Ślęza kontroluje przebieg meczu, gdy stało się coś, co mogło zniweczyć pracę naszych piłkarzy . W 34 min. Demianienko brzydko sfaulował w środkowej strefie boiska Pawła Wojciechowskiego. Nasz zawodnik, mocno ucierpiał w tej sytuacji i niestety puściły mu nerwy, gdyż wdał się w pyskówkę z miejscowym zawodnikiem, w której powiedział za wiele, przez co arbiter pokazał mu czerwoną kartkę. To zdarzenie mogło odwrócić losy meczu, o czym też zapewne pomyśleli gospodarze. My natomiast obserwując to spotkanie, pragnęliśmy przede wszystkim tego, by gospodarze jeszcze przed przerwą nie złapali kontaktu. Mieli ku temu szansę, a wręcz wyśmienitą zaprzepaścił w 43 min. Kaczor. Gospodarze kontaktu jednak nie złapali, a za to Ślęza strzeliła gola do szatni. Stało się to po tym, jak Przemysław Marcjan przejął piłkę w środkowej strefie i obsłużył ją swoich kolegów, a ci rozklepali defensywę Stilonu tak, że Afonso miał już przed sobą tylko pustą bramkę i skrzętnie z tego skorzystał.

Pewne było, że w drugiej połowie Stilon będzie miał optyczną przewagę i dłużej utrzymywał się będzie przy piłce. To było zrozumiałe przy liczebnej przewadze gorzowian. W 49 min. po centrostrzale jednego z nich piłka trafiła w słupek, lecz zaraz potem, w kapitalnej sytuacji znalazł się Olek, lecz zamiast strzału, praktycznie podał piłkę Czajorowi. W 51 min. z dystansu uderzył Kopeć i trafił … oczywiście w słupek. Wrocławianie bardzo umiejętnie się bronili, ale też nie zawsze udawało im się oddalać zagrożenia pod własną bramką. W 57 min. Kozioł bardzo dobrze interweniował po strzale Kacpra Żendełka, lecz jeszcze w tej samej minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i główce Demianienki, zmuszony został do wyciągnięcia piłki z siatki. Kibice spodziewali się, że ich drużyna pójdzie za ciosem i pewnie taki miała zamiar, lecz wrocławianie grając z ogromnym zaangażowaniem, świetnie spisywali się w grze defensywnej. Ślęza nie zamierzała się jednak tylko bronić i czekała na swoją szansę. Doczekała się takiej w 67 min. Po świetnie przeprowadzonej kontrze i wymianie piłki pomiędzy Wawrzyniakiem i Olkiem, ten drugi wreszcie zdołał wpisać się na listę strzelców. Stilon po tym gongu długo nie mógł się otrząsnąć, a jedyne na co było stać jego piłkarzy, to kilka niecelnych uderzeń z dystansu. Dopiero w końcówce, trzy doskonałe okazje miał Sebastian Olszewski. W 86 min przegrał on pojedynek sam na sam z bramkarzem Ślęzy,  potem w jeszcze lepszej sytuacji nie trafił w bramkę, aż wreszcie dopiął swego w ostatniej akcji meczu, ustalając końcowy rezultat.

Ten mecz kosztował wrocławian mnóstwo sił. Można powiedzieć, że gryźli w nim trawę i za to spotkała ich nagroda, a w zasadzie sami ją sobie sprawili, podnosząc z murawy gorzowskiego stadionu, jakże cenny komplet punktów.

STILON GORZÓW WLKP. – ŚLĘZA WROCŁAW 2:4 (0:3)

0:1 Jabłoński 14′
0:2 Wawrzyniak 28′
0:3 Afonso 45+1′
1:3 Demianienko 57′
1:4 Olek 67′
2:4 Olszewski 90+5′

Stilon – Czajor, Mączyński, Demianienko (61’Grudnik), Kaczor, Łuszkiewicz (61’Bohdanov), Kaniewski (61’Olszewski), Wiśniewski, Drozdowicz, Żendełek (77’Kryśiński), Kaczor, Kopeć (61’Vaskou)
rezerwa – Ogrodo9wski, Wenerski, Gongała
Ślęza – Kozioł, Pisarczuk, Wojciechowski, Wawrzyniak (90+4’Jakóbczyk), Marcjan, Olek (75’Drzymkowski), Jabłoński, Afonso, Kozik, Bieńkowski (83’Hampel), Kifert
rezerwa – Sypniewicz, Kluzek

Sędziowali – Kamil Zator (Kluczbork) oraz Łukasz Ślusarek i Nicola Stokłosa
Żółte kartki – Mączyński, Demianienko, Drozdowicz, Żendełek, Grudnik
Czerwona kartka – Wojciechowski 34′
Widzów – 200