Puchar nie dla Ślęzy
W rozegranym w Marcinkowicach finałowym meczu rozgrywek Okręgowego Pucharu Polski Ślęza Wrocław przegrała z miejscowym Sokołem 0:1.
Niestety, nie dane nam dziś było cieszyć się ze zdobycia pucharowego trofeum. Piłkarze Ślęzy po bardzo słabym meczu przegrali z czwartoligowym Sokołem.
Gospodarze jak na tą porę roku zdołali bardzo dobrze przygotować płytę boiska, mimo to jednak prowadzenie na niej płynnej gry było trudne. Wrocławianie od początku uzyskali optyczną przewagę, ale sytuacji podbramkowych stwarzali bardzo niewiele. W 6 min. niecelnie główkował Hubert Muszyński. Gospodarze pierwszy, niecelny strzał oddali za sprawą uderzenia Mateusza Magusiaka w 17 min. W 22 min. Tobiasz Jarczak wykonywał rzut wolny spoza linii bocznej pola karnego. Uderzył mocno, a bramkarz Sokoła Radosław Winniczuk wypluł piłkę przed siebie, lecz niestety żaden z wrocławian nie zdołał jej dobić. Długimi momentami z boiska wiało nudą. Żółto-czerwoni nie mogli złapać właściwego rytmu, przez co praktycznie nie stwarzali żadnych zagrożeń podbramkowych. Trudno za takie uznać niecelne uderzenie Jakuba Berkowicza w 42 min. Gdy wydawało się, że pierwszej połowie kibice bramek nie zobaczą, po strzale z dystansu jednego z miejscowych piłkarzy, Piotr Gorczyca odbił piłkę przed siebie, a nadbiegający Kacper Rokicki umieścił ją w siatce.
Po przerwie Ślęza wciąż przeważała i wciąż była nieskuteczna. W 54 min. Muszyński główkował tuż obok słupka. Po drugiej stronie boiska podobnie uczynił Rafał Rybiński. W 63 min. bardzo bliski zdobycia gola był Maciej Matusik. Jeszcze warto wymienić piłkę meczową jaką miał w doliczonym czasie Marcin Wdowiak, po którego główce piłka trafiła w poprzeczkę i to tyle.
Gratulujemy Sokołowi zwycięstwa i zdobycia pucharu i w niczym nie zamierzamy umniejszać sukcesu zespołu z Marcinkowic. Trudno jest jednak przejść nam obojętnie obok postawy arbitra tego meczu. Wydaje się, że na spotkanie takiej rangi powinien być wyznaczony po prostu dobry sędzia, a Marcin Tomalski takim się nie okazał. W 42 min. po brutalnym ataku łokciem, twarz Jakuba Jakóbczyka zalała się krwią, co nie spowodowało żadnej reakcji sędziego. W 66 min. nie odgwizdał on ewidentnego faulu w polu karnym na Kornelu Traczyku. W 75 min. ukarał tylko żółtą kartką Kacpra Kaczmarka, którego niezwykle brutalny faul na Matusiku mógł się skończyć bardzo ciężką kontuzją. Im bliżej końca spotkania, tym arbiter coraz bardziej tracił panowanie na boiskowymi wydarzeniami. Konsekwencją tego było też to, że Ślęza kończyła ten mecz w dziewięciu. Ten mecz po prostu przerósł sędziego. Jeszcze raz jednak zaznaczmy, że Ślęza nie przegrała tego spotkania przez arbitra, a przez to, że zagrała słaby mecz.
SOKÓŁ MARCINKOWICE – ŚLĘZA WROCŁAW 1:0 (1:0)
1:0 Rokicki 45′
Sokół – Winniczuk, Kaczmarek (83’Żarski), Magusiak (88’Kohut), Kosik, Kołodziński, Rokicki (79’Rudolf), Rybiński, Szydło (76’Dutka), Kulej, Janiuk, Płomiński (68’Kozina)
Rezerwa – Janiczak, Wejerowski
Ślęza – Gorczyca, Mańkowski, Matusik, Traczyk, Kluzek (36’Bohdanowicz), Jakóbczyk, Jarczak (71’Sakwa), Berkowicz (61’Molski), Wdowiak, Niewiadomski, Muszyński.
Rezerwa – Ziarko, Lasota, Stempin, Łątka
Nieobecni – Firlej, Repski (kartki), Grabowski, Małecki, Korytek (kontuzje)
Sędziowali – Marcin Tomalski oraz Paweł Kucharczyk i Jakub Szkutnik (KS Wrocław)
Żółte kartki – Kaczmarek, Kulej (Sokół), Traczyk, Muszyński, Bohdanowicz, Molski (Ślęza)
Czerwone kartki za drugą żółtą – Traczyk 89′, Molski 90+5′