Remis w Brzegu z kontrowersją w tle

W rozegranym w Brzegu meczu 35. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław zremisowała z miejscową Stalą 1:1.

 

 

Zgodnie z przewidywaniami, trener Grzegorz Kowalski mocno namieszał składem na mecz z brzeską Stalą. W podstawowym składzie wybiegło aż trzech juniorów. Dwóch z nich dobrze już znamy, czyli Jakuba Gila i Mikołaja Wawrzyniaka, jednak niezmiernie rzadko zdarzało się, by na murawie obaj ci zawodnicy przebywali razem. Trzeci z juniorów, Julian Trochanowski, to absolutny debiutant, który pierwszy mecz w zespole seniorów rozegrał od razu na pełnym dystansie czasowym. Miejsce w wyjściowej jedenastce znalazło się też dla Javiera Palaciosa i Krzysztofa Bialika, przy czym dla Kolumbijczyka był to też pierwszy mecz rozegrany w pełnym wymiarze. Pierwszy raz w rundzie wiosennej po wyleczeniu kontuzji i wielomiesięcznej rehabilitacji na murawę wybiegł za to Piotr Kotyla i niestety, nie był to dla niego szczęśliwy powrót, bo w 81 min. opuścił on plac gry z powodu urazu (mamy nadzieję, że niegroźnego), przez co Ślęza kończyła mecz w zdekompletowanym zestawieniu, ponieważ limit zmian wykorzystany został już wcześniej. Większość zawodników tzw. pierwszego wyboru, zagrała za to dziś zdecydowanie krócej niż zwykle.

Lepiej w ten mecz weszła Ślęza. W 10 i 11 min. Robert Pisarczuk strzelał wpierw lewą, a potem prawą nogą, jednak za każdym razem w środek bramki, gdzie stał Amin Stitou. Z dystansu niecelnie kropnął za to Trochanowski, a po drugiej stronie boiska podobnie uczynił Michał Kuriata. Dobry okres gry wrocławian udokumentowany został w 20 min golem. Z rzutu wolnego piłkę dośrodkował Pisarczuk, a Palacios głową skierował ją do siatki. Gospodarze podrażnieni utratą bramki starali się szybko straty, ale dwie próby Dominika Bronisławskiego były niecelne. Z kolei w 30 min. piłka po główce Piotra Stępnia zmierzała do bramki, w której stojący Stitou nakrył ją tuż przy słupku.

W 42 min. Stal wyrównała, ale akurat tej sytuacji musimy poświęcić więcej czasu. Zresztą każdy będzie mógł ocenić ją sam, gdy umieścimy skrót z bramkami z tego spotkania. W roli głównej w omawianej sytuacji nie wystąpili piłkarze, a sędziujący ten mecz Szymon Grabara. Zaczęło się od odgwizdania faulu na 25 metrze, którego nie było. Stal szybko i sprytnie wykonała rzut wolny, przez co do piłki wystartowali Mateusz Dychus i Zabielski. Cała sytuacja działa się w ułamku sekundy, ale oglądając ją wielokrotnie widzimy, że pierwszy przy futbolówce znalazł się bramkarz Ślęzy i kopnął ją przed siebie, po czym obaj piłkarze wpadają na siebie, z tą różnicą, że Dychus się przewrócił. Tymczasem stało się coś, co wprawiło nas w osłupienie, bowiem młody człowiek z Sosnowca wskazał na wapno i na dodatek ukarał Zabielskiego żółtą kartką. W przerwie nasz bramkarz podszedł do sędziego, prosząc o interpretacje tej sytuacji, czego się jednak nie doczekał, a usłyszał od sędziego, że nie będzie mu tłumaczył bo i tak tego nie zrozumie. I tu się z arbitrem zgadzamy, bo trudno komukolwiek zrozumieć jego decyzję. Na szczęście był to tylko mecz o przysłowiową pietruszkę i jego wynik nie ma już większego znaczenia. Gorzej by było, gdyby on jeszcze o czymś decydował. Mam,y nadzieję, że w przyszłym sezonie takich kontrowersji będzie już mniej. Jak wiadomo, od nowego sezonu rozgrywki III ligi prowadzić będzie PZPN, a z tego co udało nam się dowiedzieć, liczba arbitrów III ligi na tym szczeblu rozgrywkowym w poszczególnych okręgach się zmniejszy, w niektórych być może nawet o połowę. Prawdopodobnie mecze sędziować też będą arbitrzy nie tylko z danego makroregionu, ale też ościennych, oraz sędziowie z wyższych klas rozgrywkowych. Być może to poprawi poziom sędziowania, który delikatnie mówiąc, w kończącym się już sezonie, najlepszy nie był.

Wracamy do meczu. Karnego na gola zamienił Marcin Niemczyk i mieliśmy remis 1:1. Jeszcze przed przerwą miejscowi mięli okazję, by zdobyć kolejnego gola, której nie wykorzystał jednak Łukasz Święty, bo przeszkodził mu w tym przeszkodził mu dobrą interwencją Zabielski.

O ile pierwsza połowa wyglądała jeszcze nieźle, to o drugiej już tego powiedzieć nie możemy. Brak składnych akcji, chaos i sporo przypadku, to obraz drugiej odsłony, w której działo się niewiele. W tej szarzyźnie trochę lepiej odnajdowali się miejscowi, którzy stworzyli kilka sytuacji bramkowych. Żadnej z nich wykorzystać jednak nie zdołali, mimo, że o czym już wcześniej wspominaliśmy, w końcowych fragmentach meczu grali w liczebnej przewadze.

STAL BRZEG – ŚLĘZA WROCŁAW 1:1 (1:1)

0:1 Palacios 20′
1:1 Niemczyk 42′

Stal – Stitou, Kuriata, Niewieściuk, Paszkowski, Dychus (63’Danielik), Leończyk, Niemczyk (71’Sypek), Jaros, Bronisławski, Święty (71’Podgórski), Banach
rezerwa – Szady, Budnik, Szymczyk
Ślęza – Zabielski, Palacios, Gil, Stempin (59’Traczyk), Pisarczuk (46’Kotyla), Wawrzyniak (46’Muszyński), Bialik, Dyr (46’Bohdanowicz), Stępień (59’Kluzek), Samiec, Trochanowski
rezerwa – Adamczyk, Krukowski
nieobecni – Tomaszewski, Olejniczak, Gasztyk, Afonso, Vinicius