Ślęza goniła i przegoniła Wartę
W rozegranym w Gorzowie Wlkp. meczu 12. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3) Ślęza Wrocław wygrała z miejscową Wartą 3:2.
Jadąc do Gorzowa mieliśmy trochę obaw jak na postawę naszej drużyny wpłynie 9-dniowa nieobecność aż 8. piłkarzy, którzy przebywali na turnieju eliminacyjnym UEFA Regions’ Cup. Dodatkowo nie mógł zagrać dziś pauzujący za czerwoną kartkę Hubert Muszyński, a kontuzje uniemożliwiły występ Filipowi Olejniczakowi i Adrianowi Repskiemu. Mimo to jechaliśmy na dziewiczy dla nas teren, jakim jest obiekt Warty, z jednym tylko celem. Było nim oczywiście zwycięstwo.
Ślęza praktycznie pod każdym względem była lepsza od gospodarzy. Wrocławianie przewyższali miejscowych umiejętnościami piłkarskimi, przeważali przez całe spotkanie, stwarzając mnóstwo sytuacji podbramkowych. Było tylko jedno ale, czyli skuteczność. Zamiast więc szybko ustawić sobie to spotkanie, żółto-czerwoni dwukrotnie musieli odrabiać straty, a zwycięskiego gola zdobyli w końcówce meczu.
Już w 6 min. po wrzutce z rzutu wolnego bliski zdobycia gola była Marcin Wdowiak, lecz po jego główce znakomitą interwencją popisał się Vitaliy Chizhykov. Później zbyt lekko w środek bramki posłał piłkę Jakub Bohdanowicz, a nad poprzeczkę uderzył z dystansu Mateusz Kluzek. Gospodarze nie byli w stanie przeprowadzić żadnej akcji stwarzającej zagrożenie podbramkowe, a jedyne czego mogliśmy się obawiać z ich strony, to stałe fragmenty gry. W 20 min. po takim właśnie mieli swoją pierwszą okazję, lecz po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, Damian Szałas główkował wysoko ponad poprzeczkę. A Ślęza wciąż atakowała. W 21 min. jeden z obrońców wybił piłkę z pustej już bramki po strzale Kajetana Łątki. Z kolei Maciej Matusik źle przymierzył z dystansu, a Mateusz Stempin pomylił się o około metr, bo o tyle po jego uderzeniu piłka minęła słupek. Wydawać się mogło, że gol dla 1KS-u to tylko kwestia czasu, a tymczasem niespodziewanie wynik otworzyli gospodarze. W 33 min. po sprytnie rozegranym rzucie wolnym piłkę do siatki skierował Dominik Siwiński. Wrocławianie szybko odrobili straty, bo już w 38 min. po dośrodkowaniu Matusika z rzutu rożnego celną główką popisał się Dawid Molski. W 44 min. Matusik z rzutu wolnego uderzył zbyt wysoko, a po chwili po strzale Bohdanowicza piłka zmierzała w kierunku bramki, lecz jeden z obrońców zdołał zmienić kierunek jej lotu, posyłając ją poza końcową linię boiska. Arbiter do pierwszej części meczu doliczył minutę, lecz mimo jej upływu zezwolił jeszcze gorzowianom na wykonanie rzutu rożnego i po wrzutce z niego Damian Szałas ponownie uszczęśliwił nieliczną dziś miejscową publiczność. Zaznaczmy jeszcze, że był to ostatni w tym meczu strzał jaki oddali gospodarze.
Po wznowieniu gry Warta postawiła zasieki w okolicach własnego pola karnego, broniąc się praktycznie całą jedenastką. Wrocławianie zmuszeni zostali do gry atakiem pozycyjnym, co nie przeszkadzało im w stwarzaniu kolejnych sytuacji. Swoje okazje mieli Stempin, dwukrotnie Matusik, Bohdanowicz i Wdowiak, a wynik wciąż się nie zmieniał. Zaczynało już pachnąc niespodzianką, gdy wreszcie po kolejne centrze z rogu Matusika, w 76 min. Maciej Tomaszewski doskonałym uderzeniem głową zdobył swego debiutanckiego gola w barwach Ślęzy. Po zdobytej bramce nasi piłkarze nie okazali radości, tylko szybko ustawili futbolówkę na środku boiska. Do Gorzowa nie przyjechali przecież po remis, a po pełna pulę i nie ustawali w osiągnięciu tego celu. W 77 min. Molski nie trafił w światło bramki. W 79 min. miała miejsce sytuacja po której miejscowa drużyna powinna zostać zdekompletowana. Matusik pobiegł z piłka w kierunku bramki, a miejscowy golkiper już poza polem karnym, gdy piłkarz Ślęzy go mijał i miał przed sobą pustą bramkę, zapaśniczym chwytem powalił go na ziemię. Jakież było zatem zdziwienie w naszym obozie, gdy zobaczyliśmy, że arbiter sięgną tylko po żółty kartonik. W 80 i 83 min. z rzutów wolnych niewiele pomylili się Adrian Niewiadomski i Matusik. W 84 min. trener Grzegorz Kowalski posłał do boju Jakuba Berkowicza, a już po chwili właśnie ten piłkarz został nieprzepisowo zatrzymany w polu karnym, a stojący bardzo blisko tej sytuacji arbiter wskazał na wapno. Do piłki podszedł Matusik i uderzył bardzo źle, przez co bramkarz Warty odbił piłkę przed siebie, lecz na szczęście dla nas najszybciej dopadł do niej Bohdanowicz i bardzo mocnym strzałem umieścił ją w bramce. Wynik meczu już się nie zmienił, choć jeszcze w doliczonym czasie okazji nie wykorzystał Kornel Traczyk.
Któryż to już raz piłkarze Ślęzy dali do zrozumienia, że nie można przestać w nich wierzyć. Po raz kolejny potrafili wydobyć się z tarapatów i triumfować. Jak zwykle możemy zatem powiedzieć – szacun Panowie.
WARTA GORZÓW WLKP. – ŚLĘZA WROCŁAW 2:3 (2:1)
1:0 Siwiński 33′
1:1 Molski 38′
2:1 Szałas 45+2′
2:2 Tomaszewski 76′
2:3 Bohdanowicz 85′
Warta – Chizhykov, Siwiński, Gołdyn, Szałas, Kopeć (67’Kolasa), Nowak (74’Sobański, Wiśniewski, Zakrzewski, Kaczmarczyk, Duchowski (84’Paradowski), Ufir.
rezerwa – Majchrowski, Knapiński, Markuszewski, Grzywaczewski
Ślęza – Szermach, Stempin (65’Jakóbczyk), Bohdanowicz, Matusik, Traczyk, Kluzek (65’Lewkot), Molski, Łątka, Wdowiak, Niewiadomski, Tomaszewski (84’Berkowicz)
rezerwa – Palmowski, Jarczak, Mańkowski, Skórnica
Sędziowali – Paweł Łapkowski (Świebodzin) oraz Piotr Maczalski i Sebastian Chudy
Żółte kartki – Chizhykov, Szałas (Warta), Matusik (Ślęza)
Widzów – 100