Po trudnym meczu Ślęza wygrywa z beniaminkiem

W meczu 13. kolejki rozgrywek III Ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław wygrała z Podlesianką Katowice 3:2.

 

Do meczu z Podlesianką Ślęza przystąpiła bez Mikołaja Wawrzyniaka, który musiał pauzować za nadmiar żółtych kartek. Brak tego piłkarza, przy wąskiej kadrze 1KS-u był sporym osłabieniem, a przecież już od pewnego czasu z powodu kontuzji w składzie Ślęzy brakuje też IhoraVandy.

Spodziewaliśmy się, że katowicki beniaminek będzie trudnym rywalem i to się potwierdziło. Goście nie przyjechali do Wrocławia by się bronić, tylko szukać zwycięstwa. Taki sam cel miała też i Ślęza, stąd od początku meczu obie drużyny dostarczyły nam sporą dawkę emocji. Goście rozpoczęli z dużym impetem. W 6 min. niecelnie uderzył Przemysław Żemła. Z biegiem czasu Ślęza zaczęła przejmować inicjatywę. W 9 min. po dośrodkowaniu Roberta Pisarczuka, niewiele pomylił się uderzając głową, Kamil Olek. Tan sam piłkarz kilka chwil potem uderzył niecelnie z dystansu. Te próby naszego napastnika, były jednak tylko preludium, do tego co zaprezentował on później. W 23 min. po wrzutce Pisarczuka i rykoszecie, piłka trafiła pod nogi Olka, a ten huknął nie do obrony. W 30 i 31 min. strzelec bramki miał kolejne szanse, lecz tym razem w ostatniej chwili jego uderzenia blokowali defensorzy Podlesianki. Wydawać się mogło, ze Ślęza kontroluje mecz, gdy niespodziewanie w sukurs gościom przyszedł arbiter odgwizdując rzut karny z kapelusza. Była to zupełnie niezrozumiała decyzja, bo Kacper Bieńkowski czyściutko trafił w piłkę, co nawet potwierdził jeden z sędziów asystentów, mówiąc do arbitra głównego, że było to czyste zagranie. Zresztą nie były to jedyne błędy rozjemcy tego starcia, który najwyraźniej zapomniał, że w piłce nożnej jest coś takiego jak korzyść, przerywając akcje zarówno akcje gości jak i gospodarzy. Wracamy jednak do rzut karnego. Do jego wykonania podszedł Marcin Rosiński. Uderzył on tuż koło słupka, lecz jego intencje zdołał wyczuć 16-letni Kacper Kozioł, który fantastycznie wybronił ten strzał z 11-stu metrów. Jeszcze przed przerwą Ślęza była bliska podwyższenia prowadzenia, lecz po główce Błażeja Jakóbczyka, z linii bramkowej piłkę wybił Sebastian Kopeć.

Tuż po wznowieniu gry jeden z zawodników LGKS-u, strzelał z niewielkiej odległości, lecz uczynił to zbyt lekko by zaskoczyć wrocławskiego golkipera. Niestety dla nas, w 52 min. po strzale Mateusza Wacławskiego, katowiczanie doprowadzili do remisu. Podział punktów nie zadowalał jednak żadnej ze stron, przez co obie ekipy nie ustawały w poszukiwaniu kolejnych bramek. Udało się to uczynić żółto-czerwonym. Po długim zagraniu Pisarczuka, Olek zdoła wyprzedzić Wacławskiego i znalazł się sam przed bramkarzem, by po chwili umieścić piłkę w siatce. W 68 min. po świetnej, indywidualnej akcji, Olek miał już na koncie hat-tricka. Ślęza prowadziła już 3:1, lecz goście nie zamierzali się poddać i w  77 min. po golu Jacka Jarnota, złapali kontakt. To zwiastowało sporo emocji w samej końcówce. W 80 min. bliski zamknięcia meczu był Afonso, lecz po raz drugi dziś, piłkę z linii bramkowej wybił jeden z obrońców Podlesianki. Goście byli bardzo bliscy wyrównania już 88 min., gdy uderzał Oleksii Sivtsev, a niesamowitą interwencją popisał się Kozioł.

ŚLĘZA WROCŁAW – PODLESIANKA KATOWICE 3:2 (1:0)

1:0 Olek 23′
1:1 Wacławski 52′
2:1 Olek 64′
3:1 Olek 68′
3:2 Jarnot 77′

Ślęza – Kozioł, Pisarczuk, Wojciechowski, Jakóbczyk (81’Marcjan), Olek (90+2’Hampel), Jabłoński, Kluzek, Afonso, Kozik, Bieńkowski, Kifert
rezerwa – Komicz, Jezierski, Baczul, Bagiński
Podlesianka – Lipiec, Wacławski, Nowotnik, Grzeszczyk, Lubaski, Kopeć (86’Pasieka), Rosiński (75’Stachoń), Żemła, Jarnot, Krzak (75’Sivtsev), Niestyto
rezerwa – Tomanek, Roj, Cebulak, Jochimczyk, Łaski

Sędziowali – Dawid Kuźmiak (Żary) oraz Piotr Wójtowicz i Wojciech Gancarz
Żółte kartki – Wojciechowski, Kluzek – Grzeszczyk
Widzów – 100