Wojciech Fabisiak: „Ślęza to zespół, z którym trzeba się liczyć”
Przed spotkaniem z Lechią Zielona Góra rozmawiamy z bramkarzem tej drużyny Wojciechem Fabisiakiem.
Sprawiliście niespodziankę w Fortuna Pucharze Polski pokonując w 1. rundzie tych rozgrywek pierwszoligowe Podbeskidzie Bielsko-Biała. Jakie są Twoje wrażenia po tym pojedynku?
Jestem zadowolony z naszego zespołu, bo mimo tego, że preferujemy wysokie granie i większe utrzymanie przy piłce zagraliśmy w sumie nietypowo jak nas, bo potrafiliśmy wyprowadzać groźne kontry jak i też dobrze przesuwać się za piłką, plus wybiegać 120 minut z klubem, który ma co sezon aspiracje do gry w Ekstraklasie, gdzie w naszej ekipie większość zawodników chodzi do pracy. Ok. Biorę pod uwagę to, że nie zagrał z nami pierwszy skład i wysoka porażka ze Stalą Rzeszów była szokująca dla drużyny, plus wyjazd we wtorek na mecz pucharowy do rywala, który tym spotkaniem co by się nie działo może zyskać, a TSP może stracić. Znam to, bo grałem w takich pojedynkach w Podbeskidziu również i wbrew pozorom to nie są łatwe mecze.
No właśnie. Trafiłeś do Lechii właśnie z zespołu z Bielsko-Białej. Byłeś jednym z bohaterów tego spotkania broniąc rzut karny. Czy fakt, że był to pojedynek z Twoim byłym klubem jakoś dodatkowo Cię jeszcze mobilizował?
Po losowaniu byłem w szoku jakie jest zrządzenie losu, że z spośród tylu ekip trafiliśmy na Podbeskidzie, ale wiadomo trzeba było szybko zapomnieć o tym, bo były po drodze mecze ligowe. Do samego pojedynku podszedłem bez żadnego napięcia czy jakiegoś większego zmotywowania głównie dlatego, żeby właśnie się nie przemotywować, bo o to było bardzo łatwo z racji klasy rywala i rangi spotkania. A tego dnia miałem kilka spraw prywatnych, które w sumie sprawiły, że dopiero przed rozgrzewką skupiłem się na meczu i to mi chyba bardzo pomogło tego dnia zagrać bardzo dobre zawody. Ale jak to trener Michał Sucharek fajnie powtarza nie zważając na pojedynek jaki się odbył ” To już historia”, a więc szybko przestawiamy się na moim zdaniem arcytrudne spotkanie w tej rundzie ze Ślęzą Wrocław.
Po pięciu trzecioligowych kolejkach po remisie z Rakowem II Częstochowa jesteście na wysokim czwartym miejscu w tabeli. Wasza forma jest już optymalna, czy też jest według Ciebie coś, co musicie w swojej grze poprawić?
Co do miejsca w tabeli to fakt mamy wysokie miejsce w tabeli, ale zaznaczam, że nie bierzemy pod uwagę walki o awans. Chcemy być drużyną która nie jest przeciętniakiem w tej lidze, która z każdym sezonem będzie robiła podwaliny właśnie na awans. Nasza forma jest dobra i jesteśmy pewni, ale przy okazji pokorni, bo mamy wiele mankamentów, nad którymi będziemy mogli pracować od przyszłego tygodnia. Z racji napiętego miesiąca nie było czasu na doskonalenie poszczególnych zachowań, zwłaszcza przy stałych fragmentach gry.
Teraz przed Wami wspomniana przez Ciebie wyjazdowa konfrontacja ze Ślęzą. Jak oceniasz drużynę ze stolicy Dolnego Śląska?
Ślęza to zespół, z którym trzeba się liczyć. Potwierdzeniem tego jest to, na którym miejscu kończą ligę co sezon. A więc jeden z faworytów do awansu. Podchodzimy do tego meczu z dużym respektem biorąc pod uwagę nasze poprzednie pojedynki z tym przeciwnikiem, ale to zmienia faktu, że zagramy o pełną pulę.
Jak Twoim zdaniem będzie wyglądało to spotkanie?
Mecze że Ślęzą na wyjeździe porównałbym do wizyt u dentysty. Pojedynek na sztucznej murawie z wymagającym, grającym twardo rywalem, który z moich obserwacji dobrze kontroluje spotkania „u siebie”. Ciężko mi przewidzieć jak będzie wyglądał ten mecz. Na pewno kluczem do pozytywnego wyniku będzie przejęcie kontroli pojedynku. Mam tu na myśli działania z piłką jak i bez piłki i przede wszystkim stałe fragmenty w defensywie.