Było nerwowo, ale punkty zostały we Wrocławiu

W meczu 24. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław wygrała z Polonią-Stalą Świdnica 2:1.

 

W zapowiedzi tego spotkania pisaliśmy, że wcale ono nie musi być tak łatwe, jak co niektórym się wydawało. I takie to też starcie było. Ślęza zagrała dziś mocno osłabiona (z różnych powodów nie zagrali Adam Samiec, Kornel Traczyk, Jakub Bohdanowicz, Piotr Kotyla i Maciej Tomaszewski).  Te absencje nie były dziś jednak przyczyną  męczarni wrocławian w potyczce z niemającą nic do stracenia drużyną ze Świdnicy. Była nią natomiast fatalna skuteczność żółto-czerwonych.

Szybko napocząć rywala, a potem powinno już pójść łatwo. Takie zdanie często można było usłyszeć w przedmeczowych rozmowach. Gospodarze tak też zamierzali zrobić, od początku spychając przeciwników do głębokiej defensywy. Już w 4 min. strzelał Mikołaj Wawrzyniak, ale piłka po drodze odbiła się od nóg jednego z obrońców i opuściła plac gry. Po chwili ładnie z dystansu przymierzył Filip Olejniczak i równie ładnie interweniował Bartłomiej Kot. Z dystansu strzelał też bez powodzenia Gabriel Afonso. W 11 min. na strzał zdecydował się Mateusz Kluzek, a piłka po rykoszecie obiła się od poprzeczki i wylądował pod nogami stojącego tuż przed bramką Krzysztofa Bialika, a ten niestety potwornie skiksował. Goście skupieni na obronie dostępu do swojej bramki czekali na okazję do kontrataków i takowa się nadarzyła w 13 min. W niej to dobrze znany z występów w 1KS-ie Szymon Tragarz, kończąc kontrę swojej drużyny, posłał piłkę metr obok słupka. Tymczasem wrocławianie wciąż nie mogli sforsować świdnickiego muru. Strzały z dystansu pozostawiały wiele do życzenia, a gdy nadarzyła się okazja do pokonania bramkarza z bliższej odległości, to Piotr Stępień posłał piłkę głową wprost w niego, a mający fantastyczną okazję do otwarcia wyniku Wawrzyniak, fatalnie spudłował z kilku metrów.

Po zmianie stron obraz gry się nie zmieniał, a my coraz bardziej nerwowo patrzyliśmy na boiskowy zegar. Kolejne ataki wrocławian wciąż nie przynosiły skutku w postaci gola. Z następnym strzałem Olejniczaka bez problemów poradził sobie Kot, a Bialik stojąc na piątym metrze posłał piłkę głową daleko obok słupka. Świdniczanie od czasu do czasu próbowali uderzać z dalszej odległości, ale i ich próby były dalekie od ideału. W 60 min. Ślęza wreszcie dopięła swego, gdy po wrzutce Mateusza Kluzka, piłkę w siatce umieścił Stępień. Wydawać się mogło, że teraz już będzie tylko łatwiej. Tymczasem w 69 min. z rzutu rożnego futbolówkę dośrodkował w pole bramkowe Grzegorz Borowy, a stojący w nim Damian Kasprzyk, któremu nikt nie przeszkadzał, doprowadził do wyrównania. Do końca meczu pozostało 20 minut, które miały zadecydować w jakim nastroju spędzimy święta. W 74 min. znakomitej okazji na gola nie zamienił Stępień, główkując nad poprzeczką. W 77 min. na czystej pozycji znalazł się Jakub Gil, i tak jak wcześniej wielu jego kolegów, spudłował na potęgę. Chwilę później ponownie Kota nie zdołał pokonać Olejniczak. Czas mijał, a wynik się nie zmieniał. Wreszcie w 87 min. po składnej akcji i podaniu Stępnia, gola zdobył Robert Pisarczuk, a my mocno odetchnęliśmy. Ślęza mogła wygrać wyżej, ale już w doliczonym czasie tzw. setkę zmarnował Vinicius.

Nie ważne w jakim stylu, ale ważne, że komplet punktów pozostał we Wrocławiu. Nasi piłkarze musieli się mocno napracować, by pokonać ambitnych świdniczan. Swego dopięli i za to im dziękujemy.

ŚLĘZA WROCŁAW – POLONIA-STAL ŚWIDNICA 2:1 (0:0)

1:0 Stępień 60′
1:1 Kasprzak 69′
2:1 Pisarczuk 87′

Ślęza – Zabielski, Stempin, Pisarczuk, Wawrzyniak (75’Gil), Bialik (75’Vinicius), Dyr, Olejniczak, Afonso, Stępień, Muszyński, Kluzek.
rezerwa – Gasztyk, Palacios
Polonia-Stal – Kot, Borowy, Szydziak, Kasprzak, Sowa (74’Filipczak), Szuba, Kozachenko, Salamon, Tragarz (74’Osiadły), Krakowski (74’Ciupka), P.Paszkowski (80’B.Paszkowski)
rezerwa – Szawaryn, Czarny, Sztylka

Sędziowali – Jakub Tekieli (Bielsko-Biała) oraz Mateusz Nowak i Wojciech Ogiegło
Żółte kartki : Pisarczuk, Afonso, Stępień – Szydziak, Tragarz
Mecz bez udziału kibiców