Ślęza lepsza od GKS-u Katowice
W rozegranym w Wałbrzychu meczu sparingowym, Ślęza Wrocław wygrała z GKS-em Katowice 2:0.
Ktoś powie, że to tylko sparing i będzie miał rację. Ktoś inny powie, że GKS nie zagrał w najsilniejszym składzie, bowiem drugoligowiec podzielony został dziś na dwie drużyny, które rozegrały dwa sparingi (ta druga wygrała 3:0 ze Stalą Brzeg) i też będzie miał rację. Nikt jednak nie zaprzeczy, że żółto-czerwoni zagrali bardzo dobre spotkanie, w którym potoczny obserwator miałby spore problemy ze wskazaniem który zespół zajmuje 11. miejsce w tabeli III ligi, a który znajduje się w czołówce tabeli ligi II. Prawda jest taka, że Ślęza mogła wygrać jeszcze wyżej bo miała ku temu sporo okazji, natomiast GKS w całym spotkaniu zdołał oddać jeden niecelny strzał. Gra 1KS-u mogła podobać się zarówno w defensywie jak i w ataku. Wrocławianie doskonale radzili sobie z wysokim pressingiem katowiczan, umiejętnie wyprowadzając piłkę spod własnej bramki. Często też powodowali frustracje u swoich rywali, łapiąc ich na pułapki ofsajdowe. Po drugiej stronie boiska, piłkarze Ślęzy często przeprowadzali składne akcje, tworząc zagrożenia podbramkowe. Dodajmy jeszcze, że Ślęza też nie zagrała w optymalnym składzie, w którym zabrakło choćby kontuzjowanych Kornela Traczyka i Tomasza Dyra.
Już w 12 min. minimalnie pomylił się przy strzale Semir Ahmed. Podobnie było w 18 min przy uderzeniu Roberta Pisarczuka. Chwilę później dobrej okazji nie wykorzystał Hubert Muszyński. Jeszcze przed przerwą Pisarczuk wbiegł w pole karne, lecz z jego strzałem poradził sobie katowicki bramkarz, a próba Mateusza Stempina była mocna, acz niecelne.
Mimo wielu zmian dokonanych w przerwie, obraz gry w drugiej połowie nie uległ zmianie. W środek bramki piłkę posłali Jakub Bohdanowicz i jeden z testowanych zawodników. Kilka razy zabrakło też wykończenia gdy mocno kotłowało się w polu bramkowym GKS-u. W 72 min. Ślęza dopięła swego obejmując prowadzenie po strzale juniora Bartłomieja Szewczyka. W 78 min. Ahmed posłał futbolówkę tuż nad poprzeczką. W 84 min. Pisarczuk dośrodkował z lewej strony, a jeden z zawodników GKS-u próbując przeciąć lot piłki uczynił to tak nieszczęśliwie, że wpakował ją do własnej bramki. Doskonała okazję do zdobycia gola miał jeszcze Jakub Gil, ale wynik nie uległ już zmianie.
Po tym meczu w euforię nie wpadamy, tylko dalej mocno stoimy na ziemi. Nie zmienia to jednak faktu, że dziś Ślęza zaprezentowała naprawdę fajny futbol.
GKS KATOWICE – ŚLĘZA WROCŁAW 0:2 (0:0)
0:1 Szewczyk 72′
0:2 samobójcza 84′
GKS – Konefał 46’Frankowski), Tabiś, Jędrych, Broda, Rogala, Wroński, Grychtolik, Gałecki, Błąd, Bętkowski, Kurbiel oraz od 80 minuty Szwedzik, Szymała, Skiba.
Ślęza – I połowa – Zabielski, Bohdanowicz, Tomaszewski, Muszyński, Kotyla, Pisarczuk, Olejniczak, Ahmed, testowany, Lewkot, Stempin
II połowa – Zabielski, Bohdanowicz (67’testowany), Niewiadomski, Muszyński (67’Ahmed), Kotyla (67’Szewczyk), Niemienionek, Olejniczak (67’Pisarczuk), testowany, testowany, Lewkot (67’testowany), Gil.