Ślęza efektowna i efektywna

W meczu 17. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław wygrała ze Stalą Brzeg 5:0.

 

Och jakże nam taki mecz był potrzebny. Po czterech kolejnych spotkaniach bez zwycięstwa, po ponad miesiącu oczekiwania, dziś zobaczyliśmy taką Ślęzę jaką bardzo lubimy oglądać. Żołto-czerwoni w ładnym stylu przerwali złą passę, grając efektownie i efektywnie. Tak naprawdę goście nie stworzyli dziś sobie żadnej groźnej sytuacji, a jedyną którą mieli, zawdzięczają prezentowi od bramkarza 1KS-u. Po tym starciu wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, powtarzając jeden, jakże znaczący wyraz – wróciliśmy.

Dziś trener Grzegorz Kowalski miał komfort przy ustalaniu składu, o jakim w ostatnich tygodniach mógł tylko pomarzyć. Nie oznacza to jednak, że miał do dyspozycji wszystkich piłkarzy, bo wciąż do gry nie zdolni byli Robert Pisarczuk, Guilherme, a w ostatniej chwili wypadł też kontuzjowany junior, Daniel Stańczak. Tym co nas bardzo jednak ucieszyło był fakt, że nasi piłkarze jakby zaczęli odzyskiwać świeżość, której tak bardzo ostatnio im brakowało.

Od pierwszych minut było widać, że Ślęza przewyższa swoich rywali kulturą gry i umiejętnościami. Na efekty tego nie musieliśmy długo czekać, bo już w 9 min. Hubert Muszyński, wygrał w strefie środkowej pojedynek główkowy i zagrał do Mateusza Stempina, a ten popędził prawą stroną, a następnie zagrał w pole karne w którym skutecznym uderzeniem akcję sfinalizował Piotr Stępień. Po chwili ten sam piłkarz był bliski ponownego trafienia, lecz tym razem piłka odbiła się od nóg obrońcy i opuściła plac gry mijając bramkę. W kolejnych minutach wrocławianie pozwolili rywalom rozgrywać piłkę, a sami wyczekiwali na swoje okazję do kontrataków. Z tej nie trwającej długo, optycznej przewagi gości niewiele wynikało, poza kilkoma bardzo kiepskiej jakości strzałami z dystansu. Duże groźniejsze były natomiast ataki Ślęzy, i tworzone po składnych akcjach sytuacje. W 27 min. okazję miał Filip Olejniczak, ale strzelił zbyt lekko, by zaskoczyć Adriana Szady. W 38 min. fantastyczną bombą z dystansu popisał się Jakub Bohdanowicz, lecz piłka ku naszemu niezadowoleniu trafiła tylko w poprzeczkę.

O ile w pierwszej połowie żółto-czerwoni prezentowali się dobrze, to w drugiej odsłonie zagrali jeszcze lepiej. Co prawda nie mający za bardzo okazji do interwencji Piotr Zabielski, w 55 min. mało nie przyprawił nas o zawał, podając piłkę do stojącego na szesnastce Mateusza Dychusa, ale już za moment się zrehabilitował broniąc jego strzał, a dobitka Dariusza Zapotocznego była niecelna. Minutę później Maciej Tomaszewski długim zagraniem obsłużył Mateusza Kluzka, który przelobował bramkarza i sprawił, że Ślęza prowadziła już 2:0. Wrocławianie nie zamierzali na tym poprzestać. Po strzale Stępnia z ostrego kąta, skutecznie interweniował Szady, a za chwilę napastnik Ślęzy mocno przestrzelił z dystansu. W 73 min. po dośrodkowaniu Piotra Kotyli, głową uderzał Stempin, lecz tym razem Szady wykazał się dużymi umiejętnościami. W 72 min. na boisku pojawił się fajnie prezentujący się w ostatnich spotkaniach junior, Mikołaj Wawrzyniak i w krótkim czasie dwukrotnie on asystował przy kolejnych golach dla Ślęzy. W 74 min. po jego dośrodkowaniu z rzutu rożnego, skutecznie główkował Stępień, a w 77 min Miki obsłużył podaniem Stempina, który umieścił piłkę w siatce. W 82 min. ponownie z rogu dośrodkował Wawrzyniak, a Stempin niewiele się pomylił uderzając głową. Dzieła zniszczenia dopełnił w 90 min. Filip Olejniczak, doprowadzając do stanu 5:0.

ŚLĘZA WROCŁAW – STAL BRZEG 5:0 (1:0)

1:0 Stępień 9′
2:0 Kluzek 56′
3:0 Stępień 74′
4:0 Stempin 77′
5:0 Olejniczak 90′

Ślęza – Zabielski, Stempin, Kotyla (87’Diduszko), Traczyk (72’Wawrzyniak), Olejniczak, Bohdanowicz, Stępień (87’Bialik), Samiec (87’Szydziak), Muszyński, Tomaszewski, Kluzek (79’Dyr)
rezerwa – Al-Ani, Gil
Stal – Szady, Maj (76’Kuriata), Borycka (46’Dychus), Kamiński (59’Szymczyk), Sypek, Danielik, Niemczyk, Zapotoczny (59’Jaros), Celuch, Banach, Kowalski (68’Niewieściuk)
rezerwa – Stitou, Łukawiecki

Sędziowali – Robert Kowalczyk (Częstochowa) oraz Tomasz Barański i Michał Toborek
Żółte kartki : Kotyla, Kluzek – Maj, Kamiński
Mecz bez udziału publiczności