8 goli pod balonem – Ślęza remisuje z Miedzią
W pierwszym w okresie przygotowawczym do rundy wiosennej meczu sparingowym, Ślęza Wrocław zremisowała z Miedzią Legnica 4:4.
Mimo mrozu i ujemnych temperatur, piłkarze Ślęzy i Miedzi nie mogli narzekać na warunki w jakich rozgrywane było to spotkanie, bowiem odbyło się ono na boisku pod największym w Polsce balonem, znajdującym się w Centrum Piłkarskim Ślęzy Wrocław. Jak na początek okresu przygotowawczego oba zespoły rozegrały dobry mecz. W pierwszej połowie zdecydowanie lepsza była Ślęza, a po zmianie stron sytuacja się odwróciła i to Miedź nadawała ton boiskowym wydarzeniom. Remis w tym starciu wydaje się być zatem sprawiedliwym rezultatem.
W pierwszej połowie trudno byłoby powiedzieć, który z zespołów gra w I, a który w III lidze. Postronny obserwator pewnie by powiedział, że tym grającym o dwie klasy rozgrywkowe wyżej, jest ten którego piłkarze grali w żółto-czerwonych barwach, bo tak to po prostu wyglądało. Wrocławianie grali bardzo dobrze, praktycznie na nic nie pozwalając pierwszoligowcom z Legnicy. Sami zaś raz za razem konstruowali fajne, ofensywne akcje. Już w 6 min. nieźle uderzył Adam Samiec, lecz na posterunku był Jędrzej Grobelny. W 16 min. Piotr Kotyla wyłożył jak na tacy piłkę Mateuszowi Stempinowi, a ten fatalnie przestrzelił. Ślęza dominowała na boisku, ale nie potrafiła udokumentować tego zdobyciem gola. Niewiele brakowało, by uczynił to w 25 min. Hubert Muszyński, lecz futbolówka po jego uderzeniu minęła słupek od zewnętrznej strony. W 35. min. Miedź przeprowadziła jedyną w tej części meczu groźną akcję, i od razu zakończyła się ona powodzeniem po główce Michała Bednarskiego. Reakcja żółto-czerwnych była natychmiastowa, bo już w 38 min. po zagraniu Piotra Stępnia, do wyrównania doprowadził Kotyla. Minęły kolejne 2 minuty i Ślęza już prowadziła. Muszyński wbiegł z piłka w pole karne i oddał strzał, po którym Grobelny odbił piłkę przed siebie, a Stępień z bliska umieścił ja w siatce. Jeszcze przed przerwą gospodarze zwiększyli rozmiary prowadzenia. Ze strzałem Stępnia poradził sobie legnicki bramkarz, ale z dobitką Stempina już nie.
W przerwie trener Jarosław Skrobacz wymienił całą jedenastkę, a ta ze świeżymi siłami zepchnęła wrocławian do defensywy. Goście często strzelali, ale ich celowniki były z początku rozregulowane. Zmieniło się to w 59 min. gdy Kamil Zapolnik strzelił bramkę kontaktową. Chwilę potem był już remis po uderzeniu Patryka Makucha. Z biegiem czasu impet legniczan trochę osłabł. Długo jednak musieliśmy czekać na pierwszy strzał Ślęzy w tej połowie. Miał on miejsce w 78 min. ale niestety, Mikołaj Wawrzyniak, nieznacznie, ale jednak się pomylił. W 83 min. Zapolnik ponownie wpisał się na listę strzelców. Gdy wydawało się, że faworyt tego starcia dowiezie zwycięstwo do końca, w ostatniej minucie w polu karnym sfaulowany został Wawrzyniak, a strzałem z jedenastu metrów końcowy rezultat ustalił Robert Pisarczuk.
ŚLĘZA WROCŁAW – MIEDŹ LEGNICA 4:4 (3:1)
0:1 Bednarski 35′
1:1 Kotyla 38′
2:1 Stępień 40′
3:1 Stempin 44′
3:2 Zapolnik 59′
3:3 Makuch 61′
3:4 Zapolnik 83′
4:4 Pisarczuk (karny) 90′
Ślęza – Zabielski, Samiec (87’Kotyla), Muszyński, Kluzek (65’Stańczak), Tomaszewski, Olejniczak (87’Pisarczuk), Dyr (87’Kluzek), Pisarczuk (65’Gil), Stempin (65’Wawrzyniak), Stępień (65’Traczyk), Kotyla (65’Bialik)
Miedź – I połowa – Grobelny, Zieliński, Matuszek, Hoogenhout, Azikiewicz, Tupaj, Tront, Lehaire, Drzazga, Roman, Bednarski – II połowa – Lenarcik, Pleśnierowicz, Biernat, Garuch, Purzycki, Kaczmarek, Zapolnik, Garcia, Pojasek, Kwolek, Makuch.