Ślęza znakomicie rozpoczęła piłkarską wiosnę

W rozegranym w Tarnowskich Górach, zaległym meczu 18. kolejki rozgrywek III ligi (gr.3), Ślęza Wrocław wygrała z miejscowym Gwarkiem 4:1.

 

Jeszcze zimą, bo przecież ona trwa, Ślęza pojechała do Tarnowskich Gór by pożegnać się z rozgrywkami jesiennymi (pierwotnie ten mecz miał się odbyć 25 listopada) i przywitać się z piłkarską wiosną. Udało się to uczynić znakomicie, wygrywając z Gwarkiem i awansując na 5 miejsce w tabeli.

Pierwszy mecz po wielomiesięcznej przerwie zawsze stanowi zagadkę. Tak naprawdę trudno było przypuszczać, jak drużyna zaprezentuje się po gruntownym odmłodzeniu. Co gorsza, trener Grzegorz Kowalski nie miał tego dnia do dyspozycji wszystkich swoich piłkarzy. Z różnych powodów zagrać nie mogli Filip Michalski i Oskar Hampel, a w przypadku Kamila Olka, który zająć co prawda miejsce na ławce rezerwowych, jego udział w tym starciu był praktycznie ograniczony do zera.

Młoda drużyna Ślęzy (w podstawowym składzie zagrało czterech juniorów, a w sumie zagrało ich w tym meczu dziewięciu), w Tarnowskich Górach zaprezentowała dwa oblicza. Te z pierwszej połowy było delikatnie mówiąc kiepskie, ale za to te z połowy drugiej było takie, jakie byśmy chcieli oglądać zawsze.

Mecz zaczął się dla nas w najgorszy z możliwych sposobów, bo już w 5 min. po bardzo dużym błędzie Sebastiana Sobolewskiego, Alan Lubaski skierował piłkę do pustej bramki. Stracony gol nie pobudził wrocławian, którzy sprawiali wrażenie, jakby ta bramka podcięła im skrzydła. W grze naszych piłkarzy brakowało dokładności i choć często znajdowali się oni w okolicach pola karnego miejscowych, to ich podania, czy też dośrodkowania w końcowych fazach akcji były dalekie od doskonałości. Ślęza grała nie najlepiej, ale i Gwarek niczym nie imponował, stąd na boisku niewiele się działo. W 32 min. gospodarze stworzyli dwa zagrożenia pod bramką Ślęzy, lecz strzałom Kacpra Będzieszaka i Michała Flaka, brakowało precyzji. My wciąż za to czekaliśmy na pierwsze uderzenie żółto-czerwonych. Doczekaliśmy się go w 36 min. a jego autor, Oliwier Jakuć swoim strzałem zmusił Patryka Kukulskiego do interwencji. Po chwili, niecelnie główkował Afonso, a tuż przed przerwą po bardzo dobrej próbie z dystansu Roberta Pisarczuka, ponownie duży kunsztem wykazał się Kukulski.

Co się działo w przerwie w szatni ? Tego oczywiście nie wiemy, ale wiemy za to, że po wyjściu z niej zobaczyliśmy jakże inny zespół Ślęzy. Piłkarze 1KS-u zaczęli szybciej operować piłką, grali bardziej agresywnie i pomysłowo. Praktycznie w tej części meczu wrocławianie dominowali całkowicie, nie pozwalając miejscowym na oddanie choćby jednego strzału. Już na początku drugiej odsłony, bardzo dobrej okazji nie wykorzystał Roman Heresh, który z czystej pozycji praktycznie podał piłkę bramkarzowi. Bez powodzenia strzelali też Jakuć, Miłosz Kozik i Jakub Jabłoński, którego uderzenie Kukulski sparował na rzut rożny. Napór Ślęzy rósł z każdą minutą, lecz wynik wciąż się nie zmieniał. Taki stan trwał do 63 min. w której po podaniu Mikołaja Wawrzyniak, precyzyjnym, ładnym strzałem, piłkę w siatce umieścił Pisarczuk. Minęły kolejne 2 minuty i Ślęza prowadziła już 2:1, po uderzeniu Jakucia. Mimo objęcia prowadzenia, żółto-czerwoni nie zamierzali spocząć na laurach i wciąż atakowali z impetem. W 67 min. Heresh znalazł się w sytuacji sam na sam z Kukulskim i już gdy go minął, bramkarz Gwarka nie widząc innego ratunku, sfaulował napastnika 1KS-u. Arbiter nie miał żadnych wątpliwości i ukarał golkipera czerwoną kartką. Po trzech minutach (potrzebne były do przygotowania się do wejścia do gry rezerwowego bramkarza), do wykonania rzutu wolnego podszedł Przemysław Marcjan i uczynił to tak doskonale, że Ślęza powiększyła rozmiary prowadzenia. Kolejne minuty, to kolejne doskonałe okazje, których wrocławianie nie wykorzystali, jak choćby ta z 75 min. gdy ani Jakuć, ani też Heresh nie wykorzystali tzw. „setki”. Wynik ustalony został przez Pisarczuka w 82 min. po pewnym wykorzystaniu rzutu karnego, podyktowanego po faulu na Wawrzyniaku.

Jak już pisaliśmy, w tym meczu w zespole Ślęzy zagrało wielu juniorów, a dla Danyilo Kudelskyiego były to debiut w seniorskim zespole Ślęzy, i niewiele brakowało, by w tym debiucie  wpisał się na listę strzelców.

GWAREK TARNOWSKIE GÓRY – ŚLĘZA WROCŁAW 1:4 (1:0)

1:0 Lubaski 5′
1:1 Pisarczuk 63′
1:2 Jakuć 65′
1:3 Marcjan 70′
1:4 Pisarczuk (karny) 82′

Gwarek – Kukulski, Dąbrowski, Rakowiecki (81’Sprot), Bąk, Lubaski (81’Czuban), Mi.Flak, Będzieszak, Letkiewicz, Lazar (69’Rosół), Rogala (58’Kaczmarek), Babeshko (69’Piontek)
rezerwa – Kraszewski, Ma.Flak

Ślęza – Sobolewski, Jakuć (86’Jakóbczyk), Pisarczuk (90’Ulatowski), Wawrzyniak (86’Murat), Marcjan, Jabłoński, Kluzek (90’Kudelskyi), Afonso, Kozik, Kifert, Heresh (86’Bieńkowski)
rezerwa – Majchrzak, Olek, Metlushko

Sędziowali – Paweł Świerczek (Brzesko) oraz Dominik Paul i Radosław Kraj
Żółta kartka – Jakuć
Czerwona kartka – Kukulski 67′
Widzów – 100