Bramki z meczu z Lechią
Oto jak padały gole w spotkaniu Ślęza Wrocław – Lechia Zielona Góra.
Oto jak padały gole w spotkaniu Ślęza Wrocław – Lechia Zielona Góra.
Prezentujemy galerię zdjęć z pojedynku Ślęza Wrocław – Lechia Zielona Góra.
Jest ona dostępna w zakładce: „Kibice – Galerie” lub po kliknięciu w poniższy kolaż:
W meczu 4. kolejki rozgrywek IV Ligi Kobiet, Ślęza II Wrocław wygrała z Moto-Jelczem Oława 11:0.
Po tym jak Moto-Jelcz w dwóch ostatnich meczach zremisował z bardzo silnymi zespołami Chrobrego Głogów i UKS-u Bierutów, spodziewaliśmy się, że w niedzielny wieczór drugą drużynę Ślęzy czeka trudna przeprawa. Nic takiego miejsca jednak nie miało, bo w bardzo jednostronnym meczu, młodziutki zespół 1KS-u nie miał litości dla ambitnej drużyny z Oławy, gromiąc ją w dwucyfrowym stosunku. Ślęza zdobyła 11. bramek, a spokojnie mogła ten bilans podwoić, bo sytuacji ku temu nie brakowało. Kilka trafień naszych piłkarek było przedniej urody, jak choćby te Zuzanny Dobies, Juli Kwocz, Julii Ciesielskiej i Oliwii Szewczyk. Piłkarki z Oławy starały się bardzo, ale w całym meczu miały tylko jedną dogodną okazję do strzelenia bramki, lecz w sytuacji sam na sam górą była Dominika Drucks.
Z wartych odnotowania wydarzeń trzeba jeszcze wspomnieć o tym z 51. minuty. Wtedy na boisku pojawiła się po bardzo długiej przerwie spowodowanej kontuzją, najdłużej reprezentująca barwy Ślęzy piłkarka (choć licząca zaledwie 17 lat) – Zuzanna Frączkiewicz.
ŚLĘZA II WROCŁAW – MOTO-JELCZ OŁAWA 11:0 (6:0)
1:0 Dobies 9′
2:0 Gruchała 16′
3:0 Kwocz 24′
4:0 Gruchała 41′
5:0 Ciesielska 43′
6:0 Szewczyk 45+1′
7:0 Dobies 51′
8:0 ? (samobójcza) 57′
9:0 Szewczyk 58′
10:0 Piaseczna 68′
11:0 Szewczyk 72′
Ślęza II – Drucks, Dobies, Janik, Szczech (46’Gąsiorek), Ciesielska, Kwocz (46’Koziełko), Piaseczna, Kucharska (56’Frankowska), Szewczyk, Gruchała (46’Wybieralska), Dziadek (51’Frączkiewicz)
Oto komentarze po spotkaniu Ślęza Wrocław – Lechia Zielona Góra.
Katarzyna Ziobro (prezes Ślęzy): „Bez 11 zawodników, bez kibiców…, ale grać trzeba było… Brawo dla chłopaków za walkę z 14-osobowym przeciwnikiem. Szanujemy jeden punkt i za tydzień w Bielsko – Białej walczymy o komplet.”
Grzegorz Kowalski (trener Ślęzy): „Dziękuję moim zawodnikom za postawę w dzisiejszym meczu. Nie miał prawa się on odbyć, dlatego nie mam nic do powiedzenia na jego temat.”
Andrzej Sawicki (trener Lechii): „Nie zrobiliśmy tego, po co tu przyjechaliśmy. Wiemy jakie macie problemy, my też przez takie problemy przechodziliśmy i niestety chyba podarowaliśmy Wam bramkę chyba w ramach przeprosin, za to, że się obrażacie, że przyjechaliśmy na mecz, że nie zgodziliśmy się go przełożyć. Od pierwszej minuty goniliśmy wynik. Uważam, że w drugiej połowie zrobiliśmy zdecydowanie za mało, żeby ten mecz wygrać. Ślęzie należą się na pewno pochwały za konsekwencję, grali w dziesięciu. Wiadomo, że macie inny potencjał, wiadomo jakich ludzi też dziś nie mieliście, ale w tym konkretnym meczu powinniśmy skasować trzy punkty i taka jest prawda”
Mikołaj Wawrzyniak (Ślęza): „Cieszy szybko strzelona bramka lecz dziś mecz potoczył się tak, że już od jedenastej minuty musieliśmy grać w dziesięciu. Po szybkim wyjściu na prowadzenie rywalom udało się niestety wyrównać i był remis. Taki wynik utrzymał się do końca spotkania. Dziś oprócz czerwonej kartki musieliśmy wyjść z bardzo osłabioną kadrą meczową i uważam, że w takiej sytuacji jeden punkt jest dla nas bardzo cenny.”
Sebastian Żukowski (Lechia): „Piłkarze Ślęzy mieli bardzo trudne zadanie przez tą czerwoną kartkę, mimo iż mieli handicap, bo strzelili nam bramkę w pierwszej minucie. My próbowaliśmy cały mecz podążać po zwycięstwo. Niestety udało się nam strzelić tylko jedną bramkę. Jesteśmy trochę zawiedzeni, bo mogliśmy tutaj wywieźć trzy punkty.”
Prezentujemy statystyki z meczu Ślęza Wrocław – Lechia Zielona Góra
strzały celne
Ślęza – 2
Lechia 0
strzały niecelne
Ślęza – 3
Lechia – 9
rzuty rożne
Ślęza – 2
Lechia – 4
spalone
Ślęza – 1
Lechia – 1
faule
Ślęza – 15
Lechia – 14
żółte kartki
Ślęza – 2
Lechia – 2
czerwone kartki za dwie żółte
Ślęza – 1
Lechia – 0
W meczu 13. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław zremisowała z Lechią Zielona Góra 1:1.
Po dzisiejszym meczu zastanawiamy się, czy końcowa kolejność w tabeli III ligi nie została już ustalona i czy nie możemy jednemu z zespołów pogratulować awansu. Być może się mylimy, ale po tym co wydarzyło się w ostatnich dniach, trudno, by takie myśli nie przechodziły przez głowę. No bo jak ocenić sytuację, gdy przedstawia się zwolnienia lekarskie 11. ważnych piłkarzy, a prowadzący rozgrywki związek nie zgadza się na przełożenie meczu, a wcześniej czynił tak nawet w przypadku jednego pozytywnego wyniku koronowirusa w innych drużynach, co wielu klubom grać nie przeszkadzało. Być może komuś się nie podobało, że Ślęza zdobyła już tyle punktów i trzeba ten zespół zastopować. To co wydarzyło się w dwóch ostatnich meczach 1KS-u, tylko te nasze (być może nieuzasadnione dla innych) przypuszczenia potwierdza. Zarówno w meczu z Pniówkiem, jak i dzisiejszym z Lechią, postawa arbitrów była naszym zdaniem, delikatnie mówiąc, daleka od ideału. Już na początku meczu pierwszy raz doszło do starcia Macieja Tomaszewskiego i Szymona Kobusińskiego. Zawodnik Lechii znalazł się przed obrońcą Ślęzy i runął jak długi. Obejrzeliśmy sobie tę sytuację na filmie, a razem z nami widział ją jeden z sędziów z wyższej ligi, który od razu stwierdził ewidentna żółta karta, tylko nie dla Tomaszewskiego, a dla Kobusińskiego, który w aktorski sposób runął jak długi. Przy tym rzucie wolnym arbiter pokazał też, że nie do końca zna obecne przepisy, bowiem do muru złożonego z piłkarzy Ślęzy, przykleił się Martins Ekwueme, a jak wiadomo, powinie stać przynajmniej metr od niego. W 11 min. mamy bliźniaczą sytuację, bowiem Kobusiński ponownie pada, a Tomaszewski ogląda drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. I tym razem faulu nie było, co powinien bezwzględnie zobaczyć asystent arbitra głównego, ale nie zobaczył, a może nie chciał widzieć. Konsekwencją czerwonej kartki dla Tomaszewskiego jest nie tylko to, że już w 11 min. musiał on opuścić boisko, ale też to, że nie będzie mógł zagrać w najbliższym meczu w Bielsku-Białej. Ilość sytuacji z którymi nie zgadzaliśmy się z interpretacją arbitra była bardzo duża, ale to on wraz ze swoimi asystentami pokazał, że rządzi na boisku. Jeden z asystentów zasłynął tym, że wulgarnie obraził jednego z członków zarządu Ślęzy, a gdy ewidentnie faulowany był bez piłki Piotr Stępień, tuż pod jego nosem, nie tylko, że nie zareagował, ale też jeszcze szyderczo się uśmiechnął. Ciekawa też była żółta kartka jaką sędzia pokazał trenerowi Grzegorzowi Kowalskiemu. Za co, tego nikt nie wie, bo trener rzeczywiście coś głośno powiedział, ale nie do sędziego, tylko do swoich piłkarzy, a nie użył przy tym niecenzuralnego słownictwa.
A sam mecz. Ślęza przystąpiła do niego mając na boisku kilka niezdrowych, ale mających choć trochę sił by pojawić się na boisku piłkarzy, a kilku innych, którzy powinni zostać w domu, zajęło miejsce na krótszej liczebnie, niż to zazwyczaj bywa ławce rezerwowych. Wielu innych zawodników nie było dziś wcale. Mimo to już w 1 min. po znakomitej akcji, Piotr Stępień obsłużył podaniem Mikołaja Wawrzyniaka, a junior Ślęzy otworzył wynik. Potem nastąpiły sytuacje opisane powyżej i od 11 min. Ślęza musiała grać w dziesiątkę. Na domiar złego, w starciu z Bartoszem Koniecznym, kontuzji doznał Kais Al-Ani, i z tym bolesnym urazem zmagał się już do końca meczu. Grająca w przewadze Lechia osiągnęła, co jest zrozumiałe, optyczną przewagę, z której jednak poza kilkoma niecelnymi uderzeniami niewiele wynikało. W 23 min. było już jednak 1:1 i to wcale nie po strzale jednego z zielonogórzan, ale po samobójczym, przypadkowym golu Huberta Muszyńskiego.
Po przerwie wydawało się, że przewaga Lechii jeszcze bardziej wzrośnie, ale wcale tak nie było. Były nawet okresy gry, gdy grający z ogromną ambicją i determinacją wrocławianie przejmowali inicjatywę. Nasi piłkarze próbowali też niekonwencjonalnych zagrań, jak próby przelobowania wysuniętego bramkarza z połowy boiska. Ani Lechia, ani też Ślęza gola zdobyć już nie potrafiła i mecz zakończył się podziałem punktów. Biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich Ślęza ten punkt wywalczyła, trzeba bardzo mocno podziękować chłopakom, choć oni sami są bardzo źli, z powodu braku zwycięstwa w drugim z rzędu meczu.
Na koniec powiemy, że żałujemy, że na przełożenie meczu nie zgodziła się też Lechia. Pewnie liczono w tym klubie, że Ślęza z powodu kłopotów jakie przeżywa będzie łatwym rywalem i bezproblemowo Lechia sobie z nim poradzi, inkasując łatwe trzy punkty. Klub z Zielonej Góry zdobył ostatecznie jeden i to w meczu, w którym grając 80 minut w przewadze, nie zdołał oddać ani jednego celnego strzału. To jeż jest sztuka.
ŚLĘZA WROCŁAW – LECHIA ZIELONA GÓRA 1:1
1:0 Wawrzyniak 1′
1:1 Muszyński (samobójcza) 23′
Ślęza – Al-Ani, Kotyla, Szydziak (81’Diduszko), Bialik (81’Traczyk), Dyr, Olejniczak, Stępień, Wawrzyniak, Muszyński, Tomaszewski, Kluzek (81’Bohdanowicz)
rezerwa – Adamczyk, Telatyński
Lechia – Fabisiak, Ostrowski, Żukowski, Małecki, Konieczny (46’Czarnecki), Kaczmarczyk, Wieczorek (64’Maćkowiak), Babij (74’Athenstadt), Kobusiński, Król (71’Stachurski), Ekwueme (64’Mycan)
rezerwa – Budzyński, Łokietek
Sędziowali – Robert Kowalczyk (Częstochowa) oraz Tomasz Babiński i Michał Toborek
Żółte kartki : Tomaszewski – Konieczny, Kobusiński
Czerwona kartka za dwie żółte – Tomaszewski 11′
Mecz bez udziału publiczności.
Zapraszamy na relację na żywo z meczu Ślęza Wrocław – Lechia Zielona Góra.
Prezentujemy galerię zdjęć z pojedynku III ligi kobiet Ślęza Wrocław – Plon Błotnica Strzelecka.
Jest ona dostępna w zakładce: „Kibice – Galerie” lub po kliknięciu w poniższy kolaż:
W rozegranym w Centrum Piłkarskim Ślęzy Wrocław – Kłokoczyce meczu 8. kolejki III ligi kobiet (gr. 3) Ślęza Wrocław zremisowała z Plonem Błotnica Strzelecka 1:1 (0:0)
Po udanych występach zarówno tym w ostatniej kolejce ligowej ze Stilonem Gorzów Wielkopolski jak i pucharowym sukcesie w konfrontacji z Chrobrym Głogów piłkarki Ślęzy Wrocław chciały podtrzymać dobrą passę, a przede wszystkim odnieść pierwsze ligowe zwycięstwo w bieżących rozgrywkach na własnym stadionie i z takimi nadziejami przystąpiły do spotkania z Plonem Błotnica Strzelecka.
Pojedynek od pierwszych minut toczył się przy optycznej przewadze wrocławianek, chociaż tak naprawdę nie wynikało z niej nic, bo prowadzony przez trenera Arkadiusza Domaszewicza zespół oprócz kilku rzutów rożnych nie stworzył w początkowej fazie spotkania żadnej dogodnej okazji do zdobycia gola. Zawodniczki Plonu starały się stwarzać zagrożenie uderzeniami z dystansu, ale z jednym poradziła sobie Aleksandra Malinowska, a drugie było niecelne. W 23. minucie Ślęza mogła wyjść na prowadzenie, ale po podaniu Nikoli Żurawskiej Karina Kruk nie wykorzystała dobrej sytuacji do otworzenia wyniku. Jeszcze lepszą okazję wrocławianki miały w siedem minut później, kiedy po dograniu Pauliny Szopińskiej piłka po strzale Żurawskiej trafiła w słupek! W odpowiedzi piłkarki z Błotnicy Strzeleckiej znów próbowały uderzeń zza szesnastki, lecz nie znalazły one drogi do naszej bramki. Tuż przed przerwą Sandra Słota ładnie przymierzyła z rzutu wolnego, ale bramkarka Plonu obroniła ten strzał. Do przerwy był więc bezbramkowy remis.
Gol, ale dla rywalek mógł paść tuż po zmianie stron, kiedy to dobrej okazji przyjezdnych nie zamieniła na bramkę Marlena Jaszyk. Kolejne minuty to już jednak kilka dobrych szans naszych piłkarek na zmianę wyniku. Miała je dwukrotnie Żurawska (która m.in. nie trafiła z najbliższej odległości do pustej bramki), a także Kruk i Kinga Podkowa, po której strzale futbolówka powędrowała tuż nad poprzeczką bramki gości. Swoich szans kolejnymi strzałami z dystansu próbowała także Słota. To co nie udało się wrocławiankom powiodło się za to zawodniczkom Plonu. W 71. minucie po dośrodkowaniu piłki w pole karne Ślęzy Jaszyk pokonała wprowadzoną po przerwie za kontuzjowaną Aleksandrę Malinowską Natalię Skużybut. W 75. minucie piłka po strzale Żurawskiej zatrzepotała w siatce bramki gości, ale sędzia boczny podniósł chwilę wcześniej chorągiewkę sygnalizując spalonego. Im mniej minut pozostawało do końca tym coraz groźniejsze były ataki naszych piłkarek dążących do wyrównania. O ile sztuka ta nie udała się jeszcze dwukrotnie Słocie, to w 82. minucie wreszcie mieliśmy dziś powody do radości, kiedy to rezerwowa Aleksandra Kucharska zdobyła bramkę dla Ślęzy. Po strzelonym golu żółto – czerwone chciały w samej końcówce za wszelką cenę przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. I miały ku temu okazje. Niestety nie wykorzystały ich Żurawska i Gruchała. Ostatecznie mecz ten zakończył się wynikiem 1:1.
ŚLĘZA WROCŁAW – PLON BŁOTNICA STRZELECKA 1:1 (0:0)
0:1 Marlena Jaszyk 71′
1:1 Aleksandra Kucharska 82′
Ślęza: Malinowska (46′ Skużybut), Kaczor, Stępień (72′ Gruchała), Słota, Wypych (59′ Dziadek), Szopińska (46′ Kucharska), Piotrowska (59′ Kwocz), Żurawska, Podkowa, Gaber, Kruk
W niedzielę Ślęza Wrocław rozegra mecz z Lechią Zielona Góra, a tymczasem sytuacja kadrowa w zespole jest dramatyczna.
Już w meczu z Pniówkiem w zespole Ślęzy nie mogło zagrać wielu piłkarzy. Przed spotkaniem z Lechią wcale nie jest lepiej, a wręcz przeciwnie. Aż 11. piłkarzy przebywa na zwolnieniach lekarskich (nic wspólnego z COVID-em). Z tego też powodu nasz klub wystąpił do Opolskiego Związku Piłki Nożnej z prośbą o przełożenie niedzielnego meczu. Wniosek został odrzucony, z argumentacją, że Ślęza ma w kadrze aż 30. piłkarzy i może grać. To prawda, zgłoszonych jest 30. piłkarzy, ale są wśród nich Vladislav Korzhynskyi, który nie powrócił z Ukrainy po pierwszej fali pandemii, nie trenujący już ze Ślęzą Bartłomiej Szewczyk, kontuzjowany od kilku miesięcy Julian Trochanowski i bardzo duża grupa juniorów, zgłoszonych głównie po to, by nabierali doświadczenia w seniorskiej piłce, głównie w pierwszych etapach okręgowych rozgrywek pucharowych. Na ten moment tak naprawdę mamy sześciu zdrowych piłkarzy z podstawowego wyboru.
Nie zgodził się na przełożenie meczu Opolski ZPN, zatem 1KS próbował dogadać sie w tej sprawie z Lechią Zielona Góra. Tu niestety również nam odmówiono. Nie będziemy rozstrząsać dlaczago tak postąpiono. Ślęza musi zatem zagrać i zagra. Trener wystawi tych, którzy będą w stanie pojawić się na boisku. Nie wszyscy będą oni w pełni zdrowi, ale mus to mus i nic na to nie poradzimy.
Szkoda, że taka sytuacja nastąpiła, zwłaszcza, że 1KS wciąz liczy się w walce o awans. Przed meczem z Lechią nie wywieramy jednak żadnej presji przed naszymi piłkarzami. Oni w tej potyczce nic nie muszą, a tylko mogą. Nie ma co jednak ukrywać, że w tej sytuacji, to Lechia Zielona Góra jest zdecydowanym faworytem.
1 KLUB SPORTOWY ŚLĘZA WROCŁAW
ul. Kłokoczycka 5
51-376 Wrocław
tel. +48 882 097 624
biuro@slezawroclaw.pl