Częstochowska twierdza przed piłkarzami Ślęzy

W sobotę (19 maja) o godz.17 w Częstochowie rozegrany zostanie mecz 29. kolejki rozgrywek III ligi pomiędzy miejscową Skrą i Ślęzą Wrocław.

 

Tylko jeden zespół w obecnym sezonie nie przegrał jeszcze meczu na własnym boisku. Jest nim częstochowska Skra, która z „Lorety” (tak potocznie nazywa się stadion) uczyniła prawdziwą twierdzę. Na sztucznej murawie tego obiektu „Skrzacy” wygrali dotąd 12. spotkań, a punkty z Częstochowy zdołały wywieźć tylko po bezbramkowych remisach Gwarek Tarnowskie Góry i Rekord Bielsko-Biała. U siebie Skra nie zwykła też tracić goli, bo drużynom przyjezdnym udało się ich zdobyć tylko 4. W sobotę próbę zdobycia częstochowskiej twierdzy podejmie zespół, który zgromadził najwięcej punktów w delegacjach, bo takim jest wrocławska Ślęza.

W zimie niespodziewanie doszło do zmiany trenera Skry. Dotychczasowy szkoleniowiec Jakub Dziółka dostał propozycję pracy w GKS-e Katowice (jako asystent Jacka Paszulewicza) i z niej skorzystał. Stery prowadzenia zespołu objął po nim dotychczasowy II trener – Paweł Ściebura. Przejął on drużynę, która po pierwszej rundzie przewodziła w ligowej tabeli, i która też w 17. meczach tylko raz przegrała i straciła zaledwie 6. bramek. Ten wspaniały bilans wynikał głownie z faktu, że Skra w większości meczów wystąpiła w roli gospodarza. Na wyjazdach częstochowianom wiodło się już gorzej. Punktów zdobywali zdecydowanie mniej, a ich liczba byłaby jeszcze skromniejsza gdyby nie skandaliczna decyzja arbitra w meczu we Wrocławiu, który swoją decyzją o urojonym rzucie karnym w doliczonym czasie ustalił rezultat meczu (1:1)

Początek rundy wiosennej był w wykonaniu „Skrzaków” kiepski. W 6. pierwszych meczach zdobyli oni zaledwie 5. pkt i pożegnali się z fotelem lidera. Pojawiły się wówczas głosy, że Skra odpadnie z rywalizacji o awans. W Częstochowie jednak mieli inne zdanie, a zespół po przetrwaniu kryzysu znów zaczął przypominać skuteczną ekipę z jesieni. 10 pkt. zdobytych w 4. ostatnich kolejkach sprawiło, że Skra znów znalazła się na szczycie tabeli, mając tyle samo zdobytych punktów (54) co liderujący KS Polkowice.

W kadrze Skry, inaczej niż w innych klubach z regionu Ślaskiego, nie znajdziemy piłkarzy o nazwiskach szerzej znanych w naszym kraju. Co prawda w ekstraklasie zadebiutowali Damian Nowak (2. mecze w Podbeskidziu) i Karol Tomczyk (1. mecz w Widzewie), ale były to tylko epizody. Są w zespole za to zawodnicy ograni na wyższych poziomach rozgrywkowych, a tym co się też rzuca w oczy jest fakt, że wielu obecnych „Skrzaków” wcześniej grało w najbardziej znanym klubie spod Jasnej Góry – Rakowie. Obecny zespół Skry można określić jako doskonale zbilansowaną mieszankę doświadczenia z młodością, a piłkarzem o którym najwięcej się obecnie mówi jest lider klasyfikacji strzelców (18. bramek) – Daniel Rumin.

Jak wiosna gra Ślęza wiemy doskonale. Nasz zespół przeplata lepsze mecze z gorszymi, na co wpływ ma też plaga kontuzji jaka dopadła wiosną piłkarzy grających w żółto-czerwonych barwach. Na pewno chłopakom nie możemy odmówić ambicji. Oni w każdym meczu chcą, ale nie zawsze te chęci przekładają się na punktowe zdobycze. Do Częstochowy Ślęza też nie pojedzie by się poddać bez walki. Nasi piłkarze wiedzą jak ciężka czeka na nich przeprawa na „Lorecie”, ale znając ich charakter wiemy, że dadzą oni z siebie wszystko i nie położą się przed faworytem jakim jest niewątpliwie Skra.