Niemożliwe dla piłkarzy Ślęzy nie istnieje
W meczu 32. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3) Ślęza Wrocław wygrała z Miedzią II Legnica 3:2
Gdy Ślęza rozgrywa swoje mecze przy wejściach na stadion powinny wisieć tablice z napisem „tylko dla ludzi o mocnych nerwach” . Żółto-czerwoni stają się bowiem mistrzem zwycięskich horrorów, które oglądane przez osoby z problemami sercowymi, mogą zakończyć się wizytą szpitalu. Po dramatycznym meczu w Bielsku-Białej i zwycięstwie po golu w doliczonym czasie, podobny przebieg miało spotkanie z rezerwami legnickiej Miedzi.
Wczorajszy spadek MKS-u Kluczbork z II ligi sprawił, że przewaga Miedzi II nad bezpieczną strefą stopniała z 5. do zaledwie 2 pkt. Oznaczało to, że legniczanie przyjadą do Wrocławia mocno zdeterminowani koniecznością zdobycia punktów. Z równą, a może jeszcze większą determinacja podeszli do tego spotkania wrocławianie, ale też sprawiali wrażenie zestresowanych obecną sytuacją w tabeli. Widać to było w ich poczynaniach na boisku w początkowych fragmentach meczu. Tym bardziej, że pech prześladujący w tym sezonie naszą drużynę dał ponownie o sobie znać. W sobotnim treningu urazu doznał lider klasyfikacji strzelców III ligi – Maciej Firlej i stąd zajął on miejsce na ławce rezerwowych.
Gorzej ten mecz nie mógł się dla nas zacząć, bo już przy pierwszej ofensywnej akcji gości, we własnym polu karnym piłkę ręką zagrał Marcin Wdowiak. Jedenastkę na gola zamienił po chwili Patryk Poręba. Nie zrażeni stratą bramki wrocławianie rzucili się do odrabiania strat. Okazję ku temu miał Adrian Niewiadomski, lecz z rzutu wolnego uderzył prosto w mur. Miedź tymczasem nastawiła się na kontry. Po jednej z nich potężnie z dystansu kropnął Poręba, ale na szczęście na posterunku był Damian Ziarko. W 20 min. w potężnym zamieszaniu wyrównującego gola zdobył Jakub Berkowicz. Wydawać się mogło, że wrocławianie pójdą za ciosem, a tymczasem już w 27 min. ponownie na prowadzenie wyszli goście. Tym razem w dużym tłoku w polu karnym jeden z defensorów Ślęzy zamiast kopnąć piłkę przed siebie wdał się w drybling i ją stracił , a ta znalazła się pod nogami Mateusza Zatwarnickiego, który uderzeniem w długi róg umieścił ją w siatce. Dodać trzeba, że Ślęza w tym momencie grała w dziesiątkę, po tym jak boisko opuścił kontuzjowany Adrian Repski. Stracony gol tym razem jakby załamał gospodarzy, bo przez pewien czas sprawiali wrażenie jakby oszołomionych. Dopiero w 42 min. stworzyli oni kolejne zagrożenie, a było nim potężne uderzenie Niewiadomskiego z 40 m. z którym poradził sobie jednak mający w swoim CV 91. występów w ekstraklasie – Paweł Kapsa. Jeszcze przed przerwą ponownie niecelnie strzelał Poręba, a z drugiej strony tak samo uczynił z rzutu wolnego – Niewiadomski.
Po wznowieniu gry można było odnieść wrażenie, że żółto-czerwoni biją głową w mur. Ślęza przeważała, lecz długo nie potrafiła skonstruować akcji zagrażającej bramce legniczan. Szukając sposobu na zmianę obrazu tego spotkania, trener Grzegorz Kowalski zaczął dokonywać zmian, a ostatnia z nich miała miejsce już w 58 min gdy na boisku pojawił się Firlej. Wprowadzeni piłkarze wnieśli sporo ożywienia, i w końcu żółto-czerwoni zaczęli stwarzać sytuacje podbramkowe. W 64 min. Mateusz Stempin zdołał uprzedzić Kapsę, lecz zagrania przez niego piłka poleciała nad poprzeczką. Z kolei po dobrym uderzeniu Mateusza Kluzka bardzo dobrze interweniował Kapsa. W 66 min. Jakub Jakóbczyk z ostrego kata nie trafił w światło bramki, a w minucie 72. po podaniu Berkowicza piłka odbiła się od nogi Kluzka i w niewielkiej odległości minęła słupek. Tymczasem legniczanie ograniczali się w zasadzie tylko do defensywy i bardzo sporadycznie pojawiali się pod polem karnym Ślęzy, a swoich szans szukali głównie w uderzeniach z dystansu, które były niecelne. W każdy możliwy sposób kradli też czas, w czym brylował Kapsa, któremu wznawianie gry zajmowało przeciętnie 45 sekund. A minuty uciekały coraz szybciej. W 80 i 81 min. nerwów na wodzy nie potrafił utrzymać Paweł Krauz i po zobaczeniu dwóch żółtych kartoników musiał opuścić plac gry. Ślęza atakowała już praktycznie całym zespołem, a Wdowiak niczym Gerad Pique z środkowego obrońcy zmienił pozycję na napastnika. Napór wrocławian przyniósł wreszcie skutek w 83 min. gdy mocnym uderzeniem do wyrównania doprowadził Firlej. Jeden punkt to nie było jednak to na czym zależało naszym piłkarzom i ze zdwojoną siłą zaatakowali oni jeszcze bardziej. W 87 min. po znakomitej akcji fantastycznej okazji nie wykorzystał Wdowiak, z kilku metrów nie trafiając w bramkę. Strzał z rzutu wolnego obronił Kapsa. Gdy wydawało się już że mecz zakończy się remisem, po strzale Firleja bramkarz gości odbił piłkę przed siebie, a ta trafiła do Jakóbczyka, który imponując spokojem i wyrachowaniem obiegł golkipera Miedzi i wpakował futbolówkę do pustej bramki.
Młody wrocławski zespół znów pokazał charakter. Charakter, który uwidocznił się w najtrudniejszych momentach. Nasi piłkarze udowodnili, że nie należy w nich wątpić, a takich wątpiących w pewnym momencie już dziś nie brakowało.
Słowo jeszcze o arbitrze, który był najsłabszą postacią w tym widowisku. Ten młody człowiek mnóstwo razy używał gwizdka w sytuacjach, które nie miały ku temu żadnego uzasadnienia. Nie widział za to ewidentnych przewinień. Najbardziej poszkodowanym przez to okazał się Dawid Molski, który zobaczył żółty kartonik po faulu, którego nie było. I jeszcze te jego rozmowy z faulującymi zawodnikami. Może zamiast nich powinien on bardziej skupić się na sędziowaniu. No i kłopoty z liczeniem minut, co dla nas ostatecznie okazało się korzystne. W trakcie II połowy dokonano 4. zmian (czyli licząc po 30 sekund, 2 min.), była też interwencja medyczna (ponad minutę) i sytuacja po czerwonej kartce dla Krauza (ponad 2. minuty). Było też jeszcze kilka przerw w grze. Tymczasem sędzia doliczył 4. minuty.
ŚLĘZA WROCŁAW – MIEDŹ II LEGNICA 3:2 (1:2)
0:1 Poręba (karny) 2′
1:1 Berkowicz 20′
1:2 Zatwarnicki 27′
2:2 Firlej 83′
3:2 Jakóbczyk 90+3′
Ślęza – Ziarko, Repski (30’Bohdanowicz), Mańkowski, Jakóbczyk, Berkowicz, Molski (46’Stempin), Łątka, Wdowiak, Traczyk (50’Kluzek), Niewiadomski (58’Firlej), Muszyński
rezerwa – Palmowski, Matusik, Małecki
Miedź II – Kapsa, Konderak, Miazga, Zawisza, Zatwarnicki (75’Roca Gonzales), Surmaj, Poręba (66’Chukwudi), Purzycki, Krauz, Kisiel, Sutor
rezerwa – Szpaderski, Dyr, Stachowski, Chyła, Tkacz
Sędziowali – Leszek Lewandowski (Zabrze) oraz Mariusz Goriwoda i Grzegorz Szymanek
Żółte kartki – Molski, Wdowiak, Niewiadomski (Ślęza), Krauz, Kisiel, Sutor (Miedź II)
Czerwona kartka za 2. żółte – Krauz (Miedź II) – 81′
Widzów – 150