Remis w Goczałkowicach pełnej satysfakcji nie daje

W rozegranym w Goczałkowicach Zdroju meczu 1. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław zremisowała z miejscowym LKS-em 1:1.

 
Kibice wypełnili po brzegi trybuny kameralnego stadionu w Goczałkowicach Zdroju, chcąc ujrzeć debiutującego w LKS-ie Łukasza Piszcza, a także kilku innych znanych piłkarzy, pozyskanych przez ten klub w lecie. Liczyli też z pewnością, że tak mocny kadrowo zespół udanie zainauguruje sezon, wygrywając z wrocławską Ślęzą. Tymczasem nie dość, że gospodarze nie wygrali, to też w przekroju całego meczu byli zespołem gorszym od 1KS-u. To Ślęza zdecydowanie dłużej utrzymywała się przy piłce i to też Ślęza stwarzała więcej sytuacji podbramkowych.

Wrocławianie od pierwszych minut grali agresywnie, stosując przy tym wysoki pressing. Niewiele brakowało, by skutkiem tego był gol, którego mógł strzelić w 8 min. Adrian Niewiadomski, skutecznie jednak zablokowany przez jednego z defensorów gospodarzy. W 14 min. Robert Pisarczuk z rzutu wolnego trafił w mur, a w 23 min. Mateusz Stempin pośliznął się w polu karnym, mając przed sobą już tylko miejscowego bramkarza. Kolejny strzał z dystansu Niewiadomskiego okazał się być niecelny, a w 36 min. dwukrotnie mocno zakotłowało się przed bramką LKS-u, lecz niestety, w żadnym z tych przypadków wrocławianie nie zdołali sfinalizować akcji skutecznym uderzeniem. Na pierwsze zagrożenie ze strony LKS-u kibice czekali aż do 40 min. gdy po rzucie wolnym egzekwowanym przez Piotra Ćwielonga, odbita piłka spadła pod nogi Oliviera Nowaka, a ten uderzył tuż obok słupka. W 45 min. niewiele nad poprzeczką przeleciała futbolówka po strzale Mateusza Kluzka, a w ostatniej akcji przed przerwą, Pisarczuk przeprowadził rajd w którym minął kilku rywali i wyłożył piłkę na 10 metr, gdzie niestety nie było nikogo, kto mógłby ją skierować do bramki.

Troszkę obawialiśmy się, czy pierwsza połowa nie będzie kosztować wrocławian zbyt dużej utraty sił, ale nic takiego miejsca nie miało. Po zmianie stron to nadal Ślęza nadawała ton boiskowym wydarzeniom. W 54 min. Kornel Traczyk uderzył lewą nogą metr obok słupka, a po chwili niecelnie z rzutu wolnego przymierzył Niewiadomski. W 63 min. do głosu doszło doświadczenie, a zarazem cwaniactwo Ćwielonga. Wpierw, nie mając praktycznie możliwości dogrania piłki, sprowokował na sobie faul, a zaraz potem, zaskoczył wszystkich szybkim wznowieniem gry i podaniem do Przemysława Mońki, a ten z bliskiej odległości wpakował piłkę do bramki. W 65 min. nie wiedzieć czemu, arbiter nie podyktował rzutu karnego dla Ślęzy, po tym jak składający się do strzału Pisarczuk został wycięty w polu karnym. Ślęza nie zamierzała się poddawać i wciąż nacierała. W 72 min. Pisarczuk strzelił zbyt lekko, by zaskoczyć Łukasza Mrzyka. W 73 min. arbiter po raz drugi pokazał żółtą kartkę Pisarczukowi, co oznaczało, że Ślęza zmuszona została do gry w dziesiątkę. Mimo to, to Żółto-Czerwoni nadal przeważali. W 84 min. siły obydwu zespołów zostały wyrównane, po czerwonej kartce jaką ujrzał Mrzyk za faul na Piotrze Kotyli. W ostatnich fragmentach spotkania Ślęza postawiła wszystko na jedną kartę, atakując praktycznie całym zespołem. Wreszcie, w 6. min. doliczonego czasu udało się doprowadzić do wyrównania, po tym jak Hubert Muszyński zgrał głową piłkę do Viniciusa, a ten minął dwóch obrońców i silnym a zarazem precyzyjnym uderzeniem umieścił piłkę w siatce.

Piłkarze Ślęzy zostawili w sobotę na boisku w Goczałkowicach Zdroju dużo zdrowia i pokazali serce do walki. Za to im chwała. Szkoda, że nie udało się tego starcia wygrać, bo w jego przekroju, 1KS na to zasługiwał.

W składzie Ślęzy na mecz z LKS-em zabrakło króla strzelców minionych rozgrywek – Piotra Stępnia – ale pragniemy uspokoić naszych kibiców, że już w następnym starciu, będzie on do dyspozycji trenera. Odnotujmy też trzy debiuty jakie miały miejsce we wrocławskim zespole, a mianowicie Jakuba Wąsowskiego, Pawła Fediuka i Limy.

LKS GOCZAŁKOWICE ZDRÓJ – ŚLĘZA WROCŁAW 1:1 (0:0)

1:0 Mońka 63′
1:1 Vinicius 90+6′

LKS – Mrzyk, Piszczek, Zięba, Magiera, Nowak (88’Dragon), Hanzel, Kazimierowicz (61’Jonda), Mońka, Lipniak (54’Szyndzielorz), Ćwielong (88’Szczuka), Trytko (54’Matuszczyk)
rezerwa – Gemborys, Maroszek
Ślęza – Wąsowski, Stempin (78’Tomaszewski), Pisarczuk, Bohdanowicz, Traczyk (69’Vinicius), Afonso (78’Lima),Niewiadomski, Samiec, Muszyński, Fediuk (78’Kotyla), Kluzek (69’Wawrzyniak)
rezerwa – Zabielski, Hawryło

Sędziowali – Dawid Matyszczak (Kluczbork) oraz Marcin Filarski i Miłosz Pukajło.
Żółte kartki : Zięba – Pisarczuk, Samiec, Fediuk
Czerwona kartka za dwie żółte – Pisarczuk 73′
Czerwona kartka – Mrzyk 84′
Widzów – 600