ROW – Ślęza: wypowiedzi pomeczowe

Oto, co po meczu ROW 1964 Rybnik – Ślęza Wrocław powiedzieli trenerzy i piłkarze obu zespołów:

 

 

Roland Buchała (trener ROW-u Rybnik): „Patrząc na przebieg spotkania, ani my nie mieliśmy dużo sytuacji, ani nie miała ich aż tak dużo Ślęza. Szczególnie w drugiej połowie rywale prowadzili grę. My czekaliśmy na kontrataki i stałe fragmenty gry. Udało się strzelić na 1:0 i tak naprawdę ten mecz powinien się tak skończyć. W drugiej połowie po tym golu jeden strzał celny w waszym wykonaniu i piłka znalazła się w naszej bramce. Niestety więc remisujemy. Liczyliśmy na odrobinę więcej, ale szanujemy ten remis, bo rywal był naprawdę niewygodny.”

Grzegorz Kowalski (trener Ślęzy): „ROW Rybnik nie jest drużyną, która nam leży, bo w ostatnim czasie nie wygrywaliśmy z tym zespołem. Także dziś mecz ten skończył się remisem. Obie drużyny są w trakcie poszukiwania dyspozycji i na tym meczu było to widać. My staraliśmy się przynajmniej w drugiej połowie grać mocniej, bo pierwszą to zagraliśmy chyba tak na przetrzymanie. Natomiast w drugiej części staraliśmy się ten mecz wygrać, coś się ruszyło, ale cały czas tej prawdziwej dyspozycji naszego zespołu nam brakuje. Mimo tego, że podjęliśmy próby, to było mnóstwo niedokładności i ciągłej niemocy. To powoduje, że jesteśmy dziś w tym miejscu gdzie jesteśmy.”

Szymon Jary (ROW): „Remis był sprawiedliwy w tym spotkaniu. Strzeliliśmy gola w drugiej połowie. Niestety po minucie był remis więc szkoda tego meczu, ale po porażce 0:6 w ostatnim pojedynku w Żmigrodzie nie ma co narzekać.”

Kais Al-Ani (Ślęza): „Duży niedosyt, mecz który musieliśmy wygrać, remisujemy i jesteśmy źli. W pierwszej połowie oprócz strzału Kotiego (dop. red. Piotra Kotyli) w słupek, nie stworzyliśmy zagrożenia przy bramce rywali. Dopiero tak naprawdę zaczęliśmy grać ”swoje”, gdy straciliśmy bramkę, co na pewno było widoczne, ponieważ bardzo szybko odrobiliśmy straty i większość czasu spędzaliśmy na połowie ROW-u,utrzymując się tam przy piłce, lecz w dalszym ciągu bez jakiegokolwiek większego zagrożenia przy bramce. Czujemy w sobie sportową złość i mam nadzieję że w następnym meczu z Rekordem wrócimy na odpowiednie tory. I na końcu pytanie czy przy bramce Fifiego (dop. red. Filipa Olejniczaka) ze spalonego, był naprawdę spalony?