Ślęza jesień 2024 – Dobra runda, choć z małym niedosytem

Ślęza Wrocław zajmuje 6. miejsce po rundzie jesiennej. Czy mogło być lepiej ?

 

W listopadzie ubiegłego roku Ślęza , po zakończeniu jesiennych zmagań, Ślęza miała na koncie 30 pkt i zajmowała 5. miejsce. Teraz, nasza drużyna ma również 30 zdobytych punktów, ale też trzeba zaznaczyć, że ma jedno spotkanie rozegrane mniej (mecz z Pniówkiem przełożony został na wiosnę). Ta ilość zdobytych punktów nie do końca nas jednak satysfakcjonuje, bo mogło ich być troszkę więcej. Z drugiej strony  patrząc, to jest to całkiem niezłe osiągnięcie, jak na klub mający  w porównaniu z innymi, bardzo skromny budżet.

Było pewne, że 1KS nie przeprowadzi latem spektakularnych transferów. Najważniejszym osiągnięciem było utrzymanie trzonu zespołu. Z piłkarzy odgrywających znaczącą rolę w drużynie odeszli tylko Oliwer Jakuć i Sebastian Sobolewski. Zgodnie z kontynuowaną od kilku lat polityką kadrową klubu, szukano za to głównie młodych, będących jeszcze na dorobku zawodników. Wyjątkiem był tu tylko Paweł Wojciechowski, który po półrocznej przygodzie z Baryczą Sułów, zdecydował się na powrót do 1KS-u. Po za nim kadrę drużyny wzmocnili tylko juniorzy, a jeden z nich, zaledwie 16-letni Kacper Kozioł stał się podstawowym bramkarzem Ślęzy.

Przez cały okres przygotowawczy drużyna trenowała na własnym obiekcie, a za to sparingi rozgrywała na boiskach rywali. W tych towarzyskich potyczkach trener Grzegorz Kowalski sprawdził sporą grupę zawodników, z której stworzona została kadra na rudę jesienną. Ta kadra zbyt liczna nie była, stąd wiadomo było, że każda kontuzja czy też każda pauza spowodowana kartkami, stanowić będzie spore wyzwanie dla naszego szkoleniowca przy ustalaniu meczowej jedenastki.

Początek sezonu był dla 1KS-u bardzo udany. W pierwszym meczu Ślęza wygrała z Pniówkiem, a następnie  poradziła sobie w Gubinie z Cariną. Spory niedosyt odczuliśmy po meczu z LKS-em Goczałkowice, bo nie może być inaczej gdy prowadzi się 2:0, a ostatecznie tylko remisuje, po stracie bramki w końcówce. Feralna końcówka miała też miejsce w Legnicy, gdzie żółto-czerwoni przegrali spotkanie po golu straconym w ostatniej akcji.  Potem był wyjazd do Gorzowa i rozczarowujący remis z Wartą. Rozczarowujący, bo żółto-czerwoni, grając od 6 min. w dziesiątkę (czerwona kartka dla Mateusza Kluzka) byli w tym starciu wyraźnie lepsi, a na dodatek w ostatniej minucie doliczonego czasu, arbiter nie uznał jak najbardziej prawidłowo strzelonej bramki przez Błażeja Jakóbczyka.  Następne dwa mecze 1KS rozgrywał na własnym obiekcie i pokonał w nich Górnika Polkowice i Lechię Zielona Góra. Po 7. meczach na koncie naszej drużyny było 14 pkt, i nikt chyba nie przypuszczał, że na kolejne punkty przyjdzie nam poczekać ponad miesiąc, ale tak niestety też było. Ślęza przegrała cztery z rzędu mecze, z rezerwami Górnika Zabrze, Karkonoszami Jelenia Góra, Śląskiem II Wrocław i MKS-em Kluczbork. Były to porażki tym bardziej bolesne, dlatego, że  praktycznie w każdym z tych starć, nasi piłkarze marnowali mnóstwo okazji, a też często brakowało im szczęścia, gdy piłka obijała słupki i poprzeczki bramek rywali. Zwłaszcza mecz w Jeleniej Górze był takim, w którym Ślęza nie miała prawa przegrać, a nawet zremisować, a nie zdobyła nawet punktu. Do tej serii porażek ligowych, doszło jeszcze odpadnięcie po rzutach karnych z rozgrywek pucharowych, w meczu z Piastem w Żmigrodzie. Po takiej serii atmosfera w zespole nie mogła być dobra, a co gorsza przewaga nad strefą spadkową została mocno zredukowana. Na szczęście żółto-czerwoni zdołali się przełamać i to w taki sposób, że do końca jesiennych rozgrywek meczu już nie przegrali. Ślęza wygrała pięć spotkań z rzędu, po kolei z  Unią Turza Śląska, Podlesianką Katowice, Stilonem Gorzów, Polonią Słubice i Stalą Brzeg. W pamięci pozostanie nam zwłaszcza mecz w Gorzowie, gdzie podobnie jak w meczu z Wartą, tak też ze Stilonem, długo musieli grać w dziesiątkę, po czerwonej kartce Pawła Wojciechowskiego, otrzymanej już w 34 minucie, a mimo to wygrali 4:2. W ostatnim w tym roku meczu, z Odrą Bytom Odrzański powróciły niestety stare demony, czyli strzelecka niemoc. Ślęza zamiast już do przerwy zapewnić sobie kilku bramkowe prowadzenie, zdołała uratować remis, strzelając dwie bramki w doliczonym czasie gry.

Przed sezonem pisaliśmy, że aby utrzymać się w lidze, trzeba grać o awans. Te słowa teraz podtrzymujemy, patrząc na sytuację w II lidze, gdzie zagrożone spadkiem są na ten moment aż cztery drużyny z naszego makroregionu. To oznacza, że z III ligi (grupa 3) spaść może nawet aż 8 zespołów (cztery z automatu, a pozostałe będą musiały zrobić miejsca dla spadkowiczów z II ligi). My jednak nie zamierzamy patrzeć w dół tabeli, a bardziej interesuje nas jej górna część. Ślęza jest na ten moment w grupie drużyn, które wiosną rywalizować mogą o coś więcej niż tylko utrzymanie. Przypomnijmy, że od tego sezonu również wicemistrz III ligi, będzie miał szansę na awans poprzez baraże. Jest więc o co grać.

Póki co nasza drużyna przechodzi przez okres roztrenowania, który potrwa do 6 grudnia. Potem piłkarze udadzą się na zasłużone urlopy, by znów spotkać się na początku przyszłego roku, gdy rozpoczną okres przygotowawczy do wiosennych zmagań. Wkrótce poinformujemy o planach sparingowych, a o ewentualnych transferach napiszemy, gdy zostaną one oficjalnie potwierdzone.