Ślęza przełamuje niemoc i wygrywa z Rekordem

W meczu 8. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3) Ślęza Wrocław wygrała z Rekordem Bielsko-Biała 2:1.

 

Zapowiadając to spotkanie, pisaliśmy, że jak gra Ślęza z Rekordem, to emocje są gwarantowane. Tak było w poprzednich starciach tych zespołów, nie inaczej było też w niedzielne popołudnie.

Trener Grzegorz Kowalski znów zaskoczył nas wyborem podstawowej jedenastki, która mocno się różniła od tych z poprzednich spotkań. Zabrakło w niej nie tylko kontuzjowanego Jakuba Bohdanowicza, ale też kilku innych zawodników, zazwyczaj rozpoczynających mecz od pierwszej minuty. Jak się okazało, szkoleniowiec 1KS-u wiedział co robi, a efektem tego jest przerwana seria trzech spotkań bez zwycięstwa żółto-czerwonych.

Już początkowe minuty tego spotkania pokazały, że naprzeciw stoją godni siebie rywale, którzy niczym wytrawni bokserzy szukali słabego punktu przeciwnika. Znaleźć takowe punkty było jednak bardzo trudno, stąd długo oglądaliśmy mecz, w którym ciężko było piłkarzom obu ekip tworzyć sytuacje podbramkowe. W całej pierwszej połowie, odnotowaliśmy tylko trzy strzały. Ze strony Ślęzy Szymona Tragarza i Roberta Pisarczuka, a wśród przyjezdnych bardzo niecelne uderzenie Marka Sobika.

Zdecydowanie więcej działo się po przerwie. Strzelali Hubert Muszyński i Mateusz Stempin, ale były to takie strzały, z którymi bez problemów poradził sobie Bartosz Kucharski. W rewanżu, groźnie, acz niecelnie uderzył Kamil Żołna. Z każdą następną minutą widowisko tworzone przez obie drużyny nabierało rumieńców. W 56 min.kapitalną okazję do otwarcia wyniku mieli goście. Kacper Kozina wdarł się w pole bramkowe, gdzie w ostatniej chwili piłkę spod jego nóg wybił Piotr Zabielski, a ta trafiła do Kamila Żołny, który z kilku metrów nie trafił w światło bramki. W 62 min. efektownie z powietrza uderzył Michał Czernek, ale i tym razem górą był wrocławski golkiper. Z kolei po drugiej stronie boiska, zbyt lekko, by zaskoczyć bramkarza strzelał Szymon Lewkot. Oba zespoły dążyły do zdobycia gola, a jako pierwszym sztuka ta udała się żółto-czerwonym. W 71 min. Szymon Lewkot z końcowej linii wycofał piłkę do stojącego 10 metrów przed bramką Kornela Traczyka, a ten kropnął pod poprzeczkę. Goście po straconym golu chcieli szybko odrobić straty. Niecelnie strzelali Szymański i Mateusz Madzia, a po kiksie Muszyńskiego, piłka odbiła się od górnej części poprzeczki. Wrocławianie często przeprowadzali kontrataki, którym brakowało precyzji w ich skutecznym wykończeniu. Zmieniło się to w 90 min. gdy Piotr Kotyla przejął piłkę na własnej połowie i po długim samotnym rajdzie, idealnie wyłożył ją Mateuszowi Stempinowi. Kto wtedy pomyślał, że jest już po meczu, był w błędzie. W doliczonym czasie działo się bowiem bardzo wiele. Od 93 minuty obie ekipy grały w zdekompletowanych składach, gdy po boiskowej awanturze boisko opuścić musieli Hubert Muszyński i Seweryn Caputa. Czerwoną kartką ukarany też został trener Rekordu, Piotr Jaroszek. W 6. minucie doliczonego czasu kontaktowego gola zdobył Mateusz Waliczek, a niedługo potem kapitalną interwencją, znów po strzale Waliczka, Zabielski sprawił, że komplet punktów pozostał we Wrocławiu.

ŚLĘZA WROCŁAW – REKORD BIELSKO-BIAŁA 2:1

1:0 Traczyk 71′
2:0 Stempin 90′
2:1Waliczek 90+6′

Ślęza – Zabielski, Kotyla, Lewkot, Traczyk (83’Dyr), Pisarczuk (87’Wdowiak), Tragarz (46’Stempin), Ahmed (90+3’Gutierrez), Niewiadomski, Muszyński, Tomaszewski, Niemienionek
rezerwa – Koziarz, Gil, Matusik
Rekord – Kucharski, Madzia, Wyroba (84’Rucki), Sobik (79’Caputa), Waliczek, Czernek (89’Czaicki), Żołna, Szymański, Gaudyn, Kozina (58’Guzdek), Kareta
rezerwa – Żerdka, Jampich

Sędziowali – Łukasz Sowada oraz Wojciech Białowąs i Paweł Dul (Opole)
Żółte kartki – Muszyński, Niemienionek, Stempin (Ślęza), Wyroba, Czernek, Caputa (Rekord)
Czerwone kartki za 2. żółte – Muszyński 93′, Caputa 93′
Widzów – 150