Ślęza znów przegrywa mecz, którego przegrać nie powinna
W rozegranym w Zabrzu meczu 12. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław przegrała z rezerwami miejscowego Górnika 0:2.
Kolejny niestety mecz Ślęza kończy bez zdobyczy punktowej i kolejny też raz przegrywa z rywalem, który wcale nie był lepszy, a wręcz przeciwnie. Rezerwy Górnika wygrały, bo w praktyce wykorzystały wszystko to co miały, a wrocławianom, mimo przewagi w całym meczu, ani razu nie udało się umieścić piłki w siatce.
Już zaraz po rozpoczęciu meczu wynik mógł otworzyć Szymon Tragarz, lecz niestety będąc w dobrej sytuacji dał się przepchnąć jednemu z defensorów Górnika. W 9 min. pierwszy raz w tym spotkaniu dała znać o sobie trójka sędziowska. Arbiter dobrze zareagował, nie przerywając akcji mimo brutalnego faulu na Semirze Ahmedzie, bowiem wrocławianie utrzymali się przy piłce i po długim zagraniu wystartował do niej Maciej Matusik, mając przed sobą jeszcze obrońcę. Nasz zawodnik potrafił go wyprzedzić i wychodził sam na sam gdy rozległ się gwizdek. Okazało się, że boczny sędzia podniósł chorągiewkę sygnalizując spalonego, którego być nie mogło (zresztą podobnie uczynił w drugiej połowie w przypadku zawodnika miejscowych), bo jak już zaznaczyliśmy piłkarz Ślęzy dopiero wyprzedzał obrońcę, gdy zagrana piłka była już z przodu. Rozumiemy, że asystent może się jeszcze uczy i nie do końca pojmuje definicję spalonego, ale sytuacja była tak czytelna, że arbiter główny powinien zignorować machanie chorągiewką i puścić akcje, czego jednak nie uczynił. Co gorsze, za faul na Ahmedzie nie pokazał też choćby żółtej kartki. W kolejnych minutach Ślęza często przeprowadzała akcje oskrzydlające, lecz jakość dośrodkowań naszych zawodników była dziś na kiepskim poziomie. Górnik swoją pierwszą groźną akcje przeprowadził w 13 min. i od razu objął prowadzenie, po uderzeniu Marko Zawady. Ślęza mogła wyrównać w 17 min. lecz Tragarz z dosyć ostrego kąta posłał futbolówkę wprost w bramkarza. Niecelnie uderzał też z dystansu Mateusz Stempin i z bliska głową Hubert Muszyński. Tuż przed przerwą jeden z piłkarzy gospodarzy urwał się Ahmedowi, a goniący go piłkarz 1KS-u w nieprzepisowy sposób zatrzymał go już w polu karnym. Skutecznym egzekutorem rzutu karnego okazał się być Dariusz Kamiński.
W drugiej połowie zaznaczyła się już zdecydowana przewaga żółto-czerwonych, a miejscowi starali się tylko przeszkadzać i kraść czas. Trzeba by długo chyba poszperać w pamięci, by przypomnieć sobie tak często padających na murawę zawodników, sygnalizujących kontuzje. Tak naprawdę czynili to od momentu zdobycia gola, a po przerwie częstotliwość tych pseudo urazów jeszcze się zwiększyła. Ale też dlaczego nie mieli tego czynić, gdy mieli korzystny rezultat, a arbiter dawał się nabierać. Dziwne było też to, że mimo, że za bramką stał chłopak z piłką, to golkiper za każdym razem latał (a raczej szedł) za tą daleko kopniętą poza linię końcową. I to panu sędziemu też nie przeszkadzało, bo ani razu nie zwrócił bramkarzowi uwagi. Ślęza atakowała, ale Jakub Bohdanowicz posłał piłkę obok słupka, a niecelnie główkował Tragarz. Kilka innych uderzeń zablokowanych zostało przez defensorów Górnika. W 67 min. Muszyński z niewygodnej pozycji nie zdołał posłać futbolówki w światło bramki. W 68 min. „setkę” zmarnował stojący sam przed bramką Paweł Niemienionek, a chwilę potem niecelnie z dystansu huknął Adrian Niewiadomski. I tak już do końcowego gwizdka arbitra, Ślęza atakowała, lecz ani razu nie zdołała tych ataków sfinalizować zdobyciem gola.
Przegraliśmy, lecz w żadnym wypadku winy za porażkę nie chcemy zwalać na arbitra, ale jego postawy w dzisiejszym meczu pominąć nie możemy. Każdy wie, że najlepszy sędzia to taki, którego praktycznie nie widać. Tego dzisiejszego było widać było aż nadto, można by się nawet zastanowić, czy nie chciał on pokazać, że to on jest najważniejszy na boisku. Oprócz wymienionych już wcześniej sytuacji, sędzia z Opola zaprezentował zdolności do monologów, których i to bardzo długich wygłosił w stronę zawodników sporo. Widać, że gościu lubi sobie pogadać, ale od tego nie jest boisko. Piłkarzom wystarczy zwrócić uwagę, a nie gadać i gadać. Dość powiedzieć, że do pierwszej połowy sędzia doliczył dwie minuty, a zdecydowanie więcej ich poświęcił w niej na rozmowy z zawodnikami. Najlepszy numer arbiter wywinął już pod koniec meczu, gdy żółtą kartkę pokazał nie temu piłkarzowi Ślęzy, który faulował, a zupełnie innemu. To też świadczy o jego koncentracji na boisku.
Dziś przegraliśmy drugi mecz z rzędu, ale nie spuszczamy głów. Do lidera tracimy 5 pkt, co nie jest jakimś strasznym dystansem. Wszystko można jeszcze odrobić, wszak do zakończenia rozgrywek pozostały jeszcze 22. kolejki. Szykujemy się zatem na następny mecz z Piastem Żmigród, z wiarą, że tym razem będzie lepiej.
GÓRNIK II ZABRZE – ŚLĘZA WROCŁAW 2:0
1:0 Zawada 13′
2:0 Kamiński (karny) 43′
Górnik II – Neugebauer, Jaksik, Surowiec, Paluszek, Skiba, Kamiński (75’Pranica), Zawada (89’Całka), Rostowski (78’Pisarek), Baranowicz (35’Banaczek), Eizenhart, Kulanek.
rezerwa – Krawczyk
Ślęza – Zabielski, Stempin (46’Traczyk), Bohdanowicz (84’Wdowiak), Lewkot, Matusik (46’Kotyla), Pisarczuk, Tragarz (65’Niewiadomski), Ahmed, Muszyński, Tomaszewski, Niemienionek
rezerwa – Koziarz, Dyr, Gutierrez)
Sędziowali – Bartosz Owsiany oraz Artur Chudala i Michał Mazurek (Opole)
Żółte kartki – Skiba, Baranowicz (Górnik II), Tomaszewski, Kotyla, Niewiadomski (Ślęza)
Widzów – 100