Zabrakło armat

W meczu 18. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3) Ślęza Wrocław zremisowała z ROW-em 1964 Rybnik 0:0.

 
Po raz drugi w tym sezonie Ślęza podzieliła się z ROW-em punktami i po raz drugi po konfrontacji z rybniczanami odczuwamy duży niedosyt, bo podobnie jak jesienią, także i dziś to Ślęza była zdecydowanie bliżej odniesienia zwycięstwa. Szkoda, tym bardziej, że nasi piłkarze włożyli w to spotkanie mnóstwo sił i zasłużyli na komplet punktów. Pretensje, że tak się nie stało, mogą mieć jednak wyłącznie do siebie, bo powinni wykorzystać choć jedną z kilku doskonałych okazji do umieszczenia piłki w siatce.

Mecz toczył się w trudnych warunkach, na grząskim boisku i przy siąpiącym deszczu. Warunki do gry były jednak jednakowe dla obu ekip i w nich nie należy szukać usprawiedliwienia. W tym miejscu trzeba jeszcze gorąco podziękować gospodarzom obiektu, którzy wykonali mnóstwo pracy, by boisko nadawało się do gry, a jak wiemy na „Oławce”nie jest to łatwe.

Od pierwszych minut widać było, że obie ekipy chcą dobrze rozpocząć piłkarską wiosnę i próbowały przejąć inicjatywę na boisku. Nie zapominały też jednak o zabezpieczeniu okolic swojego pola karnego, stąd sytuacji podbramkowych było bardzo niewiele. Jedną z nich miał Hubert Muszyński, który jednak o centymetry minął się z piłką dośrodkowaną z lewej strony. W 24 min. do wykonania rzutu wolnego podszedł Dawid Plizga. Uderzył dobrze, ale nie na tyle by zaskoczyć Piotra Zabielskiego. Im bliżej przerwy, tym coraz groźniejsi byli wrocławianie. Strzelał zbyt lekko Guilherme da Silva, a z kolei uderzeniu Roberta Pisarczuka mocy nie brakowało, ale było ono za to niecelne. W 42 min. Guilherme zdecydował się na strzał piętą, lecz i on był niecelny.

Po zmianie stron przez kilkanaście minut swoje warunki starali się narzucić rybniczanie, ale po za tym, że w tym okresie dłużej utrzymywali się przy piłce, nic nie wynikało. Od około 60 minuty inicjatywę przejęli żółto-czerwoni i ich przewaga z minuty na minutę była coraz większa. Dobrej okazji do otwarcia wyniku nie wykorzystał Piotr Kotyla. W 65 i 68 min. po składnych akcjach 1KS-u niewiele mylił się Pisarczuk. W 73 min. na czystej pozycji znalazł się Vlayslav Korzhynskyi, lecz jego strzał lewą nogą był zbyt słaby, by mógł się on cieszyć z gola w debiucie. Raz za razem mocno kotłowało się w polu karnym gości, ale futbolówka jak zaczarowana nie chciała wpaść do bramki. W 88 min. piłkę meczową miał Filip Olejniczak, lecz ku naszej rozpaczy przegrał pojedynek sam na sam z Kewinem Paszkiem.

ŚLĘZA WROCŁAW – ROW 1964 RYBNIK 0:0

Ślęza – Zabielski, Stempin (78’Gil), Pisarczuk (78’Stępień), Kotyla, Bohdanowicz, Lewkot, Guilherme (62’Korzhynskyi), Olejniczak, Muszyński, Tomaszewski, Niemienionek
rezerwa – Palmowski, Bialik, Ahmed, Niewiadomski
nieobecni – Traczyk, Dyr (kontuzje), Stańczak, Krukowski, Szewczyk (poza kadrą meczową)

ROW – Paszek, Pacholski, Krotofil, Baranskyi, Spratek, Jary, Warmiński (75’Kunat), Plizga (62’Mandrysz), Kuczera (72’Piejak), Szkatuła, Wodecki (90+3’Polok)
rezerwa – Zapała, Janik, Niedźwiedzki

Sędziowali – Krystian Stenzinger (Żagań) oraz Michał Zięba i Mariusz Maćko)
Żółte kartki – Tomaszewski, Niemienionek (Ślęza), Szkatuła (ROW)
Widzów – 100