Zwycięstwo na koniec zgrupowania w Świdnicy

W rozegranym w Świdnicy meczu sparingowym Ślęza Wrocław wygrała z Nysą Kłodzko 5:3

 
Gdy rozpoczynało się to spotkanie, termometry wskazywały -12 stopni. Tym nie martwiliśmy się jednak za bardzo, a raczej zastanawialiśmy się, jak piłkarze Ślęzy zniosą ten mecz pod względem fizycznym. Wszak mieli już oni w nogach dwa sobotnie sparingi, a we wcześniejszych dniach trenowali dwa razy dwa razy dziennie. Po potyczce z Nysą możemy powiedzieć, że dali sobie radę, choć zmęczenie dawało o sobie znać. O samym meczu można by rzec, że pod względem zdobytych goli w spotkaniach z czwartoligowcami ich liczba się zgadzała, trochę gorzej było po stronie strat.

W meczu z Nysą zaprezentowało się na boisku 20. zawodników, a w jedenastce rozpoczynającej to spotkanie znalazło się 3. juniorów (Palmowski, Sakwa, Lasota). Nas najbardziej ucieszyło, że znalazł się też w niej Jakub Bohdanowicz, dla którego był to pierwszy sparing w okresie przygotowawczym.

Wynik meczu mógłby sugerować, że miał on w miarę wyrównany przebieg. Nic jednak bardziej mylnego. Przewaga Ślęzy była bardzo wyraźna, a różnica klas dzielących obie ekipy bardzo widoczna. Gdybyśmy mieli wymienić wszystkie sytuacje bramkowe stworzone przez żółto-czerwonych, to ta relacja byłaby niezmiernie długa. Powiedzmy więc tylko, ze piłka miedzy innymi trzykrotnie odbiła się od słupka, a w innych sytuacjach wrocławianie nie wykorzystywali tzw. „setek”. Za skuteczność pochwalić trzeba za to ambitny zespół z Kłodzka, który choć okazji nie miał zbyt wiele, to potrafił zdobyć aż 3. bramki. Dwie z nich co prawda po rzutach karnych (to był sparing, więc pracę sędziego przemilczmy), ale nie ma to przecież większego znaczenia w końcowym rozrachunku, a powoduje też, że dziś musimy trochę zganić naszą defensywę. Z drugiej strony trzeba być też dla chłopaków wyrozumiałym, bo czasami oni chcieli, ale nogi odmawiały im posłuszeństwa, czego potwierdzeniem niech będą słowa jednego z żółto-czerwonych do piszącego te słowa. Powiedział on „Panie Darku, nie mam nóg” i niech to będzie najlepszym komentarzem pracy, jaką w ostatnich tygodniach wykonali piłkarze Ślęzy Wrocław.

ŚLĘZA WROCŁAW – NYSA KŁODZKO 5:3 (2:1)

0:1 Pierzchalski (karny) 20′
1:1 Stempin 24′
2:1 Jakóbczyk 40′
3:1 Firlej 50′
4:1 Kluzek 52′
4:2 Dereń 57′
4:3 Pierzchalski (karny) 67′
5:3 Kluzek 81′

Ślęza – I połowa – Palmowski, Berkowicz, Korytek, Niewiadomski, Lasota, Muszyński, Bohdanowicz, Traczyk, Sakwa, Stempin, Jakóbczyk.
II połowa – Palmowski, Molski, Wdowiak, Grabowski, Korytek (63’Lasota), Jarczak (63’Traczyk), Repski, Łątka, Mańkowski, Kluzek, Firlej.

Nie zagrali – Matusik i piłkarz testowany (niegroźne urazy po sobotnich meczach), Ziarko, Gorczyca (bramkarze) i Małecki (kontuzja)