Jakże wspaniały, okraszony awansem sezon piłkarek Ślęzy

Sezon 2021/22 był bardzo udany dla żeńskiego zespołu Ślęzy Wrocław, który wywalczył awans do II ligi.

 
Zanim rozpoczniemy minionego sezonu, krótki rys historyczny. Pierwszy raz Ślęza do rozgrywek ligowych przystąpiła w sezonie 2016/17. Były to rozgrywki III ligi wojewódzkiej. Wówczas na Dolnym Śląsku zmagania ligowe toczono w dwóch grupach, a drużyna 1KS-u swój debiutancki sezon zakończyła na 4. miejscu. Kolejne rozgrywki (2017/18) toczone były już w jednej grupie, a Ślęza zajęła w nich doskonałe 3. miejsce. Wtedy już, jeszcze po cichu zaczął się nam marzyć awans do II ligi. Nie udało się go wywalczyć w sezonie 2018/19, w którym o 1 pkt. lepszy był
LUKS Ziemia Lubińska. Przed startem rozgrywek 2019/20 o awansie mówiliśmy już głośniej. Nikt się wtedy jednak nie spodziewał, że ligową rywalizację storpeduje pandemia. Po rundzie jesiennej i jednym meczu wiosny, Ślęza plasowała się na 2. pozycji za świdnicką Polonią. Te zmagania jak wiemy nie zostały dokończone, ale i tak jak się potem okazało, żaden z zespołów awansu by nie uzyskał, bowiem niespodziewanie przeprowadzona została reorganizacja kobiecych lig w naszym kraju, czego efektem były cztery grupy makroregionalne III ligi, zamiast dotychczasowych szesnastu. Awansu do tej dużo mocniejszej ligi była Polonia,a my z niecierpliwością oczekiwaliśmy decyzji, czy znajdzie się w niej miejsce także dla Pierwszego Klubu Sportowego we Wrocławiu. Tak też się stało i Ślęza przystąpiła do rywalizacji w lidze, w której ponad połowa występujących w niej zespołów, w poprzednim sezonie występowała w II lidze. Okazało się, że nie taki diabeł straszny jak go malują, bowiem Ślęza uplasowała się na 3. miejscu w tabeli. To tylko potwierdzało, że naszą drużynę stać na więcej i stąd, przed startem sezonu 2021/22 już otwarcie mówiliśmy, że cel na ten sezon jest jeden – awans. Taki też cel miała drużyna Czarnych II Sosnowiec, a wśród ewentualnych rywali, którzy mogliby się włączyć do wrocławsko-sosnowieckiej widzieliśmy też Mitech. To znalazło potwierdzenie w rundzie jesiennej, w której trzy czołowe zespoły doznały po zaledwie jednej porażce. O tym co działo się w tej rundzie pisaliśmy w listopadzie.

Okres przygotowawczy do rundy wiosennej był wyjątkowo długi, bowiem nie wiedzieć dlaczego, prowadzący rozgrywki Lubuski Związek Piłki Nożnej
wymyślił sobie, że wznowione one zostaną dopiero na początku kwietnia, czyli najpóźniej ze wszystkich żeńskich lig. Czasu na przygotowania było zatem aż nadto. Jeszcze w listopadzie i grudniu drużyna pobawiła się troszkę w futsal, zdobywając m.in. regionalny Puchar Polski. Potem była świąteczna przerwa, by w styczniu rozpocząć już przygotowania pełną parą. Kadra, która te przygotowania rozpoczęła w praktyce nie różniła się od tej z jesieni. W zimie do pierwszej drużyny nie dołączyła żadna zawodniczka, a zabrakło tylko Aleksandry Kucharskiej, która zawiesiła piłkarskie buty na kołku.

Zajęcia treningowe odbywały się na własnym obiekcie, a pomiędzy nimi rozgrywane były sparingi,, których odbyło się całkiem sporo. Bilans tych spotkań był dodatni. Żółto-czerwone poradziły sobie w nich m.in. z pierwszoligowymi zespołami Pogoni Tczew (6:3) i SWD Wodzisław Śl. (4:0). Jedynej porażki (4:6) Ślęza doznała z drugoligową Ostrovią, a jedyny remis (2:2) zanotowała z bardzo mocnym zespołem Lecha UAM Poznań, który jak teraz już wiemy, również awansował do II ligi (gratulujemy).
Przed startem rundy wiosennej, okazało się, że z rozgrywek wycofał się Promień Żary. To oznaczało, że każda z drużyn rozegra o jedno spotkanie mniej. Wiosną wyraźnie z tonu spuścił za to żywiecki Mitech, a to oznaczało, że w rywalizacji o awans pozostały już w praktyce tyko dwie drużyny, czyli liderujące po jesieni rezerwy Czarnych i oczywiście Ślęza. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że to właśnie bezpośredni mecz pomiędzy tymi drużynami, który został zaplanowany na 15 maja, będzie tym, który zadecyduje, czy w kolejnym sezonie w II lidze zagra zespół z Sosnowca, czy też Wrocławia. Zanim jednak do niego doszło, trzeba było rozegrać kilka innych spotkań, w których nie można było pozwolić sobie na stratę punktów. Na początek Ślęza poradziła sobie z Chrobrym Głogów, wygrywając 5:0. Następnie dziewczyny przywiozły komplet punktów z Zabrze, gdzie wygrały z miejscowym Górnikiem 4:0. W starciu z opolską Unią na Kłokoczycach, Ślęza straciła pierwszą bramkę w rundzie wiosennej, ale strzeliła ich za to 9. Tyle samo goli zaaplikowały wrocławianki w Bogdańcu Stilonowi Gorzów Wlkp. nie tracąc jednak tym razem żadnej. Te wszystkie mecze to była
jednak tylko przygrywka do tego, co miało się wydarzyć 15 maja w Centrum Piłkarskim Ślęza Wrocław – Kłokoczyce.

Jesienią, mocno wzmocniony zawodniczkami z pierwszej drużyny, zespół Czarnych II wygrał ze Ślęzą 6:0. Ślęza chcąc być lepsza od rezerw Mistrza Polski musiała zatem sięgnąć po pełną pulę, bowiem remis w praktyce nic nie dawał. Dziewczyny zagrały w tym meczu z ogromną determinacją i swój cel osiągnęły, wygrywając 2:0. Po tym starciu Ślęza wskoczyła na fotek lidera.

Aby tę pozycję obronić, trzeb było wygrać jeszcze cztery, jakie zostały do rozegrania mecze. W teorii było to zadanie proste, ale jak się okazało, nasze piłkarki musiały sobie w nich radzić nie tylko z zawodniczkami drużyn przeciwnych, ale też w dwóch przypadkach i z arbitrami. Już mecz w Świdnicy był tym, w którym sędzia podejmował wiele niezrozumiałych decyzji, ale dziewczyny mimo to wygrały 5:0. W Tychach problemów nie było, bowiem żółto-czerwone wygrały 6:0. Potem miał być mecz z zamykającym tabelę, ULKS-em Bogdańczowice, który jednak nie doszedł do skutku, bowiem drużyna gości nie przyjechała do Wrocławia. Pozostał zatem jeszcze ten jeden mecz w Żywcu.

Jaki on miał przebieg, mamy jeszcze świeżo w pamięci. Najważniejsze, że wrocławianki wygrały w nim nie tylko z rywalkami, ale też z własny stresem. Poradziły też sobie z trójką sędziów, których delegowanie na takie, decydujące o awansie spotkanie, tu powtórzymy, było pokazem tego, jak co niektóre osoby traktują żeński futbol w naszym kraju.

Za nami wspaniały sezon, bo inaczej nie można go określić, po tym jak uzyskuje się promocję do wyższej klasy rozgrywkowej. Ten ogromny sukces, to efekt nie tylko ostatnich miesięcy, ale też tych wszystkich lat pracy, jaką trener Arkadiusz Domaszewicz wykonał z piłkarkami. Ten sukces to też spełnienie marzeń tego faceta, który jak mało kto potrafi pracować z kobietami, a jest to często wielkie wyzwanie. Dobrał też on sobie odpowiednich
współpracowników, których udział w osiągnięciu wymarzonego celu, też jest ogromny.

Trenerzy trenerami, ale jednak najważniejsze były same piłkarki. W minionym sezonie zagrało ich w pierwszym zespole 25. Komplet spotkań mają na swoim koncie Wiktoria Tyza, Kinga Podkowa, Nikola Żurawska i Karina Kruk. Najwięcej bramek strzeliła, bo 18, strzeliła Paulina Zygadlik, która piłkę w bramce umieszczała średnio co 51 minut. Zawodniczką, która najczęściej, bo 17 razy asystowała swoim koleżankom strzelającym gole, była Kinga Podkowa.

Warto zauważyć, że duża rolę w rozgrywkach III ligi odgrywały juniorki. Trudno sobie bowiem wyobrazić ten zespól bez Oliwii Szewczyk, Kariny Kruk, Zuzanny Walczak, Katarzyny Gaber, Sandry Słoty i Aleksandry Gruchały. Pojedyncze, ale też udane występy odnotowały Bianka Raduj, Wiktoria Gazda i Julia Ciesielska.

Sukces w postaci awansu nie byłby możliwy, gdyby piłkarki Ślęzy nie stanowiły drużyny w pełnym tego słowa znaczeniu. Każda z nich, nie ważne czy przebywała na boisku, czy na ławce rezerwowych, czy też będąc poza meczową osiemnastką, żyła każdym meczem na 100%. Dziewczyny same potrafiły się wzajemnie mobilizować w trudnych momentach, a takich też nie brakowało. Same też nazywały siebie „bandą świrów’, a my tę bandę po prostu kochamy.

Jest awans, ale to dopiero początek. Znamy potencjał zespołu i wiemy, że może on osiągnąć jeszcze dużo więcej. Ale to dopiero w kolejnym sezonie, już w II lidze, na którego rozpoczęcie z niecierpliwością czekamy.

Na koniec dziękujemy tym wszystkim osobom, które wspierały zespół i bez których ten awans byłby niemożliwy do zrealizowania. Dziękujemy
wszystkim zespołom za sportową rywalizację i życzymy im powodzenia w kolejnym sezonie. Bardzo mocno dziękujemy też kibicom wspierającym nasze piłkarki nie tylko w meczach domowych, ale też często na odległych wyjazdach.