Ślęza remisuje z drugoligowcem z Kalisza

W rozegranym w Kaliszu meczu sparingowym, Ślęza Wrocław zremisowała z miejscowym KKS-em 1925 Kalisz 1:1.

 

Zanim o samym meczu, to słów kilka o tym co wydarzyło się przed nim. 10. stycznia napisaliśmy, że Ślęza rozegra mecz sparingowy z KKS-em Kalisz. Oba kluby doszły do porozumienia co do jego daty, mianowicie 7. lutego. Tymczasem przed tygodniem dowiedzieliśmy się, że KKS zostawił nas na przysłowiowym lodzie i w tym dniu zagra z Lechem. Co gorsza, na oficjalnej stronie klubu z Kalisza mogliśmy przeczytać – „Zmiana rywala podyktowana została wycofaniem się dotychczasowego przeciwnika”. Troszkę kaliszanie tym wpisem przegięli, bo nikt we wrocławskim klubie meczu nie odwoływał, tym bardziej, że znalezienie odpowiedniego sparingpartnera w tym okresie było już niemożliwe. Mecz odwołany został tylko i wyłącznie przez KKS. Minęło kilka dni, a sytuacja się odwróciła, bowiem tym razem to KKS został na lodzie, bo z gry z tym klubem zrezygnował Lech. Wrócił więc ponownie temat meczu ze Ślęzą, i ostatecznie do niego doszło. Gdyby jednak 1KS miał inną alternatywę, to z pewnością do Kalisza by się nie wybrał.

Sobotnie spotkanie odbyło się na tzw. Majakowskim Wembley, czyli boisku ze sztuczną murawą zbudowanym na jednym z kaliskich osiedli. Boisko to ma jeden znaczący feler, a mianowicie kolorystykę linii na nim wymalowanych. Linie białe służą do rugby, a do futbolu linie żółte. Być może ci co grają na tym obiekcie często, przyzwyczaili się już do takiego oznakowania, ale dla naszych piłkarzy stanowiło one utrudnienie, bowiem z przyzwyczajenia często grali oni sugerując się liniami białymi.

Sam mecz, rozgrywany w okresie ciężkich treningów był taki jakiego mogliśmy się spodziewać. U piłkarzy Ślęzy, którzy przez ostatnie dwa tygodnie trenowali dwa razy dziennie, widać było brak dynamiki i szybkości. Nie brakowało im za to woli walki, ani też charakteru. Składnych podbramkowych akcji było jednak bardzo niewiele. W początkowym okresie meczu przeważali miejscowi i oni też mieli jedną znakomitą okazję do zdobycia gola. Im bliżej końca tej odsłony, tym więcej z gry miała Ślęza, co poza słabym uderzeniem Piotra Stępnia i strzałem w środek bramki Jakuba Bohdanowicza, wymiernych skutków nie przyniosło.

Druga połowa była wyrównana, nie brakowało w niej prawdziwie męskiej rywalizacji, ale nadal brakowało składnych akcji kończonych strzałami. Takich odnotować możemy tylko kilka. W 55 min. niecelnie z dystansu przymierzył Bohdanowicz. W 71 min. gospodarze za sprawą strzału Nikodema Zawistowskiego objęli prowadzenie. W 77 min. KKS miał kolejną okazję, ale ze strzałem jednego z miejscowych zawodników, poradził sobie testowany przez Ślęzę golkiper. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się skromnym zwycięstwem drugoligowca, w 89 min. Ślęza doprowadziła do wyrównania. Stało się tak po rzucie rożnym egzekwowanym przez Roberta Pisarczuka, gdy wysoko w powietrze wyskoczył Hubert Muszyński i znakomicie uderzył głową.

W dzisiejszym meczu w zespole Ślęzy testowanych było czterech piłkarzy. Oprócz wspomnianego golkipera, była to też trójka obcokrajowców. Czy któryś z nich pozostanie w 1KS-ie, o tym zadecyduje już sztab szkoleniowy.

KKS 1925 KALISZ – ŚLĘZA WROCŁAW 1:1 (0:0)

1:0 Zawistowski 71′
1:1 Muszyński 89′

KKS I połowa – Kosut, Mickevičs, Pawlik, Gawlik, Mączyński, Kamiński, Chojnowski, Łuszkiewicz, Borecki, Gordillo, Maćczak – II połowa – Krakowiak, Sabiłło, Smoleński, Waleńcik, Radziewicz, Zawistowski, Koczy, Hołota, Kaszuba, Tunkiewicz, Majewski.

Ślęza – Zabielski (72’testowany 4), Muszyński, Samiec (72’Marciniak), Dyr (46’Kotyla), Stempin (72’testowany 1), Pisarczuk (46’Wawrzyniak), Olejniczak (72’Pisarczuk), Kluzek (46’Traczyk), testowany 1 (46’testowany 2), Bohdanowicz (72’Telatyński),Stępień (46’testowany 3).