Po trudnym meczu Ślęza wygrywa w Pawłowicach
W rozegranym w Pawłowicach meczu 27. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław wygrała z miejscowym Pniówkiem 1:0.
Jadąc do Pawłowic zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że będzie to niełatwe spotkanie i tak też one rzeczywiście było. Było to starcie, które potocznie nazywa się meczem walki i tej na boisku nie brakowało. Nie brakowało też emocji w tej ciekawej potyczce. Dla nas najważniejsze jest to, że z tego trudnego terenu Ślęzy wywiozła komplet punktów, zresztą jak najbardziej zasłużenie.
Od dłuższego czasu sztab szkoleniowy 1KS-u nie ma łatwego zadania z wyborem składu na poszczególne mecze. Dziś do autokaru nie wsiadło pięciu ważnych zawodników Ślęzy, borykających się z problemami zdrowotnymi. Nie wsiadł też i trener Grzegorz Kowalski, którego w Pawłowicach zastąpił Jacek Opałka. Jak by tych problemów było mało, to już na samym początku meczu kontuzji, która sprawiła, że musi opuścić plac gry doznał Maksymilian Trepczyński.
Od początku tego meczu na murawie pawłowickiego stadionu trwała zażarta walka. Pierwszą dogodną sytuację w 11 min. stworzyli miejscowi, ale finalizujący akcje Mateusz Szatkowski uderzył niecelnie. Na dobrą okazję Ślęzy musieliśmy poczekać do 23 min. W niej właśnie, po długim wrzucie piłki z autu Limy, nieźle głową strzelił Robert Pisarczuk, lecz Bartosz Gocyk nie dał się zaskoczyć. Kilka minut później indywidualną akcję przeprowadził Vinicius, lecz i z jego uderzeniem poradził sobie miejscowy golkiper, a w 35 min. niezbyt precyzyjnie przymierzył z dystansu Lima. Najlepszą okazję w tej części meczu zmarnowali jednak gospodarze. Był nią rzut karny podyktowany za faul Limy. W 39 min. do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Szatkowski, a stojący w bramce Ślęzy Paweł Budzyński do końca go wyczekał i poradził sobie z niezbyt silnym strzałem. Ta sytuacja mogła się zemścić na Pniówku, gdyby w 41 min. lepiej uderzył Joao Passoni.
Trochę obawialiśmy się tego, jak nasz zespół będzie wyglądał po przerwie, bowiem w dwóch ostatnich meczach w początkowych minutach drugiej odsłony wyglądał nieszczególnie. Dziś było inaczej. Tuż po wznowieniu gry żółto-czerwoni zaatakowali z dużym impetem, a na efekty tego nie trzeba było długo czekać, bo już w 50 min. po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Pisarczuka, najwyżej wyskoczył w polu karnym i ładnym uderzeniem głową, umieścił piłkę w siatce wcale przecież nie grzeszący wzrostem Lima. Wrocławianie po objęciu prowadzenia poszli za ciosem i byli bliscy podwyższenia rezultatu. Ze strzałami Pisarczuka i Limy poradził sobie Gocyk, a Adam Samiec niecelnie główkował. W 68 min. mógł być jednak remis, ale na szczęście znakomitą interwencją przy strzale Dawida Wicińskiego popisał się Budzyński. W 74 min. ładnie uderzył Passoni, lecz i tym razem Gocyk nie dał się zaskoczyć. Chwilę potem, znów gorącą się zrobiło pod bramką Ślęzy, ale groźnej sytuacji wspólnie zapobiegli Budzyński i Paweł Fediuk. W 87 min. ten mecz powinien zamknąć Lima, który jednak z 2 metrów trafił w Gocyka.
PNIÓWEK 74 PAWŁOWICE – ŚLĘZA WROCŁAW 0:1
0:1 Lima 50′
Pniówek – Gocyk, Weis, Morcinek, Szatkowski, Kasperowicz, Spratek (46’Musiolik), Fulianty, Trąd, Płowucha, Glapka (65’Herman), Wiciński (75’Hanzel)
rezerwa – Zapała, Pońc, Ciuberek.
Ślęza – Budzyński, Pisarczuk, Bohdanowicz, Traczyk, Lima, Trepczyński (9’Stempin), Vinicius (90+2’Wawrzyniak), Passoni (76’Krukowski), Samiec, Tomaszewski, Fediuk
rezerwa – Zabielski, Hampel, Murat, Gil.
nieobecni – Niewiadomski, Kluzek, Muszyński, Afonso, Hawryło.
Sędziowali – Bartosz Pałetko (Kraków) oraz Maciej Górski i Arkadiusz Kmak
Żółte kartki : Morcinek, Szatkowski, Musiolik – Lima
Widzów – 150