Denis Matuszewski: „Ślęza nie ma zbyt wielu wad”

Przed meczem z Cariną Gubin rozmawiamy z piłkarzem tej drużyny Denisem Matuszewskim.

 

 

W bardzo dobrych nastrojach udaliście się w daleką podróż do Gubina po spotkaniu w Kluczborku. Pokonaliście tam faworyzowany MKS. Co zadecydowało według Ciebie o tym zwycięstwie?

Wygraliśmy ten pojedynek, zdobyliśmy trzy punkty i w dobrych humorach wróciliśmy do domu. Konfrontacja z tą ekipą nie należała do lekkich. Wyjazd w dzień meczowy i niewygodny przeciwnik to nie jest dobre połączenie. Myślę, że zwyciężyliśmy silną wolą, determinacją i serduchem.

Zdobyliście w niedzielę bardzo ważne trzy punkty. Jednak wciąż jesteście wśród tych zespołów, które walczą o utrzymanie na trzecioligowych boiskach. To zwycięstwo na pewno podniesie Wam morale przed decydującymi meczami w bieżącym sezonie…

Myślę, że wygrana buduje, ale nie możemy się w niej zatracić. Musimy konsekwentnie dążyć do celu, skupić się i zdobywać punkty nie ulegając emocjom.

Teraz przed Wami wyjazdowe starcie ze Ślęzą Wrocław. Jakie są Twoim zdaniem największe zalety i wady tego przeciwnika?

Moim zdaniem największą zaletą wrocławian jest bardzo dobre przygotowanie fizyczne, najlepsze ze wszystkich trzecioligowych drużyn. Ślęza nie ma zbyt wielu wad. Natomiast, te które zauważyliśmy postaramy się wykorzystać w jutrzejszym meczu.

W bieżącym sezonie nie lubicie na wyjazdach dzielić się punktami ze swoimi rywalami. Nie zanotowaliście bowiem w czternastu dotychczasowych spotkaniach na obcym terenie ani jednego remisu…

Pół żartem, pół serio – albo wszystko albo nic (śmiech). Faktycznie, nie zdarza nam się remisować, co wypadałoby zmienić. Lepszy remis niż porażka.

Jesteś najskuteczniejszym strzelcem zespołu z Gubina, ale też łapiesz sporo kartek, bo masz do tej pory ich aż dziewięć. Lubisz taki styl grania na pograniczu faulu?

Grając jako napastnik dużo pracuje w defensywie, co przekłada się na żółte kartki. Nie jestem zadowolony z tego, że tyle ich mam, nie mniej jednak każda gra ma swoje zasady.