Ślęza zwycięża wysoko po świetnej końcówce

W meczu 24. kolejki rozgrywek III ligi (gr.3), Ślęza Wrocław wygrała z Rekordem Bielsko-Biała 4:1.

 
Jak to we wcześniejszych meczach z Rekordem bywało, tak i w dzisiejszym emocji ani goli nie brakowało. Dla nas najważniejsze jest to, że piłkarze Ślęzy postarali się o to, by Święta Wielkanocne upłynęły nam w radosnych nastrojach, wygrywając wysoko z dotychczasowym sąsiadem w tabeli.

O tym, że warto na stadion przyjść o czasie, przekonali się dziś kibice, którzy na obiekt na Kłokoczycach przybyli z kilkuminutowym opóźnieniem, bowiem nie zobaczyli aż dwóch bramek. Już w 1 min. goście przeprowadzili akcję, po której płaskim uderzeniem z 16-tego metra, gola strzelił Konrad Kareta. Radość z prowadzenia przyjezdnych trwała jednak bardzo krótko, bo już w 3 min. po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Roberta Pisarczuka, Hubert Muszyński strzałem głową doprowadził do wyrównania. Kolejne minuty to przewaga wrocławian, która przekładała się jedynie na seryjnie egzekwowane rzuty rożne. Brakowało za to konkretów, w postaci uderzeń na bramkę, a te co się zdarzyły, nadają się tylko do statystyk. Taki stan trwał do 26 min. w której po wrzutce Pisarczuka niecelnie główkował Lima. Chwilę później podobnie uczynił Maciej Tomaszewski, a za kolejną chwilkę, będący na czystej pozycji Lima ogromnie spudłował.

Po zmianie stron inicjatywa wciąż należała do żółto-czerwonych, lecz niestety, ich akcjom wciąż brakowało wykończenia. W 56 min. niespodziewanie to Rekord mógł objąć prowadzenie, gdy jeden z jego piłkarzy, widząc wysuniętego daleko od swojej bramki Piotra Zabielskiego, spróbował go przelobować i to się mu udało, ale na nasze szczęście piłka w niewielkiej odległości minęła słupek. Czas mijał, a wynik widniejący na tablicy wciąż nie ulegał zmianie. Wrocławianie nie spuszczali jednak z tonu i nie ustawali w poszukiwaniu kolejnej bramki. W 67 min. po dobrym dośrodkowaniu Viniciusa, znów Lima główkował nad poprzeczką. Wreszcie przyszła 71 min. i kibice Ślęzy mogli wznieść ręce do góry ciesząc się z prowadzenia żółto-czerwonych. stało się tak po tym jak Pisarczuk zagrał piłkę w pole bramkowe, a znajdującemu się w nim Limie, nie pozostawało nic innego jak tylko dołożenie do niej nogi. Po straconym golu Rekord starał się zaatakować, ale tym próbom ofensywnym towarzyszył chaos, przez co wrocławianie z łatwością je przerywali. Sami zaś czekali na kolejne okazje i na takie się doczekali. W 85 min. Jakub Gol zagrał futbolówkę do Joao Passoniego, a ten skutecznie wykończył akcje zmienników. To nie był jeszcze koniec strzelania, bowiem w 4 minucie doliczonego czasu, Kornel Traczyk obsłużył podaniem Viniciusa, a ten ustalił końcowy rezultat.

Cieszymy się ze zwycięstwa, ale też martwią nas urazy kolejnych zawodników Ślęzy. Już w pierwszej połowie plac gry musiał opuścić Adam Samiec, po tym jak został kopnięty w głowę, co skończyło się dla niego głębokim pęknięciem łuku brwiowego. W końcówce meczu z powodu urazu musiał też zejść z boiska Pisarczuk. Mamy nadzieje, że te urazy nie będą jednak na tyle groźne, by uniemożliwić grą naszych zawodników w najbliższych meczach, tym bardziej, że już w środę Ślęzę czeka finałowe starcie rozgrywek Pucharu Polski strefy wrocławskiej.

O ile piłkarzom nie można odmówić ambicji i zaangażowania, to o arbitrze dzisiejszego meczu możemy powiedzieć, że prezentował on już bardzo świąteczną formę. Wiele jego decyzji było co najmniej kontrowersyjnych, a najbardziej to niepodyktowanie rzutu karnego dla Ślęzy w pierwszej połowie po faulu na Macieju Tomaszewskim i niepodyktowanie jedenastki dla Rekordu już w doliczonym czasie.

ŚLĘZA WROCŁAW – REKORD BIELSKO-BIAŁA 4:1 (1:1)

0:1 Kareta 1′
1:1 Muszyński 3′
2:1 Lima 71′
3:1 Passoni 85′
4:1 Vinicius 90+4′

Ślęza – Zabielski, Hampel (71’Passoni), Stempin (71’Wawrzyniak), Pisarczuk (82’Gil), Lima (82’Traczyk), Trepczyński, Hawryło, Vinicius, Samiec (45’Bohdanowicz), Muszyński, Tomaszewski
rezerwa – Budzyński, Krukowski
nieobecni – Kluzek, Niewiadomski, Afonso (kontuzje), Fediuk (kartki)

Rekord – Żerdka, Madzia, Nowak, Caputa (86’Feruga), Wróbel (62’Kasprzyk), Sobik (64’Waluś), Żołna, Twarkowski (86’Nocoń), Kowalczyk, Kareta, Pańkowski
rezerwa – Szumera, Wróblewski

Sędziowali – Eliasz Pawlak (Poznań) oraz Piotr Bacia, Dawid Maciejewski i Szymon Erenc (techniczny)
Żółte kartki – Tomaszewski – Kowalczyk, Kasprzyk
Widzów – 100