Świetna Ślęza gromi LKS Goczałkowice

W rozegranym w Centrum Piłkarskim Ślęza Wrocław – #Kłokoczyce, meczu 22. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław wygrała z LKS-em Goczałkowice Zdrój 5:1.

 

Piłkarze Ślęzy znakomicie zareagowali na poniesioną przed tygodniem porażkę w Pawłowicach, pokonując bardzo wysoko LKS Goczałkowice Zdrój i czyniąc to w doskonałym stylu. A przecież mogliśmy mieć pewne obawy przed tym starciem, bo przecież beniaminek z Goczałkowic to zespół, który przed tym meczem legitymował się znakomitym bilansem spotkań wyjazdowych (7. zwycięstw, 2. remisy i 1. porażka). LKS to też jeden z dwóch zespołów (drugim jest Pniówek), który w tym sezonie zdołał wygrać ze Ślęzą. Fakt, że miało to miejsce w jedynym wcześniej rozegranym spotkaniem pomiędzy tymi zespołami sprawał, że LKS był też jedynym rywalem spośród wszystkich grających w bieżącym sezonie w III lidze, z którym Ślęza jeszcze nigdy nie wygrała.

W ostatnim czasie zespół Ślęzy dopadła plaga kontuzji. Z ich powodu już wcześniej, a także i dziś nie grali Mateusz Kluzek, Jakub Bohdanowicz i Piotr Kotyla. Jakby tego było mało, na jednym z treningów urazu też doznał podstawowy bramkarz – Piotr Zabielski – co spowodowało, że między słupkami zadebiutował dziś 17-letni Wiktor Gasztyk. Debiut naszego juniora możemy ocenić pozytywnie, choć tak naprawdę za wiele pracy to dziś on nie miał.

Żółto-czerwoni w najlepszy z możliwych sposobów weszli w to spotkanie, bo już w 3 min. po dośrodkowaniu Mateusza Stempina, gola strzałem głową zdobył Mikołaj Wawrzyniak. Bramka ta sprawiła, że goście musieli się otworzyć i próbować atakować by zniwelować straty. Słowo próbować jest tu jak najbardziej na miejscu, bo może i oni chcieli, ale znakomicie dysponowani wrocławianie do minimum ograniczyli ich ofensywne zapędy, a sami raz za razem przeprowadzali efektowne akcje. Z dystansu niecelnie przymierzył Robert Pisarczuk, a z technicznym uderzeniem Filipa Olejniczaka poradził sobie Patryk Szczuka. W 22 min. na czystej pozycji znalazł się Stempin i bardzo mocno spudłował. W 26 min. mieliśmy jedyną w pierwszej połowie groźna akcję przyjezdnych, lecz jeden z piłkarzy LKS-u nie zdołał opanować piłki w polu bramkowym przez co wylądowała ona w rękach Gasztyka. A Ślęza wciąż dyktowała własne warunki. W 32 min. po dobrze przeprowadzonej kontrze przestrzelił Piotr Stępień. W 43 min. ponownie umiejętnościami wykazać się musiał Szczuka, doskonale interweniując po bardzo dobrym uderzeniu głową Huberta Muszyńskiego. Chwilę potem po świetnie rozegranym rzucie rożnym, piłkę w siatce umieścił Stępień, ale arbiter po konsultacji ze swoim asystentem gola nie uznał, sygnalizując pozycję spaloną. Naszym zdaniem nic takiego miejsca nie miało, a gol został zdobyty w jak najbardziej prawidłowy sposób.

Mimo dużej przewagi i bardzo dobrej gry, mogliśmy mieć troszkę obaw przed drugą odsłoną, które wynikały ze skromnego tylko prowadzenia. Na szczęście wrocławianie nie zamierzali go bronić, a w dalszym ciągu nie ustawali w poszukiwaniu kolejnych bramek. W 53 min. po podaniu Pisarczuka bardzo dobrej okazji nie zamienił na gola Stępień, bo przeszkodził mu w tym, będący najjaśniejszym punktem LKS-u w tym meczu, Szczuka. W 57 min doczekaliśmy się pierwszego strzału gości w tej potyczce, ale uderzenie to było bardzo niecelne. Minutę później żółto-czerwoni przeprowadzili składną akcję po której Stępień strzelił gola, a asystował mu przy nim Muszyński. Kilka chwil później znakomitą okazję zmarnował Wawrzyniak. Na kolejnego gola nie musieliśmy jednak zbyt długo czekać, bo już w 62 min. strzelił go z rzutu karnego, podyktowanym za faul na Gabrielu Afonso, Pisarczuk. Żółto-czerwoni mimo komfortowego wyniku nie zamierzali na tym poprzestać. W 65 min. obok bramki posłał futbolówkę Stempin, a już chwilę potem, Wawrzyniak poklepał piłkę ze Stępniem i po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Potem bardzo mocno strzelali Olejniczak i Stempin. Ten pierwszy niecelnie, a strzał tego drugiego wybronił golkiper przyjezdnych. W 76 min. Pisarczuk ponownie ustawił piłkę na 11. metrze, tym razem po faulu na Tomaszu Dyrze i ponownie się nie pomylił. W 85 min. bardzo niewiele zabrakło, by wysuniętego bramkarza, Stępień pokonał uderzeniem z niemal połowy boiska. W ostatniej akcji meczu goście za sprawą Piotra Ćwielonga oddali jedyny w tym meczu celny strzał, który przyniósł im honorowego gola.

Po takim meczu chciałoby się powiedzieć, że tak grającą Ślęzę chcielibyśmy oglądać zawsze. Oczywiście wiemy, że jest to niemożliwe, chociaż …

ŚLĘZA WROCŁAW – LKS GOCZAŁKOWICE ZDRÓJ 5:1 (1:0)

1:0 Wawrzyniak 3′
2:0 Stępień 58′
3:0 Pisarczuk (karny) 62′
4:0 Wawrzyniak 66′
5:0 Pisarczuk (Karny) 76′
5:1 Ćwielong 90′

Ślęza – Gasztyk, Stempin (82’Gil), Pisarczuk, Wawrzyniak (82’Traczyk), Dyr, Olejniczak (86’Bialik), Afonso (86’Palacios), Stępień, Samiec, Muszyński, Tomaszewski.
rezerwa – Adamczyk, Flarski, Vinicius.
LKS – Szczuka, Baron (73’Maroszek), Jonda (63’Ogrocki), Zięba, Dragon, Furczyk (73’Grygier), Ćwielong, Łączek, Kozina (83’Szendzielorz), Hanzel, Marchewka (83’Gemborys)

Sędziowali – Dawid Matyszczak (Kluczbork) oraz Radosław Paszek i Miłosz Pukajło.
Żółte kartki – Tomaszewski – Maroszek
Mecz bez udziału kibiców