Tym razem puchar nie dla Ślęzy

W rozegranym w Pieszycach finałowym meczu rozgrywek Wojewódzkiego Pucharu Polski, Ślęza Wrocław przegrała z Lechią Dzierżoniów 0:2.

 
Nie ma co ukrywać, że jesteśmy rozczarowani postawą zespołu Ślęzy w finałowym meczu. Nie będziemy też szukać usprawiedliwień z racji braku kilku bardzo ważnych piłkarzy, czy też z jakości boiska w Pieszycach (swoją drogą może nadszedł wreszcie czas, by mecz finałowy rozgrywany był w godnych warunkach i miał odpowiednią oprawę, jak to ma chociaż miejsce na Opolszczyźnie). Co prawda nie możemy naszym zawodnikom odmówić ambicji, ale pod względem typowo piłkarskim, zaprezentowali się słabo. Tymczasem Lechia udowodniła, że nie przypadkiem wygrała w cuglach IV ligę i bardzo byśmy się zdziwili, gdyby nie zdołała wywalczyć awansu w barażach. Dzierżoniowianie zasłużyli na zwycięstwo w tym finałowym starciu, a nam pozostaje im tylko pogratulować tego sukcesu i życzyć powodzenia w rozgrywkach centralnych.

Początek meczu należał do Lechii. Co prawda dwa pierwsze uderzenia dzierżoniowian były mocno niecelne, to jednak już po dwóch strzałach Marcina Orłowskiego i jednym Kamila Sadowskiego, kunsztem w bramce musiał wykazać się Paweł Budzyński. Praktycznie przez 30 minut wyglądało tak, jakby wrocławianie musieli rywalizować nie tylko z przeciwnikami, ale przede wszystkim z boiskiem, na którym piłka wyprawiała dziwne harce. Dopiero ostatni kwadrans przed przerwą poprawił nasze nastroje, bo wydawać się mogło, żre Ślęza łapie swój rytm.W 31 min. niecelnie przymierzył Mikołaj Wawrzyniak, a po kolejnych 2. minutach ten sam piłkarz miał bardzo dobrą okazję, lecz nie dość że uderzył lekko, to na dodatek obok bramki. W 41 min. przed szansą stanął Robert Pisarczuk, wykonując rzut wolny. Niestety, posłał futbolówkę bardzo wysoko nad poprzeczką. W 43 min. również za lekko uderzył Afonso, a co ciekawe, był to pierwszy strzał Ślęzy w tym meczu, po którym piłka zmierzała w światło bramki.

Z nadzieją oczekiwaliśmy na drugą połowę, i rzeczywiście mogła się ona dobrze dla nas zacząć, bowiem po kontrataku,nieźle uderzył Mateusz Stempin, ale jeszcze lepiej spisał się w bramce Adrian Szady. Tymczasem Lechia czekała na swoją szansę i się takiej doczekała w 57 min. gdy piłkę w bramce umieścił Sadowski. W 61 min. groźnie uderzył Mateusz Jaros, lecz Budzuński zdołał sparować piłkę na róg. Ślęza miała optyczną przewagę, ale niewiele z niej wynikało. Bardzo niecelnie strzelił Paweł Fediuk, a po dobrym uderzeniu Pisarczuka w 75 min. znów doskonale interweniował Szady. W 78 min. jeden z piłkarzy Ślęzy traci piłkę w środkowej strefie boiska, Lechia przeprowadza kontrą, a Orłowski pakuje piłkę do bramki. Do końca meczu wrocławianie dążyli do zmiany rezultatu, lecz poza strzałem Pisarczuka i znów bardzo udaną paradą Szadego, nie zdołali stworzyć większego zagrożenia podbramkowego.

LECHIA DZIERŻONIÓW – ŚLĘZA WROCŁAW 2:0 (0:0)

1:0 Sadowski 57′
2:0 Orłowski 78′

Lechia – Szady, Rytko, Łazarowicz, Charkowski (88’Korzeniowski), Jaros, Sadowski, Orłowski (90+1 Aldeir), Chlipała, Elton (76’Marcjan), Rzepski, Juraszek
rezerwa – Spaleniak,Zatwarnicki, Knyrek, Watuszko.
Ślęza – Budzyński, Stempin, Pisarczuk (87’Hampel), Bohdanowicz (58’Tomaszewski), Wawrzyniak (58’Kluzek), Traczyk, Lima, Trepczyński (75’Gil), Afonso (58’Passoni), Samiec, Fediuk
rezerwa – Zabielski

Sędziowali – Marek Opaliński (Legnica) oraz Marcin Nawracaj i Krzysztof Dziedzic
Żółte kartki : Rytko, Łazarowicz, Chlipała, Elton, Marcjan – Samiec, Bohdanowicz, Afonso, Lima
Czerwona kartka za dwie żółte – Samiec 90+2′
Widzów – 500