Warta się postawiła, ale punkty pozostały we Wrocławiu

W meczu 17. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław wygrała z Wartą Gorzów Wlkp. 2:1.

 

Choć w tabeli oba zespoły dzieli ogromna różnica punktowa, to spodziewaliśmy się dziś ciężkiej przeprawy i tak też ona była. Ślęza nie dość, że zagrała bez kontuzjowanych Roberta Pisarczuka i Piotra Kotyli, to zabrakło w naszej drużynie również odpoczywającego za nadmiar żółtych kartek, filara defensywy, Adama Samca. Warta tymczasem do Wrocławia przyjechała podbudowana rozgromieniem MKS-u Kluczbork i z zamiarem sprawienia niespodzianki. Niewiele brakowało, byśmy takowej byli świadkami, bo o grze gości w tym starciu możemy mówić w samych superlatywach.

Pierwszy kwadrans zdecydowanie należał do przyjezdnych, którzy grali odważnie, wysoko i co rusz doskakiwali do piłkarzy Ślęzy, nie pozwalając im na rozwinięcie skrzydeł. Sami zaś stwarzali groźne sytuacje. Już w 3 min. odważnym wyjściem utracie gola zapobiegł Piotr Zabielski. Chwilę potem, nasz bramkarz zmuszony został do interwencji po strzale Oresta Tkachuka. Z biegiem czasu gra się wyrównała, i Ślęza zaczęła wreszcie stwarzać sytuacje podbramkowe. Wiele ich nie było, ale jak już się zdarzały, to wrocławianie potrafili je wykorzystać. W 28 min. po dośrodkowaniu Viniciusa, strzałem głową piłkę w bramce umieścił Piotr Stępień. W 34 min. nieźle uderzył Oskar Hampel, lecz uderzenie juniora Ślęzy na róg zdołał sparować Kamil Lech. Chwilę potem, w zamieszaniu podbramkowym ponownie drogę do bramki gości znalazł Stępień. Ślęza miała jeszcze jedną dogodną okazję, by przed przerwą podwyższyć prowadzenie. W 39 min. Vinicius urwał się obrońcą i niewiele się pomylił. posyłając futbolówkę tuż obok słupka.

Zdawać się mogło, że prowadzenie Ślęzy jest bezpieczne, tym bardziej, że tuż po wznowieniu Ślęza miała kolejną okazję do strzelenia gola, lecz w ogromnym zamieszaniu, gorzowianie potrafili wyblokować próby uderzeń wrocławian. Kolejne minuty to mecz po kontrolą gospodarzy niewiele wskazywało, że mogą oni mieć w nim jeszcze kłopoty. Ambitni gorzowianie nie zamierzali się jednak poddawać. W 54 min. na nasze szczęście, będący tuż przed bramką Paweł Krauz nie trafił w piłkę, a w 64 min. Radosław Śledzicki główkował za wysoko. W międzyczasie mecz mógł praktycznie zamknąć Mikołaj Wawrzyniak, lecz mając już przed sobą tylko Lecha, nie zdołał opanować piłki. W 74 min. pięknym strzałem głową kontaktowego gola strzelił Krauz. Ten gol zapowiadał nerwową końcówkę, i taka też ona była. W 82 min. ponownie naszej bramce zagroził Krauz, lecz tym razem z jego strzałem na raty poradził sobie Zabielski. W końcowych minutach wrocławianie umiejętnie bronili dostępu do swojej bramki i skromne, ale przecież prowadzenie, dowieźli do końcowego gwizdka arbitra.

W futbolu punktów za wrażenie artystyczne się nie przyznaje, za to zdobywają je ci, którzy strzelają o jedną bramkę więcej od przeciwników. Tek też dziś uczynili żółto-czerwoni i za to im należą się słowa uznania.

ŚLĘZA WROCŁAW – WARTA GORZÓW WLKP. 2:1 (2:0)

1:0 Stępień 28′
2:0 Stępień 35′
2:1 Krauz 74′

Ślęza – Zabielski, Hampel (69’Fediuk), Bohdanowicz, Traczyk (69’Wawrzyniak), Hawryło (87’Afonso), Vinicius (87’Stempin), Stępień, Niewiadomski, Muszyński, Tomaszewski, Kluzek
rezerwa – Wąsowski, Krukowski
Warta – Lech, Majerczyk, Ogrodowski, Siwiński, Nahrebecki (69’Wawrzyniak), Krauz, Kasprzak, Burzyński (46’Surmański), Nowakowski (69’Nowak), Tkachuk (81’Szulc), Śledzicki (69’Marchel)

Sędziowali – Paweł Wrzeszczyński (Kalisz) oraz Paweł Kaczała i Piotr Bacia
Żółte kartki : Muszyński – Krauz, Kasprzak, Nowakowski
Widzów – 150