Warta – Ślęza: wypowiedzi pomeczowe

Oto, co po spotkaniu Warta Gorzów Wielkopolski – Ślęza Wrocław powiedzieli trenerzy i piłkarze obu zespołów:

 

 

Mateusz Konefał (trener Warty): „Chcieliśmy dziś wiedząc o naszych absencjach, o naszej dzisiejszej dyspozycji walką, ambicją i cechami wolicjonalnymi postawić się Ślęzie. Czasami to wystarcza, dziś jednak to było za mało. Jeśli chodzi o rywali, to nie doceniłem ich stałych fragmentów i tego elementu zbytnio nie omawialiśmy. Biorę to na swoje barki, szczególnie dziś, jak brakowało nam wzrostu przy absencji Łukasza Żeliszewskiego i Pawła Posmyka, którzy robią taką naszą czarną robotę w polu karnym. Brak krycia przy dwóch sytuacjach, agresja i siła wzrostowa piłkarzy Ślęzy zadecydowała o tym, że rywale strzelili dwie ładne bramki.”

Grzegorz Kowalski (trener Ślęzy): „Ten mecz nie chciał nam się ułożyć od początku. Mieliśmy swoje sytuacje. Wydawało się, że kontrolowaliśmy go, natomiast Warta strzelała bramki w decydujących momentach. Najpierw zdobyła pierwszą, potem na zejście do szatni, gdzie wydawało się, że przy remisie można spokojnie zejść i poukładać grę na drugą połowę, a tutaj schodziliśmy przegrywając. Uważam, że był to dla nas trudny mecz.”

Mateusz Sobański (Warta): „Myślałem, że mój debiut będzie troszkę lepszy, ale w końcówce troszeczkę sędziowie nam nie pomogli. Mieliśmy swoje szanse, cały czas prowadziliśmy, mecz kontrolowaliśmy, ale wydaje mi się, że zabrakło nam doświadczenia i dlatego skończyło się tak jak się skończyło.”

Maciej Tomaszewski (Ślęza): „Wiedzieliśmy, że to będzie ciężki mecz. Warta próbowała grać w piłkę, zaskoczyła nas rozegraniem rzutu wolnego. Nam się udało odpowiedzieć ale to gospodarze do przerwy byli w korzystniejszej sytuacji. My ponownie zaspaliśmy przy stałym fragmencie. W drugiej połowie wiedzieliśmy, że strzelimy bramkę. Musieliśmy być cierpliwi i i skuteczni, a z tym drugim dzisiaj było gorzej. Udało nam się zdobyć gola ze stałego fragmentu, przeważaliśmy i kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Dobrze graliśmy piłką, a Warta w drugiej połowie była bez argumentów. Rzut karny niewykorzystany w pierwszym monecie, ale bardzo dobra dobitka „Bohena”. Można powiedzieć, że był to mecz stałych fragmentów.”